Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Berlińska gazeta atakuje polskiego premiera

Treść

Niemiecka gazeta "Berliner Zeitung" zaatakowała premiera Jarosława Kaczyńskiego za rzekomo "skandaliczny" sposób, w jaki skrytykował otwartą w Berlinie przez Erikę Steinbach wystawę o powojennych przesiedleniach. Postawiła mu ciężkie zarzuty za słowa, których premier nie wypowiedział. Usiłowała w ten sposób wymusić tłumaczenie się premiera ze stosunku do wystawy, która ma charakter prowokacji wobec Polski.

Autor komentarza Frank Herold w gazecie "Berliner Zeitung" napisał, że premier Jarosław Kaczyński miał prawo do krytyki wystawy "Wymuszone drogi. Ucieczka i wypędzenie w Europie XX wieku". Jednak styl, w jakim to zrobił, niemiecka gazeta oceniła jako skandaliczny. W artykule pt. "Polska nadmierna wrażliwość" Herold napisał, że "sposób, w jaki to zrobił, jest skandalem, zaś konsekwencje jego słów są bezprzykładne". "Kaczyński nie widział wystawy, a mimo to wezwał w dniu otwarcia do jej zniszczenia" - przekonywał komentator. Przekręcił prawdopodobnie słowa szefa polskiego rządu, który powiedział: "Chcielibyśmy, żeby to wszystko, co wiąże się z nazwiskiem pani Eriki Steinbach, skończyło się jak najszybciej, bo nic dobrego z tego dla Polski, dla Niemiec, dla Europy nie będzie". Zdziwienie przekręceniem słów szefa rządu wyraziło Centrum Informacyjne Rządu, podkreślając, że premier nie wzywał do zniszczenia berlińskiej wystawy.
Niemiecka gazeta oburzała się, że po wypowiedzi premiera Polacy, którzy wypożyczyli organizatorom wystawy eksponaty, zamierzają wycofać te przedmioty z ekspozycji. "Taka uległość wobec władzy jest przerażająca i znana tylko w krajach, gdzie rządzą despoci" - pisał Frank Herold, dając tym samym przykład skandalicznych oskarżeń pod adresem szefa polskiego rządu.
Gazeta skrytykowała decyzję Muzeum Historycznego m.st. Warszawy o wycofaniu z niemieckiej wystawy dwóch eksponatów. Trzeba przyznać, że na berlińskiej ekspozycji ukazującej krzywdy niemieckich przesiedleńców dziwnie wyglądał na przykład wypożyczony z Polski sztandar z napisem "Bóg, Honor, Ojczyzna". Właśnie przy nim kurator wystawy Wilfried Rogasch tłumaczył zebranym dziennikarzom cel stworzenia wystawy i opowiadał o niemieckich "wypędzonych".
Waldemar Maszewski, Hamburg

"Nasz Dziennik" 2006-08-16

Autor: wa