Bez przełomu, ale z nadziejami na kompromis
Treść
Bez konkretnych efektów zakończyło się wczorajsze spotkanie w Rzeszowie ministra zdrowia Zbigniewa Religi z delegacjami strajkujących lekarzy i władzami Podkarpacia. Rozmowy z udziałem przedstawicieli resortu zdrowia, NFZ, dyrekcji szpitali oraz lekarzy mają być kontynuowane dzisiaj w Warszawie. Od ich efektów strajkujący uzależniają kontynuację bądź przerwanie protestu.
Mimo oczekiwań nie doszło do przełomu ani zawieszenia strajku lekarzy w siedmiu podkarpackich szpitalach. Przerwanie protestu lekarze uzależniają od podwyżki płac, gruntownej reformy systemu opieki zdrowotnej, zagwarantowania 6 procent PKB na wydatki na służbę zdrowia. Tymczasem szef resortu zdrowia, choć nie przywiózł lekarzom konkretnych deklaracji, zapowiedział, że możliwość podwyżek płac jeszcze w bieżącym roku będzie omawiana w czwartek w siedzibie centrali NFZ w Warszawie. Na spotkanie zaproszono dyrektorów szpitali i strajkujących lekarzy. Profesor Religa zapowiedział, że kwestia podwyżek płac dotyczyłaby nie jedynie lekarzy z Podkarpacia, ale pracowników medycznych z całego kraju. - Będziemy się zastanawiać, czy w ramach środków, jakie posiada NFZ, można znaleźć pieniądze, a jeśli tak, to w jakiej kwocie, które mogłyby być jeszcze w tym roku przeznaczone na podwyżki dla pracowników medycznych - podkreśla. Po rozmowach z protestującymi lekarzami minister powiedział, że bez zwiększenia nakładów w nadchodzących latach poprawa sytuacji zdrowotnej w Polsce jest niemożliwa. Dodał, że w tej kwestii rozmawiał ostatnio z premierem Marcinkiewiczem. - Rozważaliśmy możliwość, moim zdaniem dość realną, aby przez najbliższe cztery lata w każdym roku zwiększać nakłady na opiekę zdrowotną o 4 mld zł. Dałoby to wzrost o 16 miliardów - powiedział minister Religa. Zaznaczył jednak, że nie jest to deklaracja pewna, ale nowa propozycja, która musi być jeszcze przemyślana i zaakceptowana przez ministra finansów i parlament. Optymistycznie, ale bez euforii przebieg rozmów z ministrem zdrowia ocenia dr Zdzisław Szramik, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy na Podkarpaciu. - Rozmawialiśmy z ministrem Religą jak z lekarzem, a nie jak z urzędnikiem państwowym. Mamy nadzieję, że przy dobrej woli Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Finansów i centrali NFZ uda się wypracować porozumienie satysfakcjonujące obie strony. Jaki będzie jednak ostateczny efekt tych rozmów, trudno powiedzieć. Życie nauczyło mnie sceptycyzmu, ale póki rozmowy się nie zakończą, trudno coś wyrokować - wyjaśnia Szramik. Tymczasem po spotkaniu strajkujących medyków z wiceprezesem Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzejem Włodarczykiem protestujący lekarze zawiesili czasowo decyzje o niewypisywaniu kart zgonu oraz niewystawianiu recept bez kodów kreskowych. Strajk jednak trwa w siedmiu podkarpackich szpitalach i zgodnie z zapowiedzią OZZL nie skończy się dopóty, dopóki nie zapadną konkretne decyzje. Oddziały wciąż pracują w systemie ostrodyżurowym, przyjmowani są tylko pacjenci z zagrożeniem życia. We wszystkich strajkujących szpitalach trwa zbieranie wypowiedzeń z pracy bądź deklaracji złożenia takiego dokumentu. Na razie trafiają one do siedziby podkarpackiego OZZL. Jeżeli ich liczba przekroczy 70 proc. zatrudnionych na umowę o pracę, wówczas wypowiedzenia zostaną przekazane Izbom Lekarskim, a następnie dyrektorom poszczególnych placówek medycznych. Część lekarzy rozważa też możliwość rozpoczęcia strajku głodowego.
Tymczasem strajk lekarzy, który trwa już ponad dwa tygodnie, staje się coraz bardziej uciążliwy dla pacjentów. Dotyczy to m.in. dzieci chorych na cukrzycę, o których zdrowie coraz bardziej lękają się rodzice. Jedyna na Podkarpaciu Poradnia Diabetologiczna przy Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie, pod której opieką pozostaje ponad osiemset dzieci, ze względu na strajk nieczynna jest już ponad tydzień, a lekarze przyjmują tylko pacjentów w ciężkim stanie.
Mariusz Kamieniecki
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-04-13
Autor: mj