Belka dostanie, co chciał
Treść
Zdjęcie: M.Borawski/ Nasz Dziennik
Bank centralny uzyska możliwość skupowania na rynku państwowych obligacji, czym – w przypadku uznania za stosowne przez prezesa NBP skorzystania z takiej możliwości – może poratować rząd w trudnej sytuacji budżetowej.
Rząd przyjął wczoraj projekt założeń ustawy o Narodowym Banku Polskim, o którym na ujawnionym nagraniu rozmawiali szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i prezes NBP Marek Belka. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła już śledztwo w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa w związku z podsłuchiwaniem polityków i prezesa banku centralnego.
Gdyby działania rządu doprowadziły do powiększania się dziury w budżecie państwa, która mogłaby w przyszłości skutkować próbą rozliczenia przez wyborców rządu, mającego w zanadrzu w takiej sytuacji co najwyżej możliwość cięcia wydatków, z pomocą będzie mógł przyjść Narodowy Bank Polski. Rada Ministrów zdawała się dokańczać wczoraj „deal” ustalany w lipcu ubiegłego roku przez ministra Sienkiewicza i prezesa Belkę, który poznaliśmy z nagrań upublicznionych przez tygodnik „Wprost”. Rząd przyjął bowiem projekt założeń do zmiany ustawy o Narodowym Banku Polskim.
Nowej ustawy, mającej ułatwić funkcjonowanie NBP, chciał szef banku centralnego Marek Belka. Jak można odczytywać z jego rozmowy z ministrem Sienkiewiczem, przyjęcie nowelizacji było jednym z jego warunków finansowego wsparcia rządu Donalda Tuska. Miałoby to przeciwdziałać dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości, a przynajmniej znacznie je utrudnić.
W trudnej dla rządu sytuacji budżetowej z finansową pomocą ekipie Donalda Tuska będzie mógł pospieszyć „niezależny” NBP, który na podstawie ustawy m.in. ma uzyskać możliwość skupowania na rynku państwowych obligacji. Wcześniej spełniło się jeszcze jedno życzenie Marka Belki, które padło w rozmowie z Sienkiewiczem przy okazji dyskusji o możliwości wsparcia działań rządu: ministrem finansów przestał być Jacek Rostowski. Poza stworzeniem możliwości sprzedaży i kupna dłużnych papierów wartościowych przez NBP także poza operacjami rynku otwartego w projekcie założeń do ustawy przyjęto propozycje nowych przepisów w sprawie kadencyjności członków Rady Polityki Pieniężnej. Stworzą one możliwość zmiany układu sił w RPP, o współpracy z którą Belka na spotkaniu z ministrem spraw wewnętrznych wypowiadał się „mało pochlebnie”.
Jedna trzecia składu RPP byłaby powoływana co 2 lata w równej liczbie przez: prezydenta, Sejm i Senat. Miałoby to zapewnić – według rządu – płynne zmiany w składzie Rady i większą stabilność działania. Aktualnie liczy ona 9 członków, wybranych na 6-letnią kadencję. Po wejściu w życie ustawy Rada składałaby się przejściowo z 12 osób. Premier Donald Tusk, podobnie zresztą jak prezes NBP Marek Belka, całkowicie zbagatelizował ujawnioną aferę w swojej ekipie, polegającą na nieformalnych porozumieniach z prezesem NBP zobowiązanym Konstytucją do prowadzenia niezależnej polityki w celu de facto niedopuszczenia do zmiany władzy w kraju. Idąc w zaparte i przekonując, że właściwie nic się nie stało, szef rządu za największy problem uznał to, że ktoś nagrał jego ministra.
W poniedziałek do wszystkich partii z apelem o wspólną pracę na rzecz powołania rządu tymczasowego – po przegłosowaniu konstruktywnego wotum nieufności – zwrócił się lider największej partii opozycyjnej Jarosław Kaczyński. Reakcje lewicowych ugrupowań zdają się jednak świadczyć o tym, że mają one trochę inne interesy niż odsunięcie w tej chwili Donalda Tuska od władzy. SLD, który zaproponował wczoraj, by premier wystąpił o przegłosowanie w Sejmie wotum zaufania dla rządu, swoją postawą może negocjować silniejszą pozycję w oczekiwanej po kolejnych wyborach koalicji rządzącej z Platformą. Z kolei Janusz Palikot, którego po wyborach może już w Sejmie nie być, domagał się np. przegłosowania wniosku o samorozwiązanie Sejmu już teraz. Warto zwrócić uwagę, że za samorozwiązaniem musiałoby zagłosować aż dwie trzecie posłów, podczas gdy do konstruktywnego wotum nieufności i powołania nowego premiera wystarczyłoby ponad 50 proc. głosów. Lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro deklarował wczoraj poparcie dla wniosków o wotum nieufności dla rządu, a także dla ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza.
Kto w sitwie
Z Donaldem Tuskiem naradzał się wczoraj szef PSL Janusz Piechociński. Prezes Prawa i Sprawiedliwości, do rozmów z którym szefowie pozostałych partii nie podchodzą z entuzjazmem, stwierdził, że mamy na razie bardzo wstępną fazę rozmów. – Jest to też test na to, kto gdzie stoi, kto kogo chroni, kto chce, żeby w Polsce była demokracja, a kto tak naprawdę należy do sitwy – stwierdził Kaczyński. Według prezesa PiS, ujawnione nagrania rozmowy ministra Sienkiewicza z prezesem Belką wskazują, że „mamy do czynienia z sitwą, która chce za wszelką cenę utrzymać władzę, odrzucając podstawową regułę demokracji”, i dla swojej obrony gotowa jest naruszać reguły Konstytucji dotyczące niezależności banku centralnego.
Prezes PiS wystąpił wczoraj z listem do Bronisława Komorowskiego. – Zwróciłem się do prezydenta RP z listem wzywającym do tego, by wypełnił swoje obowiązki, bo zgodnie z art. 26 Konstytucji stoi na jej straży, strzeże bezpieczeństwa państwa. […] W tej sytuacji, którą mamy dzisiaj w Polsce, prezydent RP ma obowiązek jasno stanąć po stronie Konstytucji i po stronie demokracji. Dzisiaj oznacza to jedno, stwierdzenie w tej czy innej formie, że ten rząd powinien odejść – mówił Kaczyński. Zdaniem prezesa PiS, prezydent Komorowski mógłby w tej sprawie np. wystąpić z orędziem do Sejmu. – To nie jest tak, że prezydent jest w takich skrajnych sytuacjach zobowiązany do milczenia. Musi wybrać wyraźnie: albo jest częścią tej grupy, żeby nie powiedzieć – tej sitwy, albo nie jest. Jeżeli nie jest, to musi się domagać odejścia tego rządu – dodał Kaczyński. Ujawnione nagrania ze spotkania Sienkiewicz – Belka były wczoraj tłem rozmowy prezydenta Komorowskiego z premierem Tuskiem i prezesem NBP Markiem Belką – poinformowała Joanna Trzaska-Wieczorek z Kancelarii Prezydenta.
Artur KowalskiNasz Dziennik, 18 czerwca 2014
Autor: mj