Beatyfikacja Jana Pawła II wezwaniem do rachunku sumienia
Treść
Homilia ks. bp. Ignacego Deca, ordynariusza świdnickiego, wygłoszona  na stadionie w Wałbrzychu w czasie Mszy św. z okazji 6. rocznicy śmierci  Czcigodnego Sługi Bożego Jana Pawła II 2 kwietnia 2011 r.
Wstęp
Drodzy bracia kapłani wszystkich godności i sprawowanych funkcji,
Czcigodny ojcze Jacku z Radia Maryja i Telewizji Trwam wraz z całą obsługą techniczną,
Drodzy bracia diakoni i klerycy; drogie siostry zakonne,
Szanowni parlamentarzyści, panie prezydencie, przedstawiciele władz miasta, powiatu i gminy, 
Drodzy bracia górnicy, 
Drodzy mieszkańcy Wałbrzycha i okolic,
Kochane dzieci, droga młodzieży, harcerze,
Drodzy słuchacze Radia Maryja i widzowie Telewizji Trwam w kraju i za granicą,
Wszyscy drodzy bracia i siostry w Chrystusie!
W  rocznicę śmierci wielkiego Papieża Jana Pawła II po raz siódmy miasto  Wałbrzych wraz z przylegającymi doń miejscowościami gromadzi się na  stadionie, by sprawować Eucharystię. Do tej pory każdego roku modliliśmy  się tu o rychłe wyniesienie do chwały ołtarzy naszego wielkiego Rodaka.  Dzisiaj, na cztery tygodnie przez Jego beatyfikacją, intencja naszej  modlitwy się zmienia. W naszym zgromadzeniu liturgicznym chcemy już  dziękować Panu Bogu za nadchodzący dar nowego Błogosławionego, którego  wszyscy znaliśmy, który na naszych oczach, także na naszej ojczystej  ziemi, wydeptywał sobie drogi ku świętości, który w tak wielu sercach  ludzi w Kościele i w świecie znalazł szczególne miejsce, pozostawił  niezatarty ślad. Chcemy prosić dobrego Boga, by nadchodząca beatyfikacja  stała się wielkimi rekolekcjami dla całego naszego Narodu w kraju i za  granicą, dla naszej umiłowanej Ojczyzny, która potrzebuje światła  prawdy, uczciwości, odnowy moralnej i religijnej, pogłębienia swojej  więzi z Bogiem, która potrzebuje zdrowego patriotyzmu, zgody narodowej,  wyrzeczenia się interesów prywatnych i partyjnych i budowania duchowej i  doczesnej pomyślności naszego ojczystego domu. Będziemy także prosić za  mieszkańców Wałbrzycha i okolic, by zawitał dla nich nowy czas, czas  odnowy duchowej, czas pojednania i zgody, także czas większej  pomyślności duchowej i doczesnej w życiu indywidualnym, rodzinnym i  społecznym. 
1. Jezus uzdrawia wzrok cielesny i wzrok duchowy - wzrok wiary
Jesteśmy  na półmetku Wielkiego Postu. Zdążyliśmy już zauważyć, że niedziele  Wielkiego Postu w cyklu "A" (a taki mamy w bieżącym roku) posiadają  wiodące tematy. Centralnym tematem poprzedniej niedzieli była woda.  Pamiętamy rozmowę Jezusa z Samarytanką przy studni Jakubowej, w której  Chrystus mówił o wodzie żywej, czyli o Duchu Świętym, którego miał  udzielić swoim uczniom, którym my dzisiaj jesteśmy obdarowywani.  Niedziela czwarta Wielkiego Postu, w której świętowanie wchodzimy,  podejmuje temat światła. Apostoł Paweł przypomniał nam, kim jesteśmy  jako chrześcijanie i co winniśmy czynić: "Niegdyś byliście ciemnością,  lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci  światłości" (Ef 5, 8). Ze światłem ma także związek uzdrowienie  niewidomego od urodzenia, o którym opowiada dzisiejsza Ewangelia. O  jakie światło i o jakie widzenie tu chodzi? Czy tylko o fizyczne,  biologiczne? Jak to ewangeliczne zdarzenie ma się do realiów naszego  dzisiejszego życia? 
