Bez komentarza
Treść
Ani polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ani Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, ani Kancelaria Prezydenta RP nie udzieliły nam odpowiedzi na pytanie, czy osoby odpowiedzialne za polską politykę zagraniczną oraz kreowanie wizerunku naszego kraju poczyniły konkretne kroki w celu zapobieżenia dalszym polakożerczym wystąpieniom szefowej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach.
W opinii byłego wiceministra spraw zagranicznych Pawła Kowala (PiS), Polska powinna wystąpić w tej sprawie na drogę dyplomatyczną. - Trudno udawać, że nie widzimy tego, że szefowa BdV jest poważną osobą zasiadającą we władzach CDU, czyli partii, która rządzi w Niemczech i która cieszy się dużym poparciem społecznym - ocenił w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Podkreślił, że jest to tym bardziej istotne, że rewizjonistyczny program Steinbach wpisuje się w politykę rządu Niemiec, co niestety obecne kręgi rządzące wydają się zupełnie lekceważyć. Również zdaniem prezes Powiernictwa Polskiego senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, pozycja Eriki Steinbach nie jest aż tak marginalna, skoro w zjazdach Ziomkostw uczestniczy niemiecka kanclerz oraz ministrowie.
Rzecznik prasowy MSZ Piotr Paszkowski nie udzielił nam odpowiedzi na pytanie o ewentualne dalsze kroki ministerstwa w sprawie wypowiedzi Steinbach. Z kolei biuro prasowe premiera Donalda Tuska poinformowało, że nic nie wie, aby prezes Rady Ministrów zamierzał w jakikolwiek sposób zareagować na sobotnie wystąpienie szefowej BdV. Otwarte pozostaje zatem pytanie, w czyim imieniu działają odpowiedzialne za politykę zagraniczną organy państwa polskiego.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2008-09-09
Autor: wa