Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Belgia wyjdzie z kryzysu?

Treść

Po trwającym rekordowe 482 dni kryzysie politycznym partie w Belgii zakończyły wreszcie negocjacje nad szóstą reformą państwa. Tym samym otworzyły drogę do negocjacji nad sformowaniem rządu, który - według zapowiedzi - mógłby powstać jeszcze w tym miesiącu.
W trakcie tych rozpoczętych jeszcze w połowie sierpnia rozmów negocjatorom udało się przede wszystkim uzgodnić reformę okręgu wyborczego wokół stolicy kraju - Brukseli, tzw. BHV (od nazw trzech głównych miast, które go tworzą, czyli Brukseli, Halle i Vilvoorde), który stanowił największą kość niezgody między Flamandami i francuskojęzycznymi Walonami. Uzgodniona w piątek reforma wprowadza ponadto dalsze zmiany w zasadach finansowania regionów, reformuje Senat i zwiększa nieznacznie niektóre kompetencje władz Flandrii i Walonii. Negocjacje zakończyło ustanowienie wspólnej daty wyborów legislacyjnych na szczeblu lokalnym i federalnym. Legislatura na poziomie państwa zostanie w konsekwencji wydłużona z czterech do pięciu lat, a pierwsze wspólne wybory mają się odbyć w 2014 roku. Zakończenie negocjacji otwiera też drogę do rozmów nad sformowaniem nowego rządu. Flamandzka chadecja stawiała bowiem reformę państwa jako główny warunek konieczny do rozpoczęcia rozmów w sprawie nowego gabinetu. Według planu prowadzącego negocjacje przywódcy walońskich socjalistów Elio Di Rupo, nowy rząd mógłby zostać wyłoniony już 11 października, czyli 485 dni od ostatnich wyborów. Pozwoliłoby to w końcu zastąpić rząd premiera Yvesa Leterme'a, który odpowiada obecnie za sprawy bieżące i który podał się do dymisji przed ubiegłorocznymi wyborami. Sam Leterme ogłosił niedawno, że po utworzeniu nowego rządu Belgii obejmie stanowisko w Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.
Jest to już szósta reforma w Belgii, zmierzająca w stronę większej federalizacji kraju. Poprzednie ustanowiły granicę językową pomiędzy francuskojęzyczną Walonią na południu kraju i flamandzkojęzyczną Flandrią na północy oraz osobny status dla stolicy kraju - Brukseli. W negocjacjach nad reformą nie wzięła udziału największa partia w kraju - Nowy Sojusz Flamandzki (NV-A), kierowana przez charyzmatycznego Barta de Wevera. W lipcu de Waever, znany ze swoich dążeń do jak największego uniezależnienia Flandrii, odrzucił propozycje kompromisu przedstawione przez negocjatora Elio Di Rupo. Według sobotnich sondaży opublikowanych na zamówienie prasy flamandzkiej, pomimo braku udziału w rozmowach popularność NV&A nie przestaje rosnąć. Praktycznie co drugi Flamand deklaruje, że mógłby głosować na Sojusz.
Marta Ziarnik, PAP
Nasz Dziennik Poniedziałek, 10 października 2011, Nr 236 (4167)

Autor: jc