Będzie wierność programowa
Treść
Z marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem rozmawia Magdalena M. Stawarska
W ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie Pana Marszałka z szefami wszystkich partii politycznych - z wyjątkiem SLD - w sprawie "sposobu procedowania" nad projektem zmian w Konstytucji. Pomimo zaproszenia Platforma Obywatelska nie wzięła udziału w tych rozmowach, tłumacząc, że otrzymała źle sformułowane zaproszenie. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Bogdan Zdrojewski powiedział, że PO była za wsparciem dyskusji nad zmianą Konstytucji, a nie za samą zmianą...
- To jest tłumaczenie opatrzne, napisałem w tej sprawie do przywódców klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, że zapraszam do rozmowy partie, których posłowie poparli decyzję podjęcia prac konstytucyjnych. Nie możemy zapominać o tym, że posłowie PO stanowili drugą grupę po Prawie i Sprawiedliwości głosujących za podjęciem tych prac. Także pismo było precyzyjnie zaadresowane, wybór Platformy musiał być podyktowany czym innym, w to już nie wchodzę, to pozostawiam komentatorom. Natomiast zależało mi i nadal zależy na tych rozmowach. I jedna z ostatnich rozmów, która odbyła się w ubiegłym tygodniu, przyniosła dwie rzeczy: jedną bardzo istotną, a drugą ważną. Bardzo istotna to jest to, że kierownictwo Platformy jest przeciwne referendum w tej sprawie i jak zrozumiałem, wyraża przekonanie, że ten postulat nie znajdzie poparcia wśród posłów PO. To praktycznie przesądza sprawę. Przypomnę tylko, że na ostatnim środowym spotkaniu liderzy czterech partii zadeklarowali, że ich posłowie nie będą popierać żadnego wniosku o referendum. Według mnie, ta deklaracja przesądza, że nie będzie 92 głosów w sprawie referendum, czyli debata na ten temat może odbywać się w sposób dużo bardziej wolny. To jest dla mnie bardzo cenna deklaracja. Drugą sprawą jest deklaracja, że w Platformie nie będzie dyscypliny głosowania. Czyli ta kwestia jest otwarta i związana wyłącznie z przekonaniami, poczuciem odpowiedzialności poszczególnych posłów.
A jak będą głosować Pana partyjni koledzy?
- Jeżeli chodzi o mój klub, to ja sobie nie wyobrażam innego stanowiska jak "za". Myślę, że będzie wierność programowa, nie wyobrażam sobie, żeby te sprawy były traktowane inaczej od innych zasadniczych dla programu Prawa i Sprawiedliwości. Inaczej zmieniałoby zupełnie charakter tej partii.
W piątek wydał Pan oświadczenie, w którym podkreślił istotę dialogu i ograniczenie "radykalnych wystąpień publicznych" w sprawie konstytucyjnej ochrony życia.
- Wydałem to oświadczenie po to, aby ograniczyć radykalne wystąpienia, ponieważ niektóre z nich były już zupełnie niestosowne, szczególnie te, gdzie chodzi o stosunek do życia ludzkiego. Wiele osób bardzo pochopnie i szybko starało się komentować nauczanie Kościoła, które powinno być ważnym motywem spokojnej dyskusji, a nie deklaracji partyjnych. Było też wiele dyskusji, które przechodziły obok sprawy, o której rozmawiamy, czyli o godności człowieka przed urodzeniem.
Kogo ma Pan na myśli, mówiąc o "radykalnych wystąpieniach"?
- Nie chcę komentować i przypisywać swoich ocen do żadnych osób czy grup, bo gdybym chciał to robić, to już zaapelowałbym o to w oświadczeniu. Nie zrobiłem tego, ponieważ mijałoby się to z intencją tego apelu. Ja apeluję o to, aby uniknąć debaty zdominowanej przez tych, którzy chcą zaznaczyć, że są za obroną życia, bądź tych, którzy nie chcą w tej sprawie zająć jednoznacznego stanowiska. Abstrahując od tego, postarajmy się raczej odpowiedzieć na pytanie: czy dziecko przed urodzeniem ma prawo do publicznego uznania swojej ludzkiej godności praw człowieka, czy nie? I to jest sprawą centralną. W innych sprawach potrzeba dialogu, komunikacji między partiami, budowania porozumienia, a nie konferencji prasowych czy deklaracji publicznych. Ja tę komunikację prowadzę od października, a niestety zaangażowanie tych, którzy teraz bardzo głośno deklarują poparcie dla sprawy obrony życia, było niewielkie, jeżeli chodzi o próby przekonywania oponentów. Piętnując oponentów, niczego tutaj nie zwojujemy. Ta debata toczy się w przekonaniu, że ważniejsze od oceniania cudzych poglądów jest zagwarantowanie ochrony praw osób, którym chcemy służyć.
LPR zapowiedziała "Marsz dla Życia". Czy pochwala Pan ten pomysł?
- Uważam, że różne działania są potrzebne, ale szczególnie partiom politycznym zalecałbym więcej indywidualnych marszów do tych, którzy nie mają jednoznacznego stanowiska wobec tej zmiany konstytucyjnej, od urządzania deklaracji, które mogą tej sprawie zagrozić. My tę sprawę naprawdę możemy wygrać, ale to wymaga nie tylko deklaracji dla swoich zwolenników, ale przede wszystkim troski o tych, których mamy bronić.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-03-19
Autor: wa