Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Betonowanie oficjalnej wersji

Treść

Prokurator generalny Federacji Rosyjskiej Władimir Ustinow złożył prezydentowi Władimirowi Putinowi sprawozdanie z przebiegu dochodzenia w sprawie ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie. Po raz pierwszy wysoki rosyjski urzędnik uznał też oficjalnie, że w szkole było ponad 1200 zakładników, czemu trudno już obecnie zaprzeczać. Na początku władze rosyjskie mówiły o 300 osobach. Jednak pozostałe wyniki śledztwa zmierzają do potwierdzenia dotychczasowych ustaleń władz.

- Do analizowania tej sprawy zostało zaangażowanych 60 funkcjonariuszy, dokonano ponad 130 ekspertyz, w tym balistycznych i pożarowych. Oprócz tego wciąż wykonywanych jest 180 ekspertyz medycznych - tłumaczył prokurator. - Na dzień dzisiejszy mamy ogromne ofiary tego aktu terrorystycznego. Leczonych jest 727 osób. Dotąd ustalono, że zginęło 326 osób, z których 210 zidentyfikowano - mówił Ustinow. Jednocześnie zaznaczył on, że te dane nie są ostateczne i liczba ofiar może się zwiększyć.
- Jeśli chodzi o bojówkarzy, to zostali [niemal - przyp. red.] całkowicie wybici. Jeden z nich - żywy, jest przesłuchiwany w ramach śledztwa. Zabezpieczyliśmy 30 ciał zabitych terrorystów. Jedno ciało zostało rozerwane, znaleźliśmy tylko jego niewielkie fragmenty. Ośmiu bojówkarzy zidentyfikowano - przekonywał Ustinow. Według niego, bojówkarze przywieźli broń i ładunki wybuchowe ze sobą. - Bezpośrednio przed atakiem na szkołę banda zebrała się w pobliżu jednej z miejscowości w lesie - stwierdził, dodając, że następnie trzema samochodami skierowali się w stronę szkoły, gdzie znaleźli się nad ranem. Tam na rozkaz ich przywódcy o pseudonimie "Pułkownik" okrążyli obiekt - mówił prokurator generalny. Jego dalsze opowieści na podstawie wyników śledztwa są jeszcze bardziej zadziwiające. - Terroryści nieustannie grozili nie tylko zakładnikom, lecz i uczestnikom bandy (...), mówili, że (...) "tu wszyscy zginą" - dodał. Ustinow przekonywał też, że dla zastraszenia zarówno zakładników, jak i reszty bojówkarzy, ich przywódca "zastrzelił jednego ze współtowarzyszy i wysadził w powietrze dwie terrorystki".
Prokurator powiedział również, że tuż po ataku na szkołę dokonano całkowitego zaminowania budynku. - Minowania dokonywały trzy osoby - przywódca ["Pułkownik" - przyp. red.] i dwóch jego współpracowników. Następnie, według Ustinowa, po dwóch dniach terroryści zaczęli zmieniać system wybuchowy i wtedy doszło do eksplozji, co wywołało panikę w szkole. - Zakładnicy próbowali uciec, bojówkarze zaczęli strzelać - przekonywał prokurator, sankcjonując oficjalną wersję władz, zgodnie z którą niekontrolowany wybuch w szkole zmusił wojsko i służby specjalne do dokonania szturmu.
Z kolei zastępca prokuratora generalnego w Południowym Okręgu Federalnym Siergiej Fridinski oświadczył, że zidentyfikowano 12 terrorystów, którzy wcześniej brali udział w zamachach w Osetii i Inguszetii.
Wiesław Sarosiek

"Nasz Dziennik" 09-09-2004

Autor: Ku8a