Baty od Gazpromu
Treść
Gazprom obniża ceny błękitnego paliwa dla europejskich kontrahentów. Na liście nie ma polskiego PGNiG.
Gazprom zapowiada przegląd kontraktów z europejskimi partnerami.
Po jego zakończeniu średnia cena błękitnego paliwa w obszarze obejmującym prawie całą UE ma wynieść 370-380 USD za 1 tys. m sześc. – oświadczył wczoraj na konferencji w Moskwie wiceprezes rosyjskiego gazowego giganta Aleksandr Miedwiediew.
Polskie PGNiG płaciło w 2012 r. 575 USD, ale w naszym przypadku „przegląd” jest już zakończony i obecnie płacimy 480 dolarów. Na obniżkę mogą natomiast liczyć włoskie ENA i francuski Gas de France oraz firmy niemieckie.
W podobnej sytuacji co Polska jest także Ukraina, która powinna płacić 430 USD za metr sześcienny rosyjskiego gazu, a więc znacznie więcej niż na przykład firmy niemieckie. Stąd Ukraińcom opłaca się odkupywać rosyjski gaz od państw zachodnich poprzez mechanizm tzw. rewersu.
Jednak tego zakazują odpowiednie klauzule umów z Gazpromem. Przeciwdziałają one przede wszystkim rewersowi wirtualnemu polegającemu na tym, że fizycznie gaz nie musi przepływać do Niemiec czy Austrii, żeby wrócić na wschód, to jest na Ukrainę, a jedynie dokonywane są odpowiednie transakcje i płatności, gaz zaś płynie najkrótszą drogą. Gazprom robi wszystko, żeby uniemożliwić takie praktyki.
Ukraińskie firmy są winne Gazpromowi wraz z karami i odsetkami 7 mld USD z powodu opłat kompensacyjnych za nieodebrany gaz. – Działamy zgodnie z kontraktem. Co napisano piórem, nie wyrąbiesz toporem – stwierdził, cytując popularne przysłowie, Miedwiediew. Jednocześnie dał do zrozumienia, że może dojść do zbliżenia i jakiejś ugody z Naftohazem. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy sprawa zakończy się w sądzie arbitrażowym.
Odnosząc się do prowadzonego przez Komisję Europejską postępowania antymonopolowego przeciwko Gazpromowi, Miedwiediew ocenił, że oczekiwania Brukseli rozdzielenia podmiotu sprzedającego gaz i operatora infrastruktury przesyłowej polegają na tworzeniu na siłę „sztucznej konkurencji” pośredników, będących de facto spekulantami, gdyż chcą zarabiać na surowcu, którego nie mają.
Zaprezentował także swój pogląd na różnicę pomiędzy różnymi rodzajami dywersyfikacji podejmowanymi przez Gazprom i UE. – My prowadzimy dywersyfikację dostaw, optymalizujemy sieć przesyłową, stąd powstał rurociąg północny i powstaje południowy. Natomiast tzw. korytarze europejskie, w tym projekt Nabucco, mają na celu dywersyfikację źródeł – tłumaczył. Rzeczywiście celem Unii jest zróżnicowanie źródeł gazu zwiększające konkurencyjność i bezpieczeństwo energetyczne na rynkach europejskich.
– Rozumiem to, ale Unia chce budować infrastrukturę przesyłową, zanim zostanie zakupiony surowiec. My budujemy rurociągi dla gazu, który został już sprzedany (zapisany w kontrakcie), a Unia dla gazu, którego jeszcze nie ma. Dlatego jej projekt nie odnosi sukcesu – tłumaczył wiceprezes Gazpromu.
Oceniając ogólną sytuację na rynku gazowym, Aleksandr Miedwiediew, przedsiębiorca i menedżer zaliczany do stu najbardziej wpływowych ludzi na świecie, zarysował ogólną panoramę czynników wpływających na tę gałąź przemysłu. Wskazał na ceny, czynniki atmosferyczne, koniunkturę i wymogi ochrony środowiska. Dłużej zatrzymał się na tych ostatnich. W kontekście międzynarodowych zobowiązań do redukcji CO2 starał się zareklamować rosyjski gaz ziemny jako źródło energii czyste i ekologiczne.
– W Europie i Chinach wzrasta emisja gazów cieplarnianych, podczas gdy spada w Rosji i USA, ale cóż… W trudnych czasach zawsze bliższa ciału koszula, nawet jeśli jest porwana i niemodna – żartował.
To sugestia, że kryzys finansowy zmusza państwa europejskie do utrzymywania zacofanych elektrowni emitujących szkodliwe substancje, podczas gdy Gazprom oferuje paliwo spełniające wyśrubowane standardy ochrony ziemi przed zmianami klimatycznymi.
Skrytykował nieprzyjęcie przez Parlament Europejski odpowiednich uregulowań. Przypomnijmy, że podczas dyskusji część europosłów postulowała m.in. zakaz eksploatacji gazu łupkowego, będącego poważną konkurencją dla importu z Rosji.
Miedwiediew zaprzeczył wyrażanym przez niektórych ekspertów ocenom, jakoby Gazprom przechodził kryzys. Zaprezentował wykresy obrazujące wielkość dostaw gazu za granicę. Gazprom dzieli swój rynek eksportowy na bliższą zagranicę (WNP i kraje bałtyckie) oraz dalszą zagranicę (pozostałe państwa europejskie).
Z przedstawionych danych wynika, że ma miejsce stały wzrost wielkości dostaw do zagranicy „dalszej” i utrzymuje stały poziom w ramach zagranicy „bliższej”. Miedwiediew jest optymistą – prognozuje wzrost wydobycia gazu ziemnego przynajmniej do 2035 roku.
Nasz Dziennik
Autor: jc