Beenhakker: jesteśmy na początku drogi
Treść
Austria (gospodarz), Szwajcaria (gospodarz), Grecja (obrońca tytułu), Chorwacja, Czechy, Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Polska, Portugalia, Rosja, Rumunia, Szwecja, Turcja i Włochy - oto szesnastka, która w przyszłym roku rywalizować będzie o mistrzostwo Europy. Po raz pierwszy w tym gronie znajdują się nasi piłkarze, brakuje natomiast Anglików. I to jest prawdziwa megasensacja eliminacji. Losowanie grup Euro 2008 odbędzie się 2 grudnia. - Jestem przekonany, że dopiero rozpoczynamy bardzo dobry okres w polskiej piłce nożnej - powiedział trener Leo Beenhakker.
Polacy wrócili wczoraj do kraju po męczącej podróży do Serbii. Na trudnym, grząskim boisku Crvenej Zvezdy Belgrad w dobrym stylu wywalczyli remis 2:2 i choć prowadzili już 2:0 - nie narzekali. Od soboty byli bowiem pewni awansu, humorów nie zepsuły wiadomości z Porto, gdzie Portugalczycy podzielili się punktami z Finami. Wszystko to pozwoliło Biało-Czerwonym utrzymać prestiżowe pierwsze miejsce w tabeli grupy A. - Mówiłem to już wcześniej, ale powtórzyłem moim zawodnikom w środę wieczorem: mogą być dumni z siebie i ze swoich osiągnięć, może być z nich dumna Polska. Cały zespół wykonał wspaniałą pracę, a przy okazji zdajemy sobie sprawę z tego, jak pozytywne uczucia wzbudzamy u Polaków, którzy nam serdecznie kibicują - przyznał holenderski szkoleniowiec. Beenhakker po powrocie do Polski nie starał się nawet tonować nastrojów. Już wczoraj przyznał, że ma nakreślony plan na rok 2008. - Doskonale zdaję sobie jednak sprawę z tego, że w sporcie nie ma żadnych gwarancji. Osiągnęliśmy sukces, lecz nie możemy na nim poprzestać. Więcej - my dopiero jesteśmy na początku drogi, która nas może doprowadzić do czegoś wspaniałego. Jestem głęboko przekonany, że przed polską piłką bardzo dobry okres, że przyszły rok może być dla nas bardzo udany - dodał selekcjoner. I wie co mówi. Ten nastrój, przekonanie o własnej sile i możliwościach doprowadziło jego podopiecznych do finałów Euro 2008. Gdyby nie wiara, którą wpoił swym piłkarzom, poczucie własnej wartości - finały znów rozegrane zostałyby bez nas. Na szczęście dziś możemy triumfować i przyglądać się, jak włosy z głowy rwie cała Anglia, pogrążona w rozpaczy po klęsce drużyny Stevena McClarena.
W środę poznaliśmy ostateczne rozstrzygnięcia eliminacji. Wydawało się, że nic niespodziewanego się nie wydarzy, a tymczasem doszło do prawdziwego "trzęsienia ziemi". Oto bowiem Anglia, której do szczęścia potrzebny był zaledwie remis w meczu z Chorwacją, przegrała na nowym Wembley 2:3! To był szok, megesensacja. Potknięcie Wyspiarzy wykorzystała Rosja i to ona za rok zagra w Euro 2008. Anglii w tej imprezie zabraknie po raz pierwszy od 1984 roku. Całe Wyspy pogrążyły się w rozpaczy, połączonej ze wściekłością. Na pierwsze reakcje nie trzeba było długo czekać. Kilkadziesiąt godzin po poniżającej porażce pracę stracił McClaren. Nieustannie krytykowany wytrwał na swym stanowisku nieco ponad rok i zapisał się w historii. Nie o taki wpis mu jednak chodziło - od wczoraj jest bowiem najkrócej w dziejach urzędującym selekcjonerem reprezentacji Anglii. Kto obejmie jego schedę? Choć swój akces już zgłosił Włoch Fabio Capello, największe szanse daje się byłemu trenerowi Chelsea Londyn, Portugalczykowi Jose Mourinho.
Losowanie finałów Euro 2008 odbędzie się w przyszłą niedzielę w Lucernie. Polska znalazła się w czwartym koszyku, obok Francji, Turcji i Rosji. Z tymi zespołami nasi na pewno nie spotkają się zatem w fazie grupowej. W pierwszym koszyku "wylądowały" Austria, Szwajcaria, Grecja i Holandia, w drugim Chorwacja, Włochy, Czechy i Szwecja, a w trzecim Rumunia, Niemcy, Portugalia i Hiszpania. O takim rozstawieniu decydował ranking UEFA (nie dotyczył tylko gospodarzy turnieju oraz obrońców tytułu, którzy z urzędu znaleźli się w pierwszym koszyku), uwzględniający wyniki osiągane przez poszczególne drużyny w eliminacjach mistrzostw świata w Niemczech i Euro 2008. Polska zajmuje w nim 10. miejsce, prowadzi Holandia. Możemy w grupie trafić na Austrię, Czechy i Rumunię, ale i Holandię, Włochy i Niemców...
Z drugiej strony Beenhakker nauczył swych podopiecznych walczyć z teoretycznie silniejszymi od siebie, wierzyć w powodzenie tej walki. I to jest wspaniały kapitał.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-11-23
Autor: wa