Berlin ośrodkiem propagandy scjentologów
Treść
W berlińskiej dzielnicy Charlotenburg międzynarodowa sekta scjentologów ma dziś otworzyć w wielkim sześciopiętrowym budynku (4 tys. m kw.) swoje centrum. Eksperci od sekt obawiają się, że będzie to centrum propagandowe, które będzie uczyło swoich adeptów zdobywać wpływ nie tylko na niemiecką politykę i kulturę, ale także na młodzież.
Jak twierdzą niemieckie media, urzędnicy berlińscy całkowicie lekceważą problem sekty scjentologów, mimo że jej działalność monitoruje Urząd Ochrony Konstytucji, który uznaje ją za niebezpieczną organizację. O tym, że dziś zostanie otwarte centrum scjentologów, urzędnicy dzielnicowi dowiedzieli się z prasy.
W swoim nowym berlińskim centrum wyposażonym w najnowszą technikę i elektronikę, gdzie mieszczą się trzy nowoczesne kina i wiele wygodnych i obszernych pomieszczeń konferencyjnych, będą odbywać się próby indoktrynacji (prania mózgów) poprzez szkolenia nowych adeptów sekty.
Młodych ludzi próbuje się przyciągnąć w różny sposób. Mężczyzn do odwiedzenia obiektu zachęcają hostessy, które natychmiast wykazują zainteresowanie każdą wchodzącą osobą. Proponują następnie obejrzenie na wielkim ekranie programu o sekcie, a podczas projekcji w samych superlatywach wypowiadają się o scjentologach naukowcy, aktorzy, politycy, a nawet arystokraci, którzy są członkami sekty.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Lisa K. z Berlina powiedziała, że już teraz, jeszcze przed oficjalnym otwarciem centrum, do czekających przed budynkiem na przystanku autobusowym młodych ludzi wychodzą hostessy z nowego centrum sekty i proponują rozmowę. - Najpierw grzecznie zagadują, wręczają ulotki, a później zapraszają do wewnątrz i proponują rozmowę - relacjonuje dziewczyna.
O podobnych przypadkach informowała niemiecka prasa i telewizja. Według prywatnej stacji RTL, członkowie sekty zagadują czekających na przystanku młodych ludzi, a po ewentualnej rozmowie z daną osobą proponują jej przeprowadzenie testu na inteligencję i zapewniają, że jest on wyjątkowo wiarygodny, a sekta mogłaby danej osobie pomóc w dalszym rozwoju talentu.
To nie pierwszy atak scjentologów na umysły młodych Niemców. Podczas Adwentu przed największym w Niemczech dworcem kolejowym Hauptbahnhof scjentolodzy postawili wielki żółty namiot, w którym przy zapalonych świecach rozdawali swoje ulotki. Podobnie podczas finałów mistrzostw świata w piłce nożnej na berlińskim Alexanderplatz ludzie ubrani w podkoszulki z napisami "nauczyciele scjentolodzy" również w namiotach proponowali zrobienie masażu, a przy okazji rozdawali ulotki i prowadzili agitację w imieniu sekty.
W Hamburgu, Bawarii, Badenii-Wirtembergii oddziały scjentologów znajdują się pod obserwacją UOK. W innych landach sekta jest obserwowana nieoficjalnie. Jedynie w Szlezwiku-Holsztynie i właśnie w Berlinie, który jest rządzony przez czerwono-różową koalicję (PDS i SPD), status scjentologów jest całkowicie inny - tutaj nikt nie przeszkadza w ich ekspansji. Senatorowie z niemieckiej stolicy przypominają, że w Berlinie organizacja ta nie jest pod obserwacją UOK. W wywiadzie dla ostatniego numeru hamburskiego tygodnika "Der Spiegel" berlińska senator, pełnomocnik do spraw sekt Reingard Stein tłumaczyła, że "scjentolodzy są zwykłą sektą i Urząd Ochrony Konstytucji nie powinien się zajmować jej działalnością".
Dla berlińskich władz scjentolodzy nie są zagrożeniem demokratycznego ładu kraju. W 2003 roku okręgowy sąd administracyjny w Berlinie wydał wyrok, w którym uznał, że Urząd Kontroli Konstytucji nie ma prawa inwigilować działań sekty.
Takie podejście krytykuje berlińska opozycja z CDU, a nawet z liberalnej FDP. Jej zdaniem, zarówno senat, jak i stołeczny oddział UOK powinny przyglądać się wszelkim poczynaniom sekty.
Jej działalność budzi zaniepokojenie także Niemieckiego Związku Zawodowego Nauczycieli, Zrzeszenia Filologów. Przed organizacją ostrzegają także rodzice. Pod pretekstem udzielania korepetycji członkowie tej psychosekty próbowali i nadal próbują indoktrynować niemieckich uczniów.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba zarejestrowanych instytutów zajmujących się (teoretycznie) udzielaniem korepetycji z różnych dziedzin nauki, których założycielami i wykładowcami są członkowie sekty, uległa czterokrotnemu zwiększeniu. Obecnie - według oficjalnych danych - tego typu instytutów jest w rękach sekty na terenie Niemiec ponad 30, lecz - jak przyznają media - szara strefa w tej branży jest ogromna i faktyczna liczba scjentologicznych placówek, które jakoby udzielają korepetycji, jest znacznie większa.
Udzielanie korepetycji w Niemczech (rodzice płacą średnio około 110 euro miesięcznie za jednego ucznia) stało się bardzo lukratywnym i dochodowym interesem, którego obroty rocznie przekraczają miliard euro. Według danych Instytutu Gospodarczo-Naukowego (DIW), aż jedna czwarta z 9,6-milionowej rzeszy uczniów co roku korzysta z różnych płatnych korepetycji.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-01-13
Autor: wa