Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Będziemy opozycją konstruktywną

Treść

Ze Zbigniewem Girzyńskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Jacek Dytkowski

Posiedzenie klubu parlamentarnego PiS wywołało spore zainteresowanie mediów. Czy zapadły podczas niego jakieś ważne decyzje dotyczące przyszłości partii?
- Posiedzenie miało charakter organizacyjny. Nasz klub parlamentarny liczy ponad dwustu posłów i senatorów. Wśród nich jest aż pięćdziesiąt nowych osób, które wcześniej albo w ogromnej większości nie zasiadały w parlamencie, albo nie było ich w klubie PiS. Mając ten fakt na uwadze, postanowiliśmy się spotkać, aby wzajemnie się poznać i zorientować, jakimi zagadnieniami interesują się posłowie. Celem posiedzenia były również wstępne przymiarki do pracy w poszczególnych komisjach oraz zajęcie się podstawowymi sprawami dotyczącymi organizowania prac klubu jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu i Senatu.

Jaką rolę widzi dla siebie PiS w nadchodzącej kadencji Sejmu?
- Jesteśmy klubem opozycyjnym i stanowić będziemy bardzo poważną siłę. Mamy ponad stu sześćdziesięciu posłów w Sejmie - to bardzo znacząca liczba. W związku z tym chcielibyśmy intensywnie pracować w posiedzeniach plenarnych i w poszczególnych komisjach w takim kierunku, aby po pierwsze bronić wszystkich pozytywnych zmian, które zostały dokonane w Polsce za czasów rządu PiS, a po drugie, aby recenzować i "punktować" te wszelkie działania Platformy Obywatelskiej, które będą zmierzały w kierunku dekonstrukcji tych pozytywnych zmian. Będziemy zatem pełnili funkcję partii opozycyjnej, ale o charakterze konstruktywnym, która pokazuje i broni pozytywnych zmian, a jednocześnie w sposób twardy i zdecydowany wskazuje wszelkie negatywne zjawiska oraz te, z którymi w żaden sposób zgodzić się nie można.

A więc nie będzie to ostra i bezwzględna walka, jaką do tej pory prowadziła PO?
- PO prowadziła z nami wojnę totalną. Miała ona charakter antypaństwowy, ponieważ politycy PO wychodzili z założenia: "im gorzej, tym lepiej". Dla nas największą wartością jest Polska, jej trwałość, wobec tego nigdy sobie nie pozwolimy na tego typu antypaństwowe zachowania. Nie dopuścimy również, aby nadużywać argumentu "interesu Polski" w celu tak naprawdę pomniejszania jej znaczenia zarówno na arenie międzynarodowej, czego sygnały słychać już z ust niektórych polityków PO, jak i do osłabiania Polski od wewnątrz. Na takie działania będziemy reagowali.

Jakie stanowisko zajmiecie wobec koalicji PO z Polskim Stronnictwem Ludowym? Czy nie obawiacie się, że Wasze dotychczasowe dokonania w budowie IV RP zostaną zahamowane?
- Takie obawy oczywiście istnieją, dotyczą one dwóch obszarów. Pierwszy, najważniejszy i kluczowy, to polityka zagraniczna. Nasze podejście do niej opieraliśmy na twardym reprezentowaniu interesu Polski w stosunkach z sąsiadami, takimi jak Rosja czy Niemcy. Bardzo jednoznacznie również stawialiśmy na wzmacnianie roli Polski w obrębie Unii Europejskiej. W związku z tym wszelkie działania zmierzające w kierunku osłabienia pozycji naszego kraju - zarówno w rozmowach z sąsiadami, jak i w relacjach z UE - będą bardzo mocno przez nas "punktowane". Będziemy o tym mówić, ponieważ jest to kwestia kluczowa, z racji tego, iż straty wywołane odwrotem od polityki zagranicznej, którą oparliśmy na narodowym interesie Polski, mogą być nieodwracalne. Drugi element, gdzie widzimy zagrożenie, dotyczy polityki wewnętrznej. Największym naszym dorobkiem jest tutaj wzrost gospodarczy oraz to, że owoce tego wzrostu są dzielone sprawiedliwie na wszystkie grupy społeczne. Staraliśmy się w tym obszarze brać pod uwagę zarówno interesy przedsiębiorców i ludzi, którzy tworzą miejsca pracy, jak i fakt, że największy problem z poziomem stopy życiowej w Polsce mają osoby stosunkowo najbardziej ubogie i tworzące tzw. klasę średnią. Dbaliśmy zatem o to, aby nie tylko zwracać uwagę na problemy ludzi zamożnych, ale przede wszystkim sprawić, by to rozwarstwienie społeczne było stosunkowo niewielkie i ulegało niwelacji. Z tego co słyszymy, PO zmierza jednak w kierunku tworzenia państwa o charakterze oligarchicznym, gdzie będzie dbała o interesy tych, którzy specjalnie źle się nie mają i świetnie sobie radzą. Na to nie będziemy się godzili, ponieważ jest to zaprzeczenie tej idei, którą bardzo mocno podkreślaliśmy, a mianowicie idei solidarnego państwa.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-10-31

Autor: wa