Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Batalia o obronę życia ludzkiego trwa

Treść

"Bomba, która spadła na naukowców i polityków" - tak komentuje informacje o globalnej kampanii Watykanu na rzecz moratorium na aborcję oraz deklaracji rzymskich naukowców o ratowaniu (nawet wbrew woli ich matek) dzieci, które przeżyły aborcję, hiszpański dziennik "El Pais". Czy ta bomba będzie miała siłę rażenia sumień? Naukowcy z czterech rzymskich klinik położniczych na uniwersytetach "La Sapienza", Tor Vergata, Campus Biomedico i Sacro Cuore wydali w sobotę wspólną deklarację. Jak już pisaliśmy, stwierdzili w niej rzecz pozornie oczywistą - że lekarz ma obowiązek ratowania życia i leczenia noworodków, które przeżyły próbę aborcji, nawet wbrew woli matki. Dzieci te należy po prostu traktować jak każdego innego pacjenta potrzebującego pomocy. Czy deklaracja znajdzie potwierdzenie w zmianie praktyki we włoskich - i nie tylko - szpitalach? Czy jej treść przebije się do sumień stanowiących prawo i w konsekwencji doprowadzi do rozpoznania, czym w istocie jest proceder aborcji? Emma Bonino, włoska minister ds. polityki europejskiej i handlu, w rozmowie z "El Pais" ucina krótko, że "klasa polityczna nie powinna pozwalać innym na ustawianie swojej agendy". Minister zdrowia Włoch Livia Turco wyraża zaś opinię (którą słyszą jej wyborcy), że ratowanie życia dzieci, które ocalały po aborcji, gdy nie chce tego ich własna matka, to "bezsensowne okrucieństwo". Środowa gazeta cytuje też słowa Giovanniego Monni, przewodniczącego Towarzystwa Położników i Ginekologów Włoskich Szpitali, który zasugerował, że w ogóle nie byłoby problemu, gdyby aborcja była przeprowadzana - jak to się dzieje np. we Francji i Holandii - poprzez śmiertelne otrucie dziecka zastrzykiem z chlorku potasu, zanim opuści łono matki (a to po to, żeby im obojgu "zaoszczędzić cierpień"). Ale są też głosy takich liberalnych bioetyków jak Cinzii Caporale, która powiedziała agencji ANSA, że popiera deklarację lekarzy rzymskich. Jak wyjaśniała, o ile jest zwolennikiem eutanazji w przypadku dorosłych, którzy ją "wybierają", o tyle dzieci, które rodzą się żywe, powinny zawsze być otoczone opieką medyczną, nawet wbrew woli rodziców. Niech tyka dla życia Hiszpania, Indie, Korea Południowa, Włochy. Coraz więcej sygnałów poparcia napływa dla trwającej zaledwie od miesiąca międzynarodowej akcji Stolicy Apostolskiej, która ma na celu skłonienie światowych przywódców bez względu na opcję polityczną do przyjęcia na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych moratorium na wykonywanie aborcji. Ma być ono analogiczne do tego na karę śmierci, które je zresztą zainspirowało - Watykan natychmiast po wydaniu rezolucji w tej sprawie (grudzień 2007 r.) zaapelował o "spójną etykę życia". Jak wskazują obserwatorzy, argumentacja stojąca za moratorium na aborcję przemawia do polityków z bardzo różnych środowisk. Paląca kwestia eliminacji zabijania dzieci poczętych ma wymiar powszechny, ogólnoludzki. I jest teraz szansa, że jako taki - a nie z podtekstem ideologicznym - problem zostanie wreszcie poddany poważnej refleksji i debacie. A wyborcy będą większą wagę przywiązywali do tego, jaki stosunek do ochrony życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci mają poszczególni kandydaci do pełnienia funkcji publicznych. I w tym sensie "El Pais" ma prawo mówić o "bombie, która spadła na naukowców i polityków". Jolanta Tomczak, Life Site.net "Nasz Dziennik" 2008-02-08

Autor: wa