Jezus, przechodząc, ujrzał pewnego człowieka,  niewidomego od urodzenia. Zapewne nikt dotąd się nad nim zbytnio nie  rozczulał. Ślepy to ślepy, trudno, taki spotkał go los, nie on pierwszy i  nie ostatni - z pewnością tak wielu myślało. Jezus zatrzymuje się przed  nim. Ma mu wiele, a poprzez niego także wielu innym, do zaofiarowania.  Czyni błoto ze śliny, nakłada mu je na oczy i poleca obmyć się w  sadzawce Siloe. On idzie, obmywa się i wraca jako widzący. Jezus  otworzył niewidomemu od urodzenia oczy na ten doczesny świat, przywrócił  mu fizyczne widzenie. Niewidomy ujrzał światło dzienne, a w nim ludzi,  świat przyrody i rzeczy. Jest to pierwsza sekwencja opisu mówiąca o  uzdrowieniu wzroku cielesnego. Jest także druga sekwencja tej historii z  niewidomym. Po jakimś czasie Jezus spotyka ponownie tego człowieka.  Stawia mu pytanie: "Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?". Ten  odpowiada: "A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?". Jezus  oznajmia: "Jest Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie".  Wówczas uzdrowiony składa wyznanie: "Wierzę, Panie!", i oddaje Mu pokłon  (por. J 9, 35-38). Co to było za wyznanie? To było już nie fizyczne,  ale duchowe przejrzenie - ujrzenie w Chrystusie kogoś więcej niż  człowieka, odkrycie w Nim Boga. A więc uzdrowiony fizycznie nabył także  nowy, duchowy wzrok, otworzyły mu się oczy serca, oczy wiary. Znakiem  tego otwarcia były słowa: "Wierzę, Panie!".
2. Widzenie fizyczne i duchowe dziś
Od  ewangelicznego wydarzenia przenieśmy się do teraźniejszości, do naszego  obecnego życia. Wiemy, że żyją na ziemi ludzie niewidomi. Spotykamy ich  czasem w towarzystwie osób widzących albo wytresowanych psów. W Laskach  koło Warszawy jest specjalny zakład dla niewidomych. Są poradnie i  oddziały okulistyczne w szpitalach, gdzie są leczone choroby oczu. Gdy  mówimy o fizycznym widzeniu, zauważmy, że nasz wzrok do patrzenia  potrzebuje światła. Najlepsze oczy w całkowitej ciemności niczego nie  dojrzą. Ponieważ światło słońca nie świeci nam ciągle, człowiek wynalazł  i szeroko wykorzystuje światło sztuczne. Ludzie na ogół boją się  ciemności, bowiem w ciemnościach dokonuje się dużo zła. Człowiek ma w  sobie jakiś heliotropizm, pragnienie przebywania w świetle. Wydajemy  ogromne ilości pieniędzy na energię elektryczną, aby niemal każdy  kawałek naszego życia był w jakikolwiek sposób oświetlony.
Jednakże  człowiek jest jedyną istotą na tej ziemi, która do życia prawdziwie  ludzkiego, osobowego potrzebuje także wzroku duchowego, wzroku wiary,  wzroku serca, którym się widzi to, co niewidzialne dla oka fizycznego,  którym się widzi przede wszystkim Pana Boga. Do takiego widzenia jest mu  także potrzebna specjalna duchowa światłość, która umożliwia owo  duchowe widzenie. Tę światłość daje Bóg. Tą światłością dla wszystkich  ludzi stał się Bóg Wcielony - Jezus Chrystus. Sam to powiedział o sobie:  "Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło  życia" (J 8, 12b).
A jak jest dzisiaj z tym wzrokiem wiary u  człowieka? Wszyscy wiemy, że są tacy ludzie, którzy są dzisiaj  pozbawieni takiego wzroku, wzroku wiary, którzy nie wierzą w Boga,  którzy odrzucają Jezusa Chrystusa jako Boga Wcielonego, który przyniósł  zbawienie światu. Niektórzy swój ateizm kryją w cichości swojego serca.  Są też tacy, którzy publicznie się nim afiszują, i są tacy, którzy  publicznie zwalczają wszystko to, co religijne, co wskazuje na inny  świat. Usuwanie krzyży i innych symboli religijnych z przestrzeni życia  publicznego i przeróżne formy walki z Kościołem są tego potwierdzeniem. 
