Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Berlin odpuszcza

Treść

Rozpoczął się zwołany w trybie nagłym szczyt państw Unii Europejskiej poświęcony kryzysowi w strefie euro. Ton spotkaniu starały się nadawać Niemcy z kanclerz Angelą Merkel na czele, nalegając na wzmocnienie funduszu stabilizacji euro EFSF. Merkel przy pełnym poparciu parlamentarzystów ze swojej ojczyzny apelowała o jak najszybsze podjęcie działań zwiększających możliwości EFSF, grożąc, iż zwłoka w tej sytuacji może doprowadzić do rozpadu Unii Europejskiej. Aby wzmocnić fundusz, potrzebne będą zmiany w konkretnych traktatach europejskich, lecz jak podkreśliła niemiecka kanclerz, "jest to ryzyko, które jej kraj jest gotów ponieść". Bundestag dał wczoraj swojej kanclerz zielone światło upoważniające ją do wyrażenia zgody na wzmocnienie funduszu stabilizacji euro. - Mamy historyczny obowiązek bronić dzieła integracji europejskiej - mówiła przed rozpoczęciem spotkania.

Nie we wszystkich państwach strefy wspólnej waluty panowało także przekonanie co do konieczności wzmocnienia EFSF. Istnieje bowiem słuszna obawa, że rozwiązanie to nie pozwoli uniknąć rozprzestrzeniania się kryzysu na znajdujące się na jego krawędzi Włochy i Hiszpanię. Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu Merkel zastrzegała, aby nie oczekiwać jakichś nagłych rozwiązań. Podkreślała także, że nawet jeśli wypracowane zostaną wspólne plany pomocy, wydostanie się z kłopotów Aten, a także Rzymu i Madrytu będzie kosztowało sporo czasu. Szczególną uwagę podczas spotkania poświęcono właśnie premierowi Włoch. Silvio Berlusconi miał bowiem przedstawić plan reform ekonomicznych, które pozwolą jego krajowi uniknąć "scenariusza greckiego".
Pomimo że w szczycie bierze udział 27 państw Wspólnoty, to decyzja najprawdopodobniej zapadnie w gronie krajów już mających w obiegu euro. Wiele spośród krajów członkowskich nie widzi jednak możliwości przekazywania dodatkowych funduszy na EFSF bez obciążania swoich budżetów. W teorii ma na to pozwolić tzw. mechanizm lewarowania, czyli zwiększania możliwości kapitałowych funduszu bez zwiększenia jego środków z kasy państw strefy euro. Ma to doprowadzić do podniesienia jego kapitału z obecnych 440 mld euro do 1-2 bln euro. Jednocześnie też nie wypracowano jak dotąd jasnych form rekapitalizacji europejskich banków. Służyć miało temu bowiem odwołane w ostatniej chwili posiedzenie Rady do spraw Gospodarczych i Finansowych (Ecofin) z udziałem ministrów finansów UE. Głowy europejskich państw mają coraz mniej czasu, a spójnych rozwiązań satysfakcjonujących wszystkie ze stron jak dotąd nie widać.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Czwartek, 27 października 2011, Nr 251 (4182)

Autor: au