Bez pracy magisterskiej?
Treść
Rady wydziałów uczelni wyższych będą mogły zdecydować o możliwości zastąpienia pracy magisterskiej egzaminem ustnym z kilku przedmiotów. W przyjętych przez rząd założeniach do projektu ustawy o szkolnictwie wyższym przewiduje się m.in. zmianę systemu studiów doktoranckich, a także jasne rozstrzygnięcie sprawy, że matura jest wystarczającym dokumentem uprawniającym do przyjęcia na studia.
- Ta sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Zdecyduje dialog ze środowiskiem naukowym i jak sądzę studenckimi - powiedział wicepremier Ludwik Dorn. Na "nie" dla prac magisterskich na pewno duży wpływ ma czarny rynek prac pisanych na zamówienie. Ale całkowicie by one nie zniknęły. To rady wydziałów na uczelni decydowałyby, czy dać możliwość wyboru zakończenia studiów złożeniem pracy, czy ustnym egzaminem z kilku przedmiotów. Istotną zmianą, którą zawierać będzie projekt ustawy o szkolnictwie wyższym, jest inna koncepcja studiów doktoranckich. Jak wyjaśniał minister nauki i szkolnictwa wyższego Michał Seweryński, nowością będzie powołanie interdyscyplinarnych studiów doktoranckich. - Chodzi o takie kształcenie doktorantów, którzy mają rozległą wiedzę, by byli przydatni w życiu politycznym i społecznym. Chcielibyśmy kształcić liderów, którzy reprezentowaliby Polskę na forum międzynarodowym - tłumaczył Seweryński.
Inne zmiany przewidują m.in. poprawę jakości nauczania w ten sposób, by lepsze uczelnie mogły kształcić więcej studentów. Szkoły takie mogłyby liczyć na dodatkowe środki na edukację. Zakłada się także jednoznaczne przesądzenie, że matura jest dokumentem uprawniającym do przyjęcia na studia. Obecnie uczelnie niekiedy wciąż jeszcze przeprowadzają własną rekrutację. Jak wyjaśniał minister, lista wyjątków będzie określona w ustawie. Chodzi o przypadki, gdy trzeba sprawdzić predyspozycje kandydata np. do uczelni muzycznej czy sportowej. Planuje się również wprowadzenie stanu spoczynku dla profesorów. Oznacza to, że uzyskaliby oni prawo do odpowiednio wyższego świadczenia emerytalnego.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-03-21
Autor: wa