Są  też tacy mieszkańcy ziemi, z pewnością także niektórzy spośród nas,  którzy ów wzrok wiary i wzrok serca mają osłabiony, przytępiony i  potrzebują dobrych duchowych tabletek, by ten wzrok uleczyć, poprawić,  by lepiej widzieć to, co Boże, to, co prawdziwe i dobre. 
Powiedzieliśmy  przed chwilą, że do duchowego widzenia, widzenia przez wiarę,  potrzebujemy światła, oczywiście nie fizycznego, ale duchowego,  niewidzialnego. Jest to światło Ducha Świętego, światło, które jest  łaską Bożą, darem Bożym. Dzięki temu światłu widzimy dobro i zło,  rozpoznajemy nasze zalety, wady i grzechy. Gdy to sobie uświadamiamy,  zauważamy także, że czasem boimy się tego światła, które demaskuje nasze  słabości, wady, grzechy. Czujemy lęk przed światłością, która odsłania  prawdę o nas, która dotyka naszego wnętrza. Stąd też niezbyt chętnie  otwieramy okiennice swojego serca, na przykład w sakramencie pokuty, a  jeśli już, to bardzo ostrożnie, robimy tylko niewielką szparkę, aby nikt  nie zobaczył tego, co tak naprawdę mam w sercu. Czy nie jest czasami  tak, że przyzwyczailiśmy się do naszej ciemności, do wewnętrznej  ślepoty, która zamyka nas na prawdziwy świat i sprawia, że nie żyjemy w  prawdzie, że zamykamy się na potrzeby drugich, co więcej, że stajemy się  agresywni wobec naszych bliźnich? 
O takiej ślepocie mówił Pan Jezus  w Ogrodzie Oliwnym do tych, którzy przyszli Go pojmać. Powiedział do  nich: "Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę... lecz to jest  wasza godzina i panowanie ciemności" (Łk 22, 52b-53). Była to straszna  noc duchowa, w której ludzie przybili do krzyża Syna Bożego. Jest zatem  naprawdę ciemność duchowa, ciemność, która okrywa umysły i serca  niektórych ludzi. Tej ciemności nie ma w świecie zwierzęcym, występuje  ona tylko wśród ludzi. Człowiek dotknięty tą ciemnością nie wie, po co  żyje. Skąd wyszedł? Dokąd zmierza? Dlaczego cierpi? Dlaczego umiera?  Dlaczego winien czynić dobrze? Człowiek ogarnięty tą ciemnością popełnia  zło i ucieka od światła. O takich mówił Chrystus: "Każdy bowiem, kto  źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego  uczynki nie zostały ujawnione. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się  do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu" (J  3, 20-21). Trzeba zatem przebijać się nam do światła duchowego, którym  jest Chrystus i Jego święta Ewangelia: "Ja jestem światłością świata,  kto idzie za mną, będzie miał światło życia" (J 8, 12b).
Umiłowani w  Panu, na to światło Chrystusa, na potrzebę dobrego wzroku wiary  uwrażliwiał nas ciągle Sługa Boży Jan Paweł II. Całe Jego dzieło życia  było podporządkowane temu celowi.
W szóstą rocznicę odejścia do  wieczności naszego wielkiego Rodaka przypomnijmy niektóre Jego słowa  wypowiedziane na polskiej ziemi w czasie pielgrzymek do Ojczyzny. 
3. Promienie światła w czasie pielgrzymek Jana Pawła II do Ojczyzny
a)  Pielgrzymka pierwsza (1979), podczas której Ojciec Święty wypowiedział  modlitwę: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi". 
Na  zakończenie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II powiedział w  Krakowie: "I dlatego zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to  duchowe dziedzictwo, któremu na imię 'Polska', raz jeszcze przyjęli z  wiarą, nadzieją i miłością - taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na  chrzcie świętym; abyście nigdy nie zwątpili i nie znudzili się, i nie  zniechęcili; abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których  wyrastamy. Proszę was, abyście mieli ufność nawet wbrew każdej swojej  słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego, u którego tyle  pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało; abyście od Niego nigdy nie  odstąpili; abyście nigdy nie utracili tej wolności ducha, do której On  'wyzwala' człowieka; abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która  jest 'największa', która się wyraziła przez Krzyż, a bez której życie  ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu". 
