Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Berlusconi ma zaufanie

Treść

Zaledwie trzema głosami włoska Izba Deputowanych odrzuciła wczoraj wniosek o wotum nieufności dla centroprawicowego rządu Silvio Berlusconiego. Podczas debaty poprzedzającej głosowanie doszło jednak do gwałtownych spięć, w wyniku których wzburzony premier opuścił salę obrad.
Wcześniej rząd Silvio Berlusconiego otrzymał wotum zaufania w Senacie, gdzie 162 senatorów opowiedziało się za, 135 przeciw, zaś 11 wstrzymało się od głosu. Do samego końca niepewny był natomiast wynik ostatecznego głosowania nad wotum nieufności w Izbie Deputowanych (wniosek w tej sprawie zgłosiła centrolewicowa opozycja). Ostatecznie jednak włoska Izba Deputowanych 314 głosami odrzuciła wniosek o wotum nieufności dla rządu Berlusconiego. Za wnioskiem głosowało 311 deputowanych. O tym, jak ważny we wczorajszym głosowaniu był każdy głos, świadczy chociażby fakt, iż przybyły na nie także trzy deputowane w ciąży. Jedna z nich, Giulia Bongiorno z ruchu Przyszłość i Wolność, została przywieziona do auli na wózku inwalidzkim, druga zaś, Giulia Cosenza, przyjechała do parlamentu karetką. Na głosowaniu obecna była także Federica Mogherini z opozycyjnej Partii Demokratycznej, która na wczoraj miała wyznaczony termin porodu. Na czas głosowania gmach Izby został otoczony przez policyjny kordon bezpieczeństwa w związku z demonstracją studentów w centrum Wiecznego Miasta i obawami, że wymknie się ona spod kontroli.
I tak się też stało, kiedy do demonstrujących studentów dołączyło kilkuset anarchistów. Anarchiści zdemolowali galerię handlową via del Corso w centrum miasta. Wcześniej doszło tam do gwałtownych starć z policją. W starciach rannych zostało 57 ludzi: policjantów i uczestników zajść. Anarchiści, nazywani we Włoszech black block, zbudowali barykadę ze stolików restauracyjnych, rowerów i pojazdu zakładu oczyszczania miasta, a następnie wszystko podpalili.
Choć głosowanie przyniosło zwycięstwo Berlusconiemu, to i tak potwierdziło, że rząd został bardzo osłabiony w rezultacie rozłamu w koalicji i odejścia z rządzącej partii Lud Wolności grupy polityków skupionych wokół przewodniczącego Izby Deputowanych Gianfranco Finiego. Fini zażądał od Berlusconiego podania się do dymisji, grożąc w razie odmowy wnioskiem o wotum nieufności. Podczas debaty w niższej izbie Antonio Di Pietro, były sędzia śledczy, od lat będący najbardziej zagorzałym przeciwnikiem Berlusconiego, w swym przemówieniu ostro zaatakował bowiem premiera, zarzucając mu, że "ucieka" i "ukrywa się" przed wymiarem sprawiedliwości. - Chwali się pan, że jest najpopularniejszym liderem na świecie. To prawda, mówią o panu wszyscy, i my się tego wstydzimy - oznajmił przywódca Włoch Wartości. Po jego słowach Berlusconi opuścił salę, a za jego śladem także deputowani jego partii Lud Wolności. Wrócili do auli dopiero wówczas, gdy Di Pietro skończył wystąpienie.
Marta Ziarnik, PAP
Nasz Dziennik 2010-12-15

Autor: jc