Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bez taryfy ulgowej dla Straussa-Kahna

Treść

Do więzienia dla przestępców seksualnych o jednym z najostrzejszych rygorów trafił szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn. Francuskiego polityka aresztowano pod zarzutem próby gwałtu i bezprawnego uwięzienia 32-letniej pokojówki pracującej w hotelu na Manhattanie. W sumie na mężczyźnie ciąży siedem zarzutów, za które grozi mu kara do 25 lat pozbawienia wolności.
Od momentu zatrzymania Strauss-Kahn jednoznacznie odrzuca wszystkie oskarżenia. Takie samo stanowisko przedstawili sądowi adwokaci Francuza, wnosząc o zwolnienie go za kaucją. Ku ich rozczarowaniu sędzia Mellisa Jackson nie przystała na zwolnienie podejrzanego za poręczeniem w wysokości 1 miliona dolarów. - Ta bitwa dopiero się zaczyna - mówił wówczas rozgoryczony obrońca szefa MFW Benjamin Brafman. Decyzję o zwolnieniu za kaucją motywowano m.in. tym, że francuski polityk jako szef organizacji mającej decydujący wpływ na światowe finanse powinien uczestniczyć w spotkaniu ministrów finansów, które odbywa się w Brukseli, a które zadecyduje o przyznaniu ewentualnych pakietów pomocowych dla Portugalii i Grecji. Szczyt ten zwołano w celu zapewnienia stabilności w strefie euro, zagrożonej coraz większym zadłużeniem m.in. we wspomnianych wcześniej krajach. Unijne władze wysyłają jednak uspokajające sygnały, iż w ich opinii ten skandal nie powinien wpłynąć zasadniczo ani na ustalenia szczytu, ani na stabilność eurostrefy. Aż tak spokojna nie jest francuska minister finansów Christine Lagarde, która podkreśla, że Strauss-Kahn znajduje się obecnie w bardzo kłopotliwym położeniu, co dla niej osobiście jest bardzo bolesne.
Jak zwykle w takich chwilach środowiska lewicowe próbują rozmywać winę oskarżonego. Do Nowego Jorku napływają wyrazy solidarności i wiary w niewinność Francuza. Były minister kultury, socjalista Jack Lang z całej siły bronił wczoraj Straussa-Kahna, którego nazwał swoim "przyjacielem" i "dzielnym człowiekiem". Zarzucił także amerykańskim organom ścigania, że traktują oskarżonego o gwałt polityka w "nieludzki" sposób, podczas gdy w jego opinii jest on niewinny.
Odmiennego zdania jest amerykańska prokuratura. Śledczy poinformowali sąd, że to nie pierwszy raz, kiedy Dominique Strauss-Kahn jest zamieszany w tego typu incydent, gdy chodzi o wykorzystywanie seksualne. Jednocześnie argumentowali, że powinien on dodatkowo odpowiadać za to, że został aresztowany w czasie próby ucieczki z kraju, w którym dopuścił się przestępstwa. Obrońca mężczyzny Benjamin Brafman bagatelizował te oskarżenia, twierdząc, że jego klient wcale nie uciekał, jedynie spieszył się na umówiony wcześniej lunch. Według jego zeznań oskarżony dzwonił także z lotniska do hotelu, aby powiadomić obsługę, że przypadkiem pozostawił w pokoju swój telefon komórkowy. - Kiedy usłyszałam, że pański klient był na JFK [lotnisko Johna F. Kennedy´ego w Nowym Jorku - przyp. red.] i zamierzał wsiadać na pokład, to wzbudziło we mnie pewne podejrzenia - skomentowała słowa adwokata sędzia Jackson.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-05-18

Autor: jc