Beenhakker: szczególny sukces
Treść
To jeden z wielu sukcesów w mojej karierze, ale szczególny - przyznał Leo Beenhakker. Selekcjoner naszej reprezentacji nie ukrywał radości i wzruszenia. Prezydent Lech Kaczyński chce odznaczyć Holendra Krzyżem Zasługi.
- Początki eliminacji były bowiem trudne, i to nie tylko z powodu słabych wyników, ale i atmosfery, jaka panowała wokół kadry. Nie było zatem łatwo zbudować drużynę, która potrafi osiągnąć tak dobry rezultat w tak krótkim czasie, potrafi zyskać pewność siebie i wiarę w sukces - ocenił holenderski trener reprezentacji Polski. - Jestem szczęśliwy także dlatego, że uszczęśliwiliśmy dziś wielu ludzi - dodał. Beenhakker jest świadom, że w sobotę nasza piłka uczyniła jeden z najważniejszych kroków w historii. - Co powiedziałem zawodnikom w szatni? Nic. Są takie chwile, że nie trzeba używać słów, każdy przeżywał je na swój sposób - przyznał. Radość była oczywiście ogromna, nie brakowało łez. Bohater sobotniej nocy - Euzebiusz Smolarek, przekonywał, że... wcale się nim nie czuje. - Wygrał cały zespół, wszyscy na ten sukces zasłużyliśmy - mówił. Ebi zdobył w tych eliminacjach już dziewięć bramek, co stawia go na wspaniałym, trzecim miejscu w klasyfikacji najlepszych strzelców. Więcej goli mają na swym koncie jedynie David Healy z Irlandii Północnej (13 - to absolutny rekord w historii) oraz urodzony w Brazylii Chorwat Eduardo da Silva. - Cieszę się, że po trzech bramkach strzelonych Kazachstanowi nie spocząłem na laurach, tylko potwierdziłem dobrą dyspozycję - dodał Smolarek. Co ciekawe, nasi gracze - no, może poza Ebim - nie byli zachwyceni swą postawą w sobotnim meczu. Słusznie. - Graliśmy słabiej, niż się spodziewaliśmy, ale liczą się trzy punkty. Przed nami mistrzostwa Europy! - te słowa Jacka Krzynówka są jednak dobrym komentarzem. Nastroje panujące w kadrze dobitnie wyraził również jej kapitan, Maciej Żurawski. - Wiele zawdzięczamy Beenhakkerowi, to wielki trener i człowiek. Odpowiednio nas poustawiał, my tylko realizowaliśmy jego polecenia - powiedział.
A najszczęśliwszym człowiekiem w naszej drużynie był chyba Grzegorz Bronowicki. - To niewiarygodne. Jeszcze niedawno zastanawiałem się, jak utrzymać rodzinę, grałem w III lidze, a teraz cieszę się z awansu do mistrzostw Europy - mówił. Czy można mu się dziwić?
Wszyscy polscy piłkarze obiecywali, że po sobotnim, historycznym sukcesie nie spoczną na laurach.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2007-11-19
Autor: wa