Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Berlin świętuje zjednoczenie

Treść

Główne uroczystości związane z 20. rocznicą zburzenia muru berlińskiego odbyły się wczoraj w niemieckiej stolicy. W tych dniach Berlin odwiedzili najważniejsi przywódcy współczesnego świata. Miasto z wielką pompą obchodzi 20. rocznicę upadku muru, który przez lata był symbolem podziału Europy. Dla zdecydowanej większości Niemców najważniejszą rolę w procesie zjednoczenia i obalenia komunizmu odegrał - oprócz mieszkańców byłej NRD - Michaił Gorbaczow, przywódca Związku Sowieckiego. Nie wszyscy pamiętają przy tym o wkładzie Polski w walce z komunizmem.
Punktem kulminacyjnym uroczystości było spektakularne przewrócenie tysiąca sztuk kostek domina, ułożonych wzdłuż dawnego muru. Wysokie na 2,5 metra i ozdobione przez młodzież styropianowe klocki runęły tak, jak runął mur berliński. Pierwszą z nich, pomalowaną przez uczniów z polskiej klasy berlińskiej szkoły im. Roberta Junka, przewrócił przywódca "Solidarności" Lech Wałęsa. W berlińskich obchodach udział wzięli przywódcy państw UE, w tym premier Donald Tusk, prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, sekretarz stanu USA Hillary Clinton, przewodniczący: Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, ostatni prezydent Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow, a także dawni opozycjoniści z NRD.
Dlaczego mur mógł upaść?
W trakcie głównych uroczystości pod Bramą Brandenburską kanclerz Niemiec Angela Merkel zaznaczyła, że upadek muru berlińskiego to zobowiązanie na XXI wiek. - Wolność nie bierze się sama z siebie. Wolność trzeba wywalczyć - przypomniała. Jednocześnie wezwała zgromadzonych do walki również z bieżącymi przeciwnościami. - W naszych rękach leży przezwyciężenie także granic naszych czasów, tak jak w 1989 roku udało się tego dokonać w tym podzielonym mieście - podkreśliła.
Z kolei prezydent Francji Nicolas Sarkozy oświadczył, że upadek muru berlińskiego był wyzwoleniem i decydującym krokiem w drodze do budowania zjednoczonej i pokojowej Europy, natomiast brytyjski premier Gordon Brown powiedział, że "Berlińczycy swą odwagą zmienili świat". Głos w trakcie uroczystości - za pośrednictwem wyemitowanego wczoraj nagrania wideo - zabrał również nieobecny w Berlinie amerykański prezydent Barack Obama. Powiedział on, że rocznica obalenia muru berlińskiego daje przesłanie nadziei tym, którzy wierzą, że "mury mogą rzeczywiście runąć".
Niektórzy z przemawiających wczoraj wspominali o zasługach Polaków oraz innych narodów dla obalenia komunizmu. Prezydent Niemiec Horst Koehler powiedział, że 9 listopada 1989 r. był przejściem do epoki wolności i demokracji. - Wielu przyczyniło się do tego, że mur mógł upaść: związek zawodowy "Solidarność" w Polsce, odważny rząd na Węgrzech, nieustraszone umiłowanie wolności narodów Europy Środkowej i Wschodniej, gotowość demokracji Zachodu do krzewienia swoich wartości - zaznaczył Koehler, który napomknął też o "zrozumieniu sowieckich władz dla potrzeby przemian". - W imieniu wszystkich Niemców mówię wam: dziękuję. Ten naród tego nie zapomni - podkreślił.
O Polsce nie zapomniała również amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton. - Ta noc została zbudowana staraniami tak wielu: pamiętamy Polaków, którzy rozpoczęli walkę o wolność, kampanię, której początkiem był strajk w Stoczni Gdańskiej, a zakończeniem - upadek systemu tyranii. Pamiętamy polskiego Papieża, który wyrażał dążenia ludzi Europy i świata - powiedziała Clinton.
Były prezydent Lech Wałęsa powiedział, że to naród niemiecki i inne narody wymusiły na politykach decyzje, które ci musieli podjąć. - Pokazaliśmy Niemcom, jak należy walczyć, by skończyć ten system - dodał Wałęsa.
Na uroczystościach nie zabrakło prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który w upadku "murów z kamienia i w ludzkich głowach" widzi również rolę ZSRS. - Pokojowa droga do niemieckiej jedności byłaby niemożliwa bez otwartości na pokój, jaką 20 lat temu wykazała się Rosja - powiedział Miedwiediew.
Nie wszyscy się cieszą
Według najnowszych wyników sondaży publicznych, nawet teraz, po dwudziestu latach zjednoczenia, co ósmy niemiecki obywatel (12 proc.) chciałby powrotu muru. Wśród mieszkańców landów wschodnich ponad połowa jest zdania, że obecnie jest więcej niesprawiedliwości, niż było przed zjednoczeniem. Najbardziej niezadowoleni w tej grupie są bezrobotni, pracownicy fizyczni i wyborcy partii lewicowej.
12 sierpnia 1961 roku pierwszy sekretarz SED Walter Ulbricht podpisał rozkaz zamknięcia i odizolowania Berlina Wschodniego. Następnego dnia zablokowano wszystkie połączenia drogowe i kolejowe z Berlinem Zachodnim. Od godziny 6.00 został on całkowicie odizolowany od świata. W tym czasie, w obawie przed ewentualnymi protestami w ciągu dwóch tygodni aresztowano 6 tys. osób. Do pilnowania granic w NRD ściągnięto ponad 400 tys. sowieckich żołnierzy. Mur berliński dzielił miasto przez 28 lat i trzy miesiące.
Marianne Birthler (szefowa Urzędu Gaucka) jest zdania, że nigdy nie będzie można ustalić prawdziwej liczby morderstw dokonanych na obywatelach, którzy próbowali przedostać się przez mur na wolność. Oficjalne enerdowskie dane zostały zniszczone i liczbę ofiar można oszacować tyko na podstawie zebranych obecnie dokumentów. Najnowsze badania dowodzą, że na wszystkich granicach z Niemcami Zachodnimi zginęło minimum 950 osób, z czego w samym Berlinie 254. Birthler twierdzi, że faktyczna liczba ofiar jest znacznie wyższa i bardzo trudno ją będzie ustalić, bowiem zostały zniszczone wszelkie dokumenty na ten temat.
Niemcy mają wyrobione zdanie na temat upadku komunizmu i zjednoczenia kraju. Zarówno zwykli obywatele, jak i politycy uważają, że gdyby nie Gorbaczow, działania dyplomacji RFN oraz niezłomność narodu enerdowskiego, nie byłoby zjednoczonych Niemiec. Dają temu wyraz liczne publikacje prasowe, a także niemieccy politycy (w tym także Angela Merkel), którzy mniej niż skromnie mówią o polskim wkładzie w obalenie komunizmu. Co prawda w niedzielę wieczorem przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek podczas uroczystości w niemieckim Bundestagu inaugurującej obchody 20. rocznicy zburzenia muru berlińskiego przypomniał, że "demokratyczna rewolucja 1989 r. zaczęła się przed bramą Stoczni Gdańskiej, a skończyła przed Bramą Brandenburską w Berlinie", ale niewiele więcej powiedział o roli polskiej "Solidarności" ani o strajkach z 1980 roku. Także przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert podczas uroczystości w niemieckim parlamencie nie nadmienił o "Solidarności", ograniczył się jedynie do wyrażenia ogólnych podziękowań działaczom dawnej opozycji w krajach bloku wschodniego, którzy dali impuls do zjednoczenia Niemiec oraz Europy.
Od kilkunastu dni w niemieckich mediach gości były sekretarz KPZS Michaił Gorbaczow. Wywiady z nim, jego wspomnienia, a wreszcie występy w niemieckich programach telewizyjnych utwierdzają w Niemcach przekonanie, że to właśnie jemu zawdzięczają zjednoczenie kraju.
Waldemar Maszewski, Berlin
Wojciech Kobryń

"Nasz Dziennik" 2009.11.10

Autor: wa