Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Będą walczyć o renty

Treść

Członkowie polskiej organizacji kombatanckiej - Związku Byłych Więźniów Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, będą domagać się od niemieckiego rządu przyznania im specjalnych dodatków pielęgnacyjnych. Podobnie chcą postąpić byli więźniowie obozów koncentracyjnych i byli robotnicy przymusowi ze Zjednoczenia Poszkodowanych przez Trzecią Rzeszę Polaków. Organizacje już przygotowały pismo do władz niemieckich. Te jednak nie chcą słyszeć o żadnych odszkodowaniach dla Polaków. Fundacja "Polsko-Niemieckie Pojednanie" od połowy 2006 r. prowadzi z Berlinem rozmowy na ten temat, ale niestety bez efektów. Jednocześnie państwo niemieckie jest skłonne przeznaczać ogromne sumy na projekty badawcze dotyczące tzw. polityki historycznej związanej z II wojną światową.



Rzecznik niemieckiego rządu Thomas Steg oświadczył w środę, że Niemcy są gotowi rozmawiać z Izraelem o zwiększeniu odszkodowań dla ofiar holokaustu. Te słowa na nowo rozbudziły nadzieje tysięcy Polaków poszkodowanych przez hitlerowskie Niemcy, którzy nie otrzymali z Berlina jakiegokolwiek zadośćuczynienia.
- To nie będzie dla niemieckiego rządu zbyt duże obciążenie, gdyż np. byłych więźniów niemieckich obozów jest w Polsce kilkanaście tysięcy i co roku jest nas coraz mniej, gdyż po prostu umieramy - zaznacza Leonard Cywiński, wiceprzewodniczący Związku Byłych Więźniów Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. - Teraz, gdy rzecznik niemieckiego rządu oficjalnie przyznaje, że istnieje gotowość do rozmów z ofiarami holokaustu na temat ich rent, nie widzę powodów, dlaczego także my nie powinniśmy rozpocząć podobnych rozmów - powiedział nam Georg Duchnik, przewodniczący zarządu głównego Zjednoczenia Poszkodowanych przez Trzecią Rzeszę Polaków.
Tymczasem Niemcy nie chcą słyszeć o żadnych odszkodowaniach dla Polaków. W grudniu 2006 r. wypłaty świadczeń dla polskich pracowników przymusowych i ich rodzin zostały definitywnie zamknięte. Profesor Mariusz Muszyński, prezes Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie", która obsługiwała wypłacanie pieniędzy, zaznacza, aby nie nazywać tych wypłat odszkodowaniami, ponieważ jest to ze szkodą dla naszych obywateli. - To były jedynie świadczenia o charakterze humanitarnym - dodaje Muszyński.
Ponadto biorąc pod uwagę, że po wypłatę świadczeń zgłosiło się ponad milion osób, to przeznaczona kwota prawie miliarda euro, choć wydaje się duża, w przeliczeniu na jedną osobę okazuje się zupełnie niewielka, rzędu kilku tysięcy złotych. - Niemcy nie chcą rozmawiać na temat skierowania nowych środków na pomoc dla ofiar nazizmu, które są w ciężkiej sytuacji socjalnej lub zdrowotnej. Zabiegam o to od połowy 2006 r. - wskazuje prof. Muszyński.
Najdziwniejsze jest to, że Niemcy nie żałują pieniędzy na różnego rodzaju programy badawcze dotyczące okresu wojny i tzw. politykę historyczną. - Niemcy chcą przeznaczyć ponad 5 mln euro na programy badawcze. To są przecież duże pieniądze, a odszkodowań jak nie było, tak nie ma - zaznacza Andrzej Rej, członka Stowarzyszenia Samorządów Spacyfikowanych Wsi.
- Istnieje bardzo duża grupa ludzi, w tym Polaków, poszkodowanych przez niemiecki nazizm, która nie dostała żadnego odszkodowania. Nieprawdziwa jest interpretacja wielu niemieckich urzędników, jakoby wszyscy Polacy poszkodowani przez III Rzeszę mogli skorzystać z fundacji odszkodowawczej, gdyż wielu z nich nie odpowiadało podanym przez Niemców kryteriom - zauważa w rozmowie z nami berliński mecenas Stefan Hambura. - Wielu pokrzywdzonych przeleciało przez dość gęste sito kryteriów uprawniających do odszkodowań - dodaje i wymienia tysiące ofiar niemieckich pacyfikacji wsi polskich czy też dzieci rodziców, których poddawano pseudomedycznym eksperymentom.
Zdaniem berlińskiego mecenasa, liczba poszkodowanych Polaków jest tak duża, że już najwyższy czas, aby rząd niemiecki zainteresował się również ich losem.
- Szczególnie w Polsce, ale także w Niemczech żyje duża grupa Polaków, którzy co prawda otrzymali jednorazowe odszkodowania, ale ich status finansowy jest tak skromny, że żyją na pograniczu ubóstwa - uważa Hambura. I dodaje, że już najwyższy czas, aby zacząć rozmawiać z niemieckim rządem na temat przyznania im comiesięcznej pomocy finansowej, na przykład w postaci dodatku pielęgnacyjnego. Tym bardziej teraz, gdy rzecznik rządu potwierdza gotowość Berlina do rozmów na temat rent dla izraelskich ofiar niemieckiego nazizmu.

Tylko na szczeblu rządowym
Leonard Cywiński wyraził w rozmowie z nami nadzieję, że nowy polski rząd zainteresuje się problemem rent dla poszkodowanych przez III Rzeszę i podczas oficjalnych rozmów z przedstawicielami niemieckich władz poruszy tę sprawę. Zdaniem Andrzej Reja, w temacie odszkodowań dla polskich ofiar III Rzeszy, woli politycznej brakuje zarówno po niemieckiej, jak i po polskiej stronie. - Rząd niemiecki jednak wspiera Powiernictwo Pruskie, natomiast kolejne polskie rządy uważają te kwestie za marginalne - wskazuje Rej. Profesor Muszyński podkreśla, że rozmowy z poziomu Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie" to za niski szczebel w tych kwestiach, a w sprawę muszą się zaangażować czynniki polityczne. - Sytuacja dojrzała do tego, aby tymi kwestiami zajął się nowy rząd - zaznaczył prezes Fundacji. Czy gabinet Donalda Tuska spełni oczekiwania prezesa Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie", a nade wszystko poszkodowanych przez nazistowskie Niemcy?
Grzegorz Jarosiński
Waldemar Maszewski, Hamburg

Paweł Kowal, wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego:
Problem jest bardzo trudny - kwestia reparacji z lat 50. z jednej strony, oraz świadczenia, połączone z pokojem prawnym, które Polska wynegocjowała w 2000 r., bardzo utrudniają podjęcie tych spraw w sensie prawnym. Moim zdaniem, być może należałoby zacząć od rozmawiania o pewnych grupach osób szczególnie poszkodowanych, jak na przykład poddawanych eksperymentom medycznym i ich potomkom, oraz osób, które jeszcze w żadnym stopniu nie korzystały ze świadczeń. To byłoby najbardziej efektywne podejście do tematu.
not. GJ

Autor: wa