Benedyktyńska szkoła życia wewnętrznego
Treść
Liturgia należy do głównych zadań mnicha. Święty Benedykt wymagał, „aby nic ponad nią nie przekładano”.
Fenomen, jakim był modlący się klasztor średniowieczny wyjaśniają doskonale teksty Sakramentarza tynieckiego. Powstał on w Nadrenii albo w Westfalii współcześnie z fundacją Tyńca. Zapewne w XI w. znalazł się w Polsce: Sakramentarz zawiera teksty na użytek biskupa – bądź opata – celebrującego Eucharystię w sposób uroczysty, „pontyfikalny”. Kojarzy się z tym ów wspomniany już katalog lubiąski, który w zgromadzeniu wyliczał opata, kapłanów, diakonów, subdiakonów i prostych braci. Rozróżnienia te zyskiwały sens podczas liturgii, zwłaszcza podczas procesji, kiedy opata poprzedzało 7 diakonów i 7 subdiakonów. Księgi liturgiczne odpowiadały funkcjom: sakramentarz – opatowi, ewangeliarz i lekcjonarz diakonowi, antyfonarze kantorom i śpiewającym mnichom. Wśród pamiątek tynieckich zachował się tylko sakramentarz. Reprezentuje on świetną łacinę kościelną i teologię, która formowała myśli mnichów. Dlatego sakramentarz można uznać za pierwszorzędne źródło do poznania duchowości mnichów tynieckich i dziejów opactwa. Mówi przede wszystkim o Eucharystii, dalej o roku kościelnym.
W owym czasie kalendarz liturgiczny normował całe życie w klasztorze. Czas zapełniały komemoracje ułożone w pewien system. Były więc uroczystości, święta, sezony liturgiczne – takie jak dziś, ale i dodatkowo wspomniano np. 18 marca – pierwszy dzień stworzenia, 22 – pierwszy obchód Paschy, 23 – stworzenie człowieka, 25 – ukrzyżowanie Chrystusa. Kult świętych uzupełniał obchody tajemnic Chrystusowych. Sakramentarz tyniecki zachował również nuty w niektórych śpiewach.
Niedawno zmarły ks. Zdzisław Obertyński twierdził, że prawdopodobnie w Tyńcu powstał tzw. Pontyfikał krakowski z XI w. Zawarte tam teksty harmonizują z sakramentarzem, dodając ceremoniał poświęcenia kościoła – tak właśnie biskup Radost poświęcał kościół w Tyńcu, benedykcję opata – niestety zdefektowaną, ale ważną, bo tak jej udzielali biskupi kolejnym następcom opata Anchory.
Jan Długosz (zm. 1480) widział w Tyńcu jeszcze inne księgi liturgiczne, które zwracały uwagę swoją ozdobnością i dawnością, jednak czasy fundacji pamięta dzisiaj tylko kodeks sakramentarza z Biblioteki Narodowej.
Rówieśne z sakramentarzem i z fundacją Tyńca są też przedmioty, które – dzięki wykopaliskom z 1961–1966 r. – znaleziono w grobach opackich. Są to: metalowy krzyżyk, pastorały, złoty kielich z pateną i haftowana stuła. Wszystko to w jakiś sposób świadczy o liturgii. Ornament stuły daje nawet wyobrażenie mnicha, jego tonsury, ornatu i gestu w czasie modlitw mszalnych. O pastorale, jego ozdobach i napisach wspomniano już poprzednio. Znamienne, że wszystkie te przedmioty umieszczono w opackich grobach. Uważano pewnie, że w dniu zmartwychwstania najlepiej scharakteryzują zmarłych. Liturgia miała być znakiem funkcji w Kościele i pobożności osobistej.
O liturgii w XIII i XIV w. mówi również sfragistyka lokalna, tzn. pieczęcie opatów. Ówcześnie dygnitarze kościelni prawo do pointyfilkaliów manifestowali na pieczęciach. Wyobrażenia takie w skali europejskiej są dość częste, przedstawiają rozmaite sceny, głoszenie Ewangelii, przewodniczenie liturgii z tronu ustawionego w głębi absydy kościoła, uroczyste błogosławieństwo na końcu Mszy Świętej. Pamiątki tynieckie, zgodnie z tymi wzorami, wzbogacają wizję dawnych czasów. Sceny liturgiczne z owych pieczęci dokonywały się wewnątrz miejscowego kościoła, naprawdę tak wyglądał tron opata, jego mitra, pastorał, ornat, kielich i patena.
Pozostały też w źródłach wzmianki i zapiski, które potwierdzają i objaśniają użytek pontyfikaliów. Długosz pisał np., że przy koronacji Władysława Łokietka (1320) asystowali przyjaźni mu duchowni – wśród nich opat tyniecki – w szatach pontyfikalnych. Z kolei opat Henryk, który znalazł się w tarapatach wobec nieumiarkowanych wymagań kurii papieskiej z Awinionu, musiał zastawić pontyfikalia, tzn. mitrę z figuralnymi haftami, pastorał z kości słoniowej, pierścień i jeden kodeks liturgiczny (1346). Przedmioty te zresztą niedługo potem wykupił. I jeszcze jedna żenująca wiadomość z czasów Kazimierza Wielkiego. Król ten okazywał wiele przyjaźni opatowi Janowi, który też wiernie mu służył. Otóż król zażądał błogosławieństwa dla swego (nieprawego) związku z Rokiczaną. Opat tyniecki wystąpił – jak powiadano – w szatach pontyfikalnych, a Czeszka sądziła, że był to biskup krakowski. W odczuciu ogółu przywdzianie takich szat dawało dygnitarzowi należny mu autorytet, a jego działalności – moc prawną.
W Tyńcu więc liturgia dokonywała się tak, jak tego wymagał zwyczaj i przepisy, czasami uroczyście, zwykle zaś w sposób prosty, któremu miejscowe źródła nie poświęcają zbyt wiele uwagi. Wzmianka w dokumencie upewnia jednak, że mnisi tynieccy byli „miłośnikami liturgii” – diuini seruicii amatores (1234). Odpowiadało to duchowi czasu i praktyce Kościoła. Liturgia zwrócenia do Boga, jako forma należnego Mu uwielbienia, wytwarzała u mnichów określony typ pobożności – ten właśnie, który reprezentują teksty sakramentarza. Charakteryzuje ją wpływ trzech pierwszych przykazań dekalogu na mentalność mniszą.
Według Karola Górskiego „benedyktyńska szkoła życia wewnętrznego opierała się przede wszystkim na liturgii i jej medytowaniu. Medytacja ta polega na powolnym wymawianiu słów modlitw i zastanawianiu się nad ich sensem. W trakcie odprawiania modłów ustnych myśl unosi się do Boga; odrębnej medytacji, czyli modlitwy myślnej, średniowiecze nie zna”. To są przyczyny, dla których można postawić znak równości pomiędzy liturgią a modlitwą ówczesnych mnichów tynieckich.
Fragment publikacji Tyniec. O autorze: O. Paweł Sczaniecki (1917–1998), benedyktyn z opactwa świętych Apostołów Piotra i Pawła w Tyńcu, proboszcz tyniecki, historyk liturgii, badacz dziejów tynieckiego opactwa. Wyniki jego badań w wielu dziedzinach do dzisiaj pozostają niezastąpione.
Źródło: ps-po.pl, 12
Autor: mj