Będą zwalniać... dobrowolnie
Treść
W zamian za rezygnację z pracy z własnej woli pracownicy Łap mieliby otrzymać odprawy. Jakiej wysokości i o ilu pracowników KSC chce zmniejszyć 370-osobową załogę zakładu, o tym przedstawiciele zarządu spółki mają powiadomić związkowców podczas wizyty w najbliższy wtorek. - Podczas rozmów, jakie w imieniu związków zawodowych działających w Cukrowni Łapy przeprowadziłem z członkami zarządu Krajowej Spółki Cukrowej w Warszawie, otrzymałem jedynie obietnicę, że szczegółowych informacji na ten temat udzielą nam oni w czasie wizyty w naszym zakładzie 26 lutego. Spotkanie z nimi zaplanowane jest na godzinę 12.00. Mamy wówczas zawrzeć porozumienie wstępne - powiedział nam Józef Rząca, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Cukrowni Łapy. Poinformował nas również, iż przedstawiciele KSC mają zaproponować załodze cukrowni skorzystanie z tzw. programu dobrowolnych odejść pracowników. Nie wie jednak, czy ktoś się na to zgodzi, a jeżeli tak, to ile osób. - Program ten nazywa się ładnie "dobrowolne odejście", jednak jego celem jest w istocie pozbywanie się pracowników - jasno określa cel programu Józef Rząca. - Upadek zakładu jest tragedią dla nas i naszych rodzin. W tej cukrowni przepracowałam 33 lata. Większość naszych pracowników ma około 50 lat, daleko więc jeszcze do emerytury. Gdzie my teraz znajdziemy pracę? - pyta Barbara Łapińska, pracująca w łapskiej cukrowni. Nie wiadomo, ilu pracowników KSC zamierza pozostawić w zakładzie. Zależy to od tego, jaki kierunek działalności gospodarczej będzie miała teraz cukrownia - skoro nie będzie się tam produkować cukru. Według wstępnych zapowiedzi, ma się tam obecnie odbywać pakowanie i magazynowanie cukru. Powstaje jednak pytanie, skąd ten słodki produkt do łapskiej cukrowni będzie dostarczany i czy taki zakres działalności będzie dla spółki na dłuższą metę opłacalny. Pracownicy mówią, że jest to tylko przedłużanie agonii zakładu, odłożenie decyzji o jego całkowitej likwidacji na "wygodniejszy" termin. Plantatorzy piszą do Brukseli Tymczasem plantatorzy buraka cukrowego wysyłają pisemne protesty do Brukseli przeciwko wnioskowi Krajowej Spółki Cukrowej, który dotarł już do Komisji Europejskiej. Wniosek ten jest prośbą o pomoc w zrealizowaniu planu restrukturyzacji KSC, który likwiduje cukrownie w Lublinie i rejon plantacyjny Cukrowni Łapy. Do zakładu w Łapach buraki dostarczało ok. 2,5 tys. rolników. Likwidację całego rejonu plantacyjnego w północno-wschodniej Polsce nazywają oni w swoich protestach działaniem wbrew prawu europejskiemu i polskiemu. Protesty mogą wysyłać do 16 marca. Jeszcze ostrzej decyzję KSC dotyczącą likwidacji rejonu plantacyjnego łapskiej cukrowni określa burmistrz Łap. - Ta decyzja jest brutalna i bandycka. Jest to ogromny cios dla pracowników, plantatorów, dla miasta, które traci milion złotych podatku, ale przede wszystkim dla całego województwa podlaskiego. Jej tragiczne skutki odczują tysiące rodzin, które tu mieszkają - powiedział nam burmistrz Łap Roman Czepe. Likwidacja obszaru plantacyjnego łapskiej cukrowni ma się dokonać w związku z podjętą przez Unię Europejską (na przełomie września i października 2007 r.) kolejną decyzją o zmniejszeniu produkcji cukru. Według tej dyrektywy, drastyczny spadek produkcji cukru w Polsce ma wynieść 13,5 procent. Krajowa Spółka Cukrowa w przyjętym planie restrukturyzacji postanowiła wykonać unijne polecenie poprzez likwidację Cukrowni Lublin i rejonu plantacyjnego Cukrowni Łapy, co w konsekwencji oznacza zaprzestanie produkcji cukru w tym zakładzie. Pokrzywdzeni tą decyzją plantatorzy twierdzą, że bardziej sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby proporcjonalne zmniejszenie upraw w rejonach plantacyjnych wszystkich zakładów KSC produkujących cukier. Ich zdaniem, spółka wybrała jednak opcję likwidacji cukrowni w Lublinie i Łapach, ponieważ Unia Europejska zapłaci jej za to odszkodowania sięgające kilkuset milionów złotych. Adam Białous "Nasz Dziennik" 2008-02-21
Autor: wa