Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bat na chuligana?

Treść

Dopiero haniebne wydarzenia z Kowna i głębokie zaniepokojenie UEFA skłoniły rząd do podjęcia bardziej zadecydowanej walki ze stadionowym bandytyzmem. Jeśli projekt specustawy dotyczącej bezpieczeństwa podczas Euro 2012 znajdzie poparcie w parlamencie, polscy pseudokibice nie obejrzą meczów reprezentacji w kraju i za granicą, a ewentualni sprawcy zamieszek będą sądzeni bezpośrednio w miejscu rozgrywania spotkań.
Problem bandytów okupujących sportowe obiekty (przede wszystkim piłkarskie, ale nie tylko) nie istnieje od wczoraj, lecz dopiero wydarzenia z Kowna i sobotnie z Warszawy zmusiły rząd do bardziej stanowczych reakcji. Powie ktoś - lepiej późno niż wcale, jednak czy musiało dojść do gorszących scen, gwałtownej reakcji UEFA, zaniepokojonej szerzącym się chuligaństwem, by podjąć zdecydowane kroki oczekiwane od lat? W maju do parlamentu ma trafić projekt specustawy dotyczącej bezpieczeństwa na przyszłorocznych mistrzostwach Europy, które zorganizujemy wraz z Ukrainą. Ma ona w swych zamysłach zapobiegać działaniom bandytów oraz ułatwić ich ewentualne karanie. Resort sprawiedliwości chce wprowadzić m.in. rozprawę odmiejscowioną, zgodnie z którą chuligani byliby sądzeni bezpośrednio na stadionie, w specjalnych pomieszczeniach wyposażonych w sprzęt umożliwiający połączenie z salą sądową, w której znajduje się sędzia. Dzięki temu wyroki zapadałyby błyskawicznie. Podobne rozwiązanie było już stosowane choćby podczas ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Vancouver. - Wymiar sprawiedliwości to także szybkość, musi dawać poczucie nieuchronności kary - powiedział minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, przypominając o znaczeniu Euro 2012 dla wizerunku Polski w świecie. - Dlatego turniej nie może być zdominowany przez agresję i bandytów stadionowych - dodał. Resort kierowany przez Kwiatkowskiego zaproponował również objęcie pseudokibiców dozorem elektronicznym, a gdy po raz kolejny wejdą w konflikt z prawem - karę więzienia. Projekt wprowadza również odpowiedzialność karną za wtargnięcie na płytę boiska lub inne miejsca na stadionie niedostępne dla kibiców. Kilkanaście lat temu z podobnym problemem walczyli Anglicy, widmo gigantycznych kar finansowych skutecznie odstraszyło zdecydowaną większość "chętnych". W sobotę po meczu ekstraklasy między Legią Warszawa a Ruchem Chorzów, pseudokibic ze stolicy wbiegł na murawę i uderzył w twarz piłkarza Jakuba Rzeźniczaka. Dowodzi to nie tylko fatalnego zabezpieczenia obiektu na Łazienkowskiej, ale i świadomości całkowitej bezkarności chuligana. Wczoraj, dodajmy, śledztwo w tej sprawie pod nadzorem prokuratury rozpoczęła śródmiejska policja. Napastnikowi za naruszenie nