Belgia w żałobie
Treść
Łukasz Sianożęcki
Co najmniej 28 osób, w tym 22 dzieci, poniosło śmierć w wypadku belgijskiego autokaru. Rannych zostało 24 małych pasażerów, w tym jedno dziecko z Polski. Do tragedii doszło w tunelu na autostradzie A9 w Szwajcarii.
Wypadek wydarzył się w pobliżu miejscowości Sierre w kantonie Valais, niedaleko granicy z Włochami. Wiozący 52 osoby autobus wracał ze Szwajcarii do Belgii. Tuż po godzinie 21.00 we wtorek z niewyjaśnionych przyczyn kierowca stracił panowanie nad pojazdem, który uderzył czołowo w ścianę jednego z podgórskich tuneli. Wśród ofiar katastrofy są obydwaj kierowcy.
Podróżujące autobusem dzieci to 12-letni uczniowie. Grupa wracała z obozu narciarskiego w Val d´Anniviers w Alpach Szwajcarskich. W wypadku zginęło także czworo ich opiekunów.
Głęboko poruszony belgijski premier Elio Di Rupo udał się wczoraj na miejsce zdarzenia. Jak stwierdził, był to wyjątkowo tragiczny dzień dla wszystkich jego rodaków.
Autokar, który uległ wypadkowi, wraz z dwoma innymi wyruszył w tę samą trasę. Pozostałe pojazdy dotarły do Belgii bezpiecznie. Ofiary i poszkodowani to uczniowie szkoły podstawowej Stekske w miejscowości Lommel, leżącej w pobliżu granicy z Holandią, oraz szkoły świętego Lamberta w Heverlee niedaleko Leuven. Miejscowości te znajdują się we flamandzkiej części Belgii w prowincjach Brabant i Limbourg.
Policja poinformowała wczoraj wieczorem, że ofiary śmiertelne to 21 Belgów i 7 Holendrów
Wszystkich rannych przetransportowano niezwłocznie helikopterami do szpitali w Lozannie i Bernie. W akcję ratunkową zaangażowanych było ponad 200 osób i osiem śmigłowców. Kierujący tą operacją Jean-Pierre Deslarzes powiedział, że nawet doświadczeni ratownicy byli zszokowani rozmiarami wypadku. Najtrudniejszy był dla nich fakt, że śmierć poniosło tyle dzieci. Belgijskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych otworzyło specjalne centrum kryzysowe.
Poszkodowany polski chłopiec przebywa w szpitalu, według lekarzy nie ma zagrożenia dla jego życia - potwierdził Rafał Sobczak z polskiego MSZ w rozmowie z PAP. W szpitalu, gdzie przebywa ranne polskie dziecko, jest już nasz konsul. Rodzina chłopca jest w drodze do szpitala.
Dlaczego uderzył?
Szwajcarski prokurator Olivier Elsig poinformował, że pojazd był prawie nowy, wyposażony w pasy bezpieczeństwa. Według ustaleń prokuratury, w tunelu, gdzie maksymalna dopuszczalna prędkość wynosi 100 km/h, autobus najpierw prawą stroną uderzył o barierki, po czym czołowo zderzył się z betonową ścianą po drugiej stronie jezdni. Czoło pojazdu uległo poważnemu zniszczeniu, co sprawiło, że ludzie w środku zostali zablokowani i nie mogli wyjść.
Jak doprecyzował belgijski minister transportu Melchior Watheler, autokar został wyprodukowany w 2002 roku, a jego właściciel, firma Toptours, posiada doskonałą reputację i znana jest z przestrzegania zasad bezpieczeństwa.
Przyczyny wypadku nie są znane, śledztwo w tej sprawie trwa. Jak informują media, w czasie kiedy doszło do zdarzenia, tunel był niemal pusty, a warunki do jazdy sprzyjające.
- To wręcz niepojęte. Były trzy autokary i tylko jeden miał wypadek, nie stykając się z żadnym innym pojazdem - mówił szef belgijskiego MSZ Didier Reynders, solidaryzując się z rodzinami ofiar. Jak dodał, w szpitalach trwa walka o życie rannych. Niezwłocznie rozpoczęto też procedury identyfikacji ofiar. Władze zapewniły wsparcie rodzinom poszkodowanych i ofiar, umożliwiły im podróż do Szwajcarii dwoma samolotami rządowymi. Na miejsce katastrofy przybył także ambasador Belgii w Szwajcarii Jan Luykx. - Ta tragedia dotknęła całą Belgię. Jej skala jest trudna do przyjęcia. Na razie staram się skoncentrować na praktycznych aspektach. Emocje pojawią się z całą pewnością, gdy spotkamy się z rodzinami - powiedział Luykx.
Władze kantonu Valais wyraziły głęboki smutek z powodu wypadku i przesłały kondolencje rodzinom ofiar. Jednocześnie podziękowały służbom ratowniczym za pracę "w tak ekstremalnie trudnych warunkach". Szwajcarski parlament uczcił ofiary tragedii minutą ciszy. Kondolencje na ręce premiera Belgii złożyło wielu szefów rządów z całego świata, wśród nich premier Donald Tusk. "W imieniu rządu Rzeczypospolitej Polskiej oraz polskiego społeczeństwa pragnę wyrazić najszczersze wyrazy smutku i współczucia z powodu tragicznego wypadku autokaru, w którym zginęły dzieci i osoby dorosłe, a wielu pasażerów odniosło poważne obrażenia. W tych tragicznych chwilach łączymy się w bólu z wszystkimi rodzinami ofiar i społecznością Lommel i Heverlee" - napisał w depeszy kondolencyjnej premier Tusk.
Tak tragiczny wypadek nie wydarzył się w alpejskich tunelach od niemal 11 lat. W październiku 2001 roku dwie ciężarówki zderzyły się ze sobą, wywołując pożar. Zginęło wówczas 11 osób, głównie w wyniku zaczadzenia dymem. Dwa lata wcześniej w tunelu pod Mont Blanc pomiędzy Francją a Włochami zapaliła się belgijska ciężarówka. W wyniku pożaru śmierć poniosło 39 osób.
Nasz Dziennik Czwartek, 15 marca 2012, Nr 63 (4298)
Autor: au