Papież kilkakrotnie nawiązywał do tych słów podczas następnych pielgrzymek.
Drodzy  bracia i siostry, a więc nie wolno nam zwątpić, znudzić się i  zniechęcić, mimo że tyle wokół nas zakłamania, zakrywania prawdy,  niezgody, przekrętów. Trzeba nam szukać duchowej mocy u Tego, u którego  tyle pokoleń ojców i matek ją znajdowało. 
b) Pielgrzymka  druga (1983) - Polska w stanie wojennym, którą Papież pozdrawiał na  Okęciu w dniu przyjazdu: "Pokój Tobie, Polsko, Ojczyzno moja, pokój  Tobie". 
22 czerwca Jan Paweł II powiedział w czasie Mszy św.  sprawowanej na krakowskich Błoniach: "W Jezusie Chrystusie człowiek  powołany jest do zwycięstwa, do takiego zwycięstwa, jakie odniósł ojciec  Maksymilian i brat Albert, ojciec Rafał i matka Urszula - w stopniu  heroicznym. Jednakże do takiego zwycięstwa powołany jest każdy człowiek.  I powołany jest każdy Polak, który wpatruje się w przykłady swoich  świętych i błogosławionych... Proszę was, abyście swoje słabości,  grzechy, wady, sytuacje nazywali po imieniu. Abyście z nimi wciąż się  zmagali. Abyście nie pozwolili się pochłonąć fali demoralizacji,  zobojętnienia, upadku ducha. Dlatego patrzcie wciąż w oczy Dobrego  Pasterza: 'Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty  jesteś ze mną' (Ps 32, 4)".
Znowu wielkie wezwanie skierowane do  rodaków, aby dążyli do świętości, zwyciężali zło dobrem, aby po imieniu  nazywali wady, grzechy, aby dźwigali się ku górze przy pomocy Dobrego  Pasterza, który nas wspomaga w ciemnych dolinach naszego życia,  uwalniając nas od lęku przed złem.
c) Trzecia pielgrzymka (1987) 
-  związana z II Krajowym Kongresem Eucharystycznym, którego hasłem były  słowa: "Do końca ich umiłował" (J 13, 1). Papież mówił na Okęciu w  czasie powitania: "O, ziemio polska! Ziemio trudna i doświadczona!  Ziemio piękna! Ziemio moja! Bądź pozdrowiona". 
W czasie pożegnania  na Okęciu 14 czerwca Ojciec Święty powiedział: "Polska jest Ojczyzną  trudnego wyzwania. To wyzwanie składa się na bieg naszej historii. Ono  określa szczególne miejsce Polski w wielkiej rodzinie narodów na  kontynencie europejskim oraz na całym globie... Ojczyzna nasza musi  zabiegać o to, aby życie ludzkie w Polsce stawało się coraz bardziej  ludzkie, coraz bardziej godne człowieka... Ten proces - a zarazem to  zadanie - posiada cztery główne wytyczne i zarazem cztery główne  uwarunkowania... Są to: prawo do prawdy, prawo do wolności, prawo do  sprawiedliwości, prawo do miłości". 
Czy o tym pamiętamy? Czy  pamiętają o tym ministrowie, politycy, dziennikarze, samorządowcy,  którzy tak często powołują się na autorytet Papieża?
d) Czwarta pielgrzymka (1991) 
-  pielgrzymka z komentarzem do Dziesięciu Przykazań; pielgrzymka, podczas  której Papież odwiedził 15 miast. Miała ona za hasło słowa: "Bogu  dziękujcie (...) Ducha nie gaście" (por. 1 Tes 5, 18-19).
