Będą zwolnienia
Treść
PKN Orlen prowadzi restrukturyzację firmy, by poprawić efektywność działania. A często gdy mówimy o restrukturyzacji, to oznacza ona zwolnienia. Tak jest i w tym przypadku - z pracy w Orlenie może odejść nawet kilkaset osób. Związki zawodowe uważają, że pracownicy są zastraszani i szykanami zmuszani do zadeklarowania rezygnacji z pracy.
Brak porozumienia co do sposobu restrukturyzacji w firmie spowodował, że wczoraj sprawą tą zajęły się senackie komisje Skarbu Państwa i Infrastruktury, które podjęły się roli mediatora. Wiceprezes PKN Orlen Wojciech Heydel zadeklarował posłom, że zgłosi na posiedzeniu zarządu wniosek, aby z pakietu przygotowanego dla pracowników decydujących się dobrowolnie odejść mogli również skorzystać ci, którzy takiej deklaracji nie złożyli.
Restrukturyzacja w Orlenie miałaby się dokonać m.in. przez likwidację wszystkich 12 Regionalnych Jednostek Organizacyjnych firmy. Z tym jednak będzie się wiązać redukcja zatrudnienia. - Restrukturyzacja ma nam pozwolić na poprawę wyników sprzedaży detalicznej firmy i zapobiec utracie udziału w rynku - wyjaśniał przyczyny realizacji programu restrukturyzacyjnego Andrzej Macenowicz, wiceprezes zarządu PKN Orlen. Macenowicz zaznaczał, że dla pracowników, którzy dobrowolnie zadeklarują chęć odejścia z pracy, przygotowano pakiet socjalny. Pracownicy mogliby dostać 50 tys. zł oraz dodatkowo 4 tys. zł za każdy przepracowany w firmie rok. Według zarządu Orlenu, z pracy musiałoby odejść 321 pracowników, jednakże ok. 200 osób miałoby możliwość znalezienia pracy w innych firmach należących do Orlenu.
Ze sposobem przeprowadzania restrukturyzacji nie zgadzają się związki zawodowe. - Rozumiemy konieczność restrukturyzacji, ale chodzi o to, aby proces ten odbywał się z poszanowaniem praw pracowniczych i w duchu dialogu społecznego - powiedział Walenty Cywiński, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ "Solidarność" PKN Orlen. Jego zdaniem, z pracy będzie musiało odejść nawet 600 osób. Pracownicy dostali też kilkudniowy termin na podjęcie decyzji, czy chcą dalej w firmie pracować, czy też zdecydują się dobrowolnie odejść i skorzystać z pakietu zaproponowanego przez zarząd Orlenu. Natomiast ci, którym w wyniku likwidacji regionalnych jednostek firmy zmieni się formalnie pracodawca, aby mogli być przyjęci do nowych struktur firmy, muszą ponownie składać dokumenty i starać się o własne stanowiska pracy. - Pracownicy są szykanowani i zastraszani, żyją w olbrzymim stresie, nie mają nawet czasu, żeby na spokojnie przedyskutować z rodziną ewentualne decyzje o rezygnacji z pracy. Oni nie mają wyjścia, muszą się zgodzić na odejście - zaznaczył Zdzisław Kędzierski, przewodniczący Sekcji Krajowej Związków Zawodowych Pracowników PKN Orlen.
Zarząd firmy spotkał się ze związkowcami już kilkanaście razy, jednak strony nie mogły dojść do porozumienia. Związki zawodowe, grożąc strajkiem, weszły nawet w spór zbiorowy z zarządem. Zdaniem wiceministra Skarbu Państwa Krzysztofa Żyndula, Skarb Państwa, który w Orlenie bezpośrednio lub pośrednio ma 30 proc. udziałów, nie jest stroną w sprawie dotyczącej zarządzania operacyjnego spółką. Zaznaczył jednak, że jeszcze przed 29 czerwca, kiedy walne zgromadzenie akcjonariuszy ma zatwierdzić zmiany w statucie spółki - wykreślenie z niego zapisu o istnieniu regionalnych jednostek organizacyjnych firmy, dojdzie do spotkania zarządu ze związkowcami zorganizowanego przez członka rady nadzorczej firmy zgłoszonego przez Skarb Państwa.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2005-06-22
Autor: ab