Bez inwestycji, bez szans
Treść
Polskie zakłady przemysłu obronnego wymagają zwiększenia nakładów na prace badawczo-rozwojowe. Jeżeli nie zaoferujemy nowych generacji uzbrojenia, to mamy małe szanse nie tylko na międzynarodowym rynku uzbrojenia, ale również na krajowym - alarmują eksperci. Obawy nie są bezpodstawne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że od lipca br. w przetargach na uzbrojenie polskiej armii mogą uczestniczyć zagraniczne koncerny. Jest o co walczyć. W latach 2007-2010 MON ma zamiar przeznaczyć na zakup sprzętu około 4 mld zł. Wczoraj w Senacie dyskutowano o sytuacji w polskim przemyśle obronnym.
Według gen. bryg. Adama Sowy z MON, resort obrony przygotował harmonogram działań we wprowadzaniu reżimu, który obejmuje m.in. wsparcie polskich przedsiębiorstw, aby umożliwić im sprostanie wymaganiom rynku. Realizacja harmonogramu (obejmuje m.in. wprowadzenie prawa holdingowego w Polsce) ma spowodować wzrost konkurencyjności polskiego przemysłu obronnego.
Łącznie w roku 2006 zamówienia MON na uzbrojenia wynoszą 1,1 mld zł, a w latach 2007-2010 mają wynieść około 4 mld zł. - Przystąpienie do reżimu nie wpłynie negatywnie na potencjał przemysłu obronnego. Jego sytuacja będzie się poprawiać - przekonywał gen. Sowa.
Odmienne zdanie ma dr Paweł Soroka z Polskiego Lobby Przemysłowego. Według niego, firmy nie będą musiały obawiać się o swój byt jedynie wtedy, gdy wzrosną nakłady na polski przemysł obronny. - Dopóki nie wzrosną nakłady na prace badawczo-rozwojowe i nie zaoferujemy nowych generacji uzbrojenia, mamy małe szanse na rynku - dlatego że dotąd polski przemysł obronny wytwarzał albo z licencji, albo unowocześniał uzbrojenie poradzieckie. Ono ma szanse na rynkach mniej rozwiniętych, Trzeciego Świata, ale w Europie, gdzie postęp jest większy, te szanse z obecną ofertą są małe - wyjaśniał Soroka. Dlatego - jego zdaniem - trzeba zwiększyć nakłady na prace badawczo-rozwojowe i rozpocząć prace nad nowymi programami, najlepiej w tych dziedzinach, gdzie jesteśmy konkurencyjni. - Są dziedziny, w których się specjalizujemy, w których mamy dorobek - np. radiolokacja czy budowa wozów dowodzenia - i tu mamy szanse na zdobywanie zamówień. Należy też wchodzić w międzynarodowe prace badawcze. Tu jest szansa, która stwarza reżim. Atrakcyjna może być także oferta polskich zakładów remontowych, zwłaszcza dla byłych krajów socjalistycznych, które wstąpiły do UE - zauważył dr Soroka.
Polska i 32 inne kraje utworzyły w lipcu 2004 r. Europejską Agencję Obrony, która oprócz integracji przemysłu europejskiego zakłada także tworzenie wspólnego rynku wyrobów obronnych. Zadaniem Agencji jest wprowadzenie "Międzynarodowego reżimu stymulującego konkurencyjność europejskiego rynku obronnego", który dopuszcza do udziału w przetargach na uzbrojenie armii narodowej firmy zagraniczne. Zapisy te weszły w życie w lipcu br., dlatego od tego czasu także koncerny zagraniczne mogą ubiegać się o dostawy sprzętu dla naszej armii, a firmy polskie - o dostawy dla obcych armii.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2006-11-30
Autor: wa