Na  zakończenie pierwszej części pielgrzymki, 9 czerwca, Ojciec Święty  powiedział w Warszawie na Okęciu: "Polska nie tylko powróciła na mapę  Europy od 1918 roku. Polacy również przyłożyli rękę do uwolnienia się  Europy od dwóch okrutnych systemów nieludzkiego totalitaryzmu, tak że  otwiera się przed narodami naszego kontynentu możliwość budowania  wspólnego domu, w którym mieszkają pojednane ze sobą i zaprzyjaźnione  społeczeństwa, świadome swej odpowiedzialności za świat w perspektywie  trzeciego tysiąclecia". I po chwili Papież dodał: "'Ducha nie gaście',  to znaczy też nie pozwólcie się zniewolić różnym odmianom materializmu,  który pomniejsza pole widzenia wartości - i człowieka samego też  pomniejsza. Duch Prawdy, którego przyniósł Chrystus, jest źródłem  prawdziwej wolności i prawdziwej godności człowieka".
Gdyby dziś  Papież stanął pośrodku nas, z pewnością powtórzyłby te same słowa, które  dotąd nie zostały spełnione i ciągle domagają się wprowadzania w życie.  
Na zakończenie zaś drugiej części czwartej pielgrzymki, części  sierpniowej, która objęła Kraków, Wadowice i Częstochowę, Ojciec Święty  powrócił do tego wątku. Na lotnisku w Balicach mówił: "Żegnając moją  ojczystą ziemię tu, w Krakowie, pragnę wrócić raz jeszcze do słów  Jasnogórskiego Apelu. Słowa te przeszły wraz z nami przez próg drugiego  tysiąclecia w Polsce i nie przestają być aktualne... Zdajemy sobie  szczególnie sprawę, że w niej - w Ewangelii - tkwią korzenie Europy i  'europejskości'. Po nad wyraz bolesnych doświadczeniach systemów  totalitarnych nieodzowne jest sięgnięcie do chrześcijańskich korzeni  Europy. Na tym właśnie polega sama istota nowej ewangelizacji naszego  kontynentu, a na tym kontynencie także naszego Narodu i społeczeństwa". 
Gdybyśmy o tym wszyscy pamiętali, inaczej wyglądałaby dzisiejsza Europa, inaczej Polska i inaczej Wałbrzych. 
e) Piąta pielgrzymka (1995): Skoczów - Bielsko-Biała - Żywiec. Polska woła o ludzi sumienia.
W  czasie tej pielgrzymki Ojciec Święty m.in. powiedział: "Nasz wiek XX  był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom... O  tamtych czasach, czasach wielkiej próby sumień, trzeba pamiętać, gdyż są  one dla nas stale aktualną przestrogą i wezwaniem do czujności, aby  sumienia Polaków nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom  moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań  Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o  Chrystusowej przestrodze: 'Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka  zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w  zamian za swoją duszę?' (Mk 9, 36-37)".
I dodał Papież: "Bracia i siostry! Czas próby polskich sumień trwa!". 
Rzeczywiście  czas próby polskich sumień nadal trwa. Trzeba nam zatem codziennie się  pytać: jakie są owoce tej próby? Czy zdajemy osobisty, rodzinny,  narodowy egzamin z tych prób? Jak zdają egzamin z tych prób nasi  parlamentarzyści i samorządowcy?
f) Szósta pielgrzymka  (1997) - pielgrzymka z okazji 46. Międzynarodowego Kongresu  Eucharystycznego we Wrocławiu z hasłem: "Jezus Chrystus wczoraj i dziś,  ten sam także na wieki" (Hbr 13, 8). 
W czasie tej pielgrzymki Ojciec  Święty oprócz Wrocławia, Legnicy, Gorzowa Wielkopolskiego, Gniezna,  Poznania, Częstochowy, Zakopanego, Ludźmierza, Krakowa, Dukli, Krosna  odwiedził także Kalisz, gdzie modlił się w sanktuarium św. Józefa. 4  czerwca powiedział tam: "Drodzy bracia i siostry, bądźcie solidarni z  życiem. Wołanie to kieruję do wszystkich moich rodaków bez względu na  przekonania religijne. Do wszystkich ludzi, nikogo nie wyłączając. Z  tego miejsca raz jeszcze powtarzam to, co powiedziałem w październiku  ubiegłego roku: 'Naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem  bez przyszłości'. Wierzcie mi, że nie było mi łatwo to powiedzieć z  myślą o moim Narodzie. Bo ja pragnę dla niego przyszłości, wspaniałej  przyszłości. Potrzebna jest przeto powszechna mobilizacja sumień i  wspólny wysiłek etyczny, aby wprowadzić w czyn wielką strategię życia.  Dzisiaj świat stał się areną bitwy o życie. Trwa walka między  cywilizacją życia a cywilizacją śmierci. Dlatego tak ważne jest  budowanie 'kultury życia'...".
