Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Będę chronił interesy Skarbu Państwa w Grupie PZU

Treść

Z Jaromirem Netzelem, prezesem PZU SA, rozmawia Małgorzata Goss

Panie Prezesie, kilka dni temu otrzymał Pan zgodę Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) na sprawowanie funkcji prezesa PZU. Trzeba przyznać, że długo Pan musiał na to czekać, a i teraz, po potwierdzeniu nominacji przez Komisję, nie ma Pan dobrej prasy. O co w tym wszystkim chodzi?
- Sądzę, że to, iż procedura rozpatrzenia przez Komisję wniosku dotyczącego mojej osoby trwała tak długo, związane było m.in. ze zmianami ustawodawczymi i powołaniem skonsolidowanego nadzoru finansowego w miejsce Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Przypomnę, że ja otrzymałem nominację na prezesa 8 czerwca, a ostatnie posiedzenie KNUiFE odbyło się w końcu sierpnia. Potem musiał się ukonstytuować nowy organ. Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, trzeba przyjąć, że moja sprawa była dwukrotnie przedmiotem badań ze strony organu regulującego i to była jedna z głównych przyczyn, że postępowanie trwało tak długo. To po pierwsze. A po drugie, jeśli się rzeczywiście przejrzy całą prasę - trudno jednoznacznie powiedzieć, czy ja mam złą, czy dobrą. Cała prasa to nie tylko "Gazeta Wyborcza". Mając na względzie to, co wypisywano na mój temat przez ostatnie pół roku - jestem zobowiązany panu premierowi i panu ministrowi skarbu, że pomimo tej zorganizowanej nagonki nie utracili zaufania do mojej osoby, i z mojej strony zrobię wszystko, aby ich nie zawieść.

Czy uzyskanie formalnej zgody KNF ułatwi Panu kierowanie spółką? Dotychczas pozostawał Pan jakby w zawieszeniu...
- Oczywiście, że ułatwi. Proces powołania prezesa zakładu ubezpieczeń jest dwuetapowy - najpierw właściwy organ powołuje daną osobę na stanowisko prezesa, potem tę decyzję musi zatwierdzić Komisja Nadzoru Finansowego. Zgoda KNF kończy akt powołania. Uzyskanie zgody powoduje, że prezes ma większe możliwości działania. Dopiero na podstawie tej decyzji mogę być wpisany do Krajowego Rejestru Sądowego jako członek Zarządu PZU SA, co ma oczywiście określone następstwa wynikające z wpisu.

Został Pan postawiony na czele spółki, w której od lat trwa konflikt pomiędzy akcjonariuszami - Skarbem Państwa i Eureko BV. Reakcja przedstawicieli mniejszościowego akcjonariusza na decyzje KNF była co najmniej wstrzemięźliwa, nie wydawali się zadowoleni. Jak Pan sobie wyobraża dalszą współpracę?
- O współpracy na poziomie akcjonariuszy wolałbym się w dalszym ciągu nie wypowiadać. Natomiast jeśli chodzi o zarząd, to chciałbym przypomnieć, że zgodnie z wolą mniejszościowego akcjonariusza - Eureko BV - dwaj członkowie zarządu rekomendowani przez Eureko zostali przez nie zawieszeni w czynnościach jako członkowie zarządu PZU SA, a dwóch kolejnych zostało przez Eureko BV odwołanych z PZU Życie. To były akty woli mniejszościowego akcjonariusza, wynikające z uprawnień gwarantowanych przez statuty obu spółek, będące konsekwencją umów prywatyzacyjnych. W związku z tym jest mi trudno powiedzieć, jak Eureko wyobraża sobie współpracę na poziomie zarządu PZU SA i PZU Życie pomiędzy członkami rekomendowanymi przez Skarb Państwa i Eureko BV. W tym zakresie czekam na ich decyzje. Jeżeli takich nie podejmą, sytuacja pozostanie bez zmian, tzn. w dalszym ciągu w obydwu spółkach będą działały zarządy w składzie trzyosobowym. Na marginesie chciałem zwrócić uwagę, że według mojej pamięci żaden z członków zarządu PZU rekomendowanych przez Eureko BV nie uzyskał w Polsce zgody potwierdzonej przez KNF lub jej poprzedniczkę. W związku z tym, że przedstawicielka Eureko BV powołana do zarządu PZU SA została zawieszona w czynnościach, proces związany z jej zatwierdzeniem ulegnie przedłużeniu. Zgodnie z ustawą ubezpieczeniową, dwaj członkowie zarządu, w tym prezes, muszą być zatwierdzeni przez KNF. Z tego, co wiem, akcjonariusze ustalili, że jednego kandydata zgłosi do tej procedury Skarb Państwa i jednego - Eureko BV. Dzisiaj mamy taką sytuację, że osoba powołana przez ministra skarbu uzyskała zgodę komisji, natomiast żadna z osób rekomendowanych przez Eureko takiej zgody nie posiada. Zarząd pod kierownictwem pana prezesa Stypułowskiego również funkcjonował w takim składzie: zatwierdzenie organu nadzoru posiadały tylko osoby rekomendowane przez Skarb Państwa. A zatem pytanie dotyczące współpracy na poziomie zarządu jest pytaniem skierowanym nie do mnie, tylko do władz Eureko BV.

Jakie są Pańskie zamierzenia, jeśli chodzi o przyszłość największej polskiej spółki ubezpieczeniowej?
- Minister skarbu, powołując mnie na stanowisko prezesa zarządu PZU SA, praktycznie postawił mnie w sensie organizacyjnym i funkcjonalnym na czele całej Grupy PZU, która składa się z kilku spółek. Do moich zadań w pierwszej kolejności zaliczę ochronę interesów Skarbu Państwa w Grupie PZU ze względu na jej strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa ekonomicznego państwa polskiego. Mam zamiar kontynuować realizację tego zadania, a jaki to będzie kierunek - ostatnie kilka miesięcy dobitnie pokazało.

Czy myśli Pan o wprowadzeniu spółki na giełdę?
- To jest kwestia, o której decyduje walne zgromadzenie akcjonariuszy. Na ostatnim przedstawiłem stan prac. W tym zakresie nic się od 5 grudnia nie zmieniło.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2006-12-23

Autor: wa