Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Będziemy bronić swego

Treść

Przywódca Organizacji Wyzwolenia Palestyny Mahmud Abbas otrzymał 62,3 proc. głosów i wygrał niedzielne palestyńskie wybory prezydenckie - potwierdziła wczoraj oficjalnie Centralna Komisja Wyborcza. Wyrażając gotowość spotkania się z premierem Izraela Arielem Szaronem, Abbas zapowiedział, że będzie prowadził twarde rokowania pokojowe z tym krajem.
W pierwszych swoich wypowiedziach po wyborach Abbas określił się jako zwolennik rokowań pokojowych z Izraelem. - Mówiłem już nieskończoną ilość razy, że jestem gotów spotkać się z izraelskim premierem w każdej chwili po wyborach. Naszym obowiązkiem jest znalezienie rozwiązania tego konfliktu. Ale nie znajdziemy go bez rozmów i negocjacji, które z całą pewnością będą twarde. Powinny one jednak w końcu doprowadzić do porozumienia - powiedział Abbas w wywiadzie dla włoskiego dziennika "Corriere della Sera".
Nowy prezydent Autonomii Palestyńskiej powtórzył, że nie może zaakceptować porozumienia bez ustanowienia suwerennego państwa palestyńskiego w granicach z 1967 r. i stolicą we wschodniej Jerozolimie oraz bez sprawiedliwego, ugodowego rozwiązania problemu palestyńskich uchodźców. - Każdy naród, którego ziemia jest okupowana, ma prawo sprzeciwiać się okupacji. To prawo powszechnie uznane i popierane - powiedział Abbas.
Przywódca radykalnego ruchu palestyńskiego Hamas na Zachodnim Brzegu, który bojkotował palestyńskie wybory prezydenckie, z zadowoleniem przyjął niedzielne zwycięstwo w tych wyborach Mahmuda Abbasa. - Zadzwoniłem do zwycięzcy Abu Mazena [Abbasa] i pogratulowałem mu zwycięstwa. Szanujemy wybór narodu palestyńskiego, ale nie należy zapominać, ze otrzymał on tylko 65 proc. głosów i że tylko 60 proc. uprawnionych do głosowania uczestniczyło w wyborach - powiedział jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników szejk Hasan Jusef. Według niego, "wynik wyborów pokazuje siłę Hamasu i poparcie dla jego decyzji bojkotu wyborów". Według danych opublikowanych przez CKW w wyborach prezydenckich uczestniczyło 840 tys. Palestyńczyków na 1,8 mln w wieku wyborczym.
Z wielką rezerwą do zapowiedzi Abbasa odniósł się premier Izraela Ariel Szaron. - Główną kwestią, na której należy się teraz skoncentrować, jest działalność Palestyńczyków w dziedzinie terroryzmu. Palestyńczycy nie zawsze zwalczali terroryzm, a deklaracje składane przez Abu Mazena [Abbasa] w czasie jego kampanii nie są zachęcające - powiedział Szaron, który podkreślił, że Abbas będzie oceniany "po sposobie, w jaki będzie zwalczać terroryzm".

Ostrożny optymizm
Z nadzieją wybór Abbasa na prezydenta Autonomii Palestyńskiej powitali przedstawiciele Unii Europejskiej. Szef dyplomacji unijnej Javier Solana uznał wybór Mahmuda Abbasa za historyczną szansę dla rozwiązania pokojowego na Bliskim Wschodzie. Jednocześnie Komisja Europejska wezwała wczoraj nowego przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej i kierownictwo izraelskie do ożywienia procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie.
Umiarkowane zadowolenie z wyniku niedzielnych wyborów wyraziły Stany Zjednoczone. Amerykański sekretarz stanu Colin Powell powiedział, że USA zwiększą pomoc dla nowych władz palestyńskich. - Możemy pomóc nowemu przywódcy Autonomii Palestyńskiej w zreformowaniu rządu, by uczynić go sprawniejszym i mniej skorumpowanym, a także pomóc w odbudowie palestyńskich sił bezpieczeństwa - powiedział Powell. - Oznacza to także większą pomoc finansową. Pracujemy z Unią Europejską i innymi krajami, aby dostarczyć Autonomii Palestyńskiej środki na rozwój ekonomiczny i reformy rządu - dodał sekretarz stanu.
Według włoskiej prasy, zwycięstwo Abbasa daje pewne nadzieje na nowy i bardziej konstruktywny dialog z Izraelem. Komentator "Corriere della Sera" podkreśla, że teraz najważniejsze jest to, jak zachowa się Hamas. "Nie może być mowy o żadnym prawdziwym wznowieniu dialogu z Jerozolimą, jeżeli Mahmud Abbas nie zdoła zjednoczyć pod swoim dowództwem palestyńskich sił bezpieczeństwa i położyć kresu antyizraelskiej przemocy" - pisze komentator największej włoskiej gazety. Przed zbytnim optymizmem przestrzega też "La Republica". "To dopiero pierwsze malutkie kroki na drodze do procesu negocjacyjnego" - podkreślił publicysta rzymskiej gazety.
Również niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" uważa, że Palestyńczycy i Izraelczycy, ale także społeczność międzynarodowa pokładają zbyt duże nadzieje w Mahmudzie Abbasie, których nie będzie on w stanie spełnić. Komentator gazety zauważył, że nowy prezydent nie może liczyć na pełne poparcie swoich własnych ludzi. Hamas i zwolennicy siłowych rozwiązań w partii Arafata, Fatah, będą próbowali storpedować każde ustępstwo na rzecz Izraela.
PS, PAP

"Nasz Dziennik" 2005-01-11

Autor: kl