Jakie to ważne i ciągle aktualne słowa  - ważne nie tylko dla naszych rodzin, matek, ojców, ale także dla  lekarzy, parlamentarzystów, nauczycieli, wychowawców, dla wszystkich.
g)  Siódma pielgrzymka (1999) - w przededniu Wielkiego Jubileuszu Roku 2000  - pod hasłem "Bóg jest miłością". Najdłuższa pielgrzymka, trwająca 13  dni.
W czasie tej pielgrzymki Ojciec Święty 11 czerwca odwiedził  polski parlament. W przemówieniu tam wygłoszonym wyraził wielkie uznanie  dla podejmowanych konsekwentnie i solidarnie wysiłków, których celem  jest dobro Narodu, ale także przypomniał o potrzebie kierowania się w  stanowieniu ustawodawstwa państwowego i w rządzeniu krajem zasadami  etyki. Powiedział m.in.: "Wyzwania stojące przed demokratycznym państwem  domagają się solidarnej współpracy wszystkich ludzi dobrej woli -  niezależnie od opcji politycznej czy światopoglądu: wszystkich, którzy  pragną razem tworzyć wspólne dobro Ojczyzny. Szanując właściwą życiu  wspólnoty politycznej autonomię, trzeba pamiętać jednocześnie o tym, że  nie może być ona rozumiana jako niezależność od zasad etycznych...  Wszelkie przemiany ekonomiczne mają służyć kształtowaniu świata bardziej  ludzkiego i sprawiedliwego. Pragnąłbym życzyć polskim politykom i  wszystkim osobom zaangażowanym w życiu publicznym, by nie szczędzili sił  w budowaniu takiego państwa, które otacza szczególną troską rodzinę,  życie ludzkie, wychowanie młodego pokolenia, respektuje prawo do pracy,  widzi istotne sprawy całego Narodu i jest wrażliwe na potrzeby  konkretnego człowieka, szczególnie ubogiego i słabego".
Słowa te  dedykujemy naszym parlamentarzystom. Niech pamiętają, że najlepszą formą  oddania czci i złożenia hołdu naszemu wielkiemu Rodakowi jest  stosowanie się do Jego rad i wskazań. 
h) Ósma i ostatnia pielgrzymka (2002) z hasłem: "Bóg bogaty w miłosierdzie".
Zacytuję  z niej ostatnie słowa z przemówienia w Balicach z 19 sierpnia 2002 r.:  "Wdzięczny za wszystko, wraz z całą wspólnotą Kościoła w Polsce  powtarzam wobec Jezusa miłosiernego: 'Jezu, ufam Tobie!'. Niech to  szczere wyznanie przynosi ukojenie kolejnym pokoleniom w nowym  tysiącleciu. Bóg bogaty w miłosierdzie niech wam wszystkim błogosławi! A  na koniec - cóż powiedzieć? Żal odjeżdżać!".
Zakończenie
Drodzy  bracia i siostry, myślę, że potrzebne było to przypomnienie niektórych  słów Ojca Świętego dziś, w szóstą rocznicę Jego odejścia do wieczności.  Nadchodząca beatyfikacja powinna być dla nas, Polaków, wezwaniem do  rachunku sumienia z nauczania Jana Pawła II. 
Dziękujmy w tej  Eucharystii za dar Jana Pawła II, za Jego świętość, za Jego nauczanie i  prośmy Chrystusa, by wyostrzył nam wzrok naszej wiary, byśmy nie  zwątpili, nie podcinali sobie korzeni, z których wyrastamy, byśmy ciągle  na nowo otwierali Mu drzwi naszych serc i wszystkich sektorów naszego  życia osobistego i społecznego. Niech wiatr Ducha Świętego rozpędzi  ciemne chmury nad światem, nad naszym kontynentem, nad Libią, nad  Polską, nad Wałbrzychem, nad Świdnicą. Niech nam zaświeci Słońce prawdy,  sprawiedliwości, uczciwości, miłości i pokoju. Amen.
 Nasz Dziennik 2011-04-04
Autor: jc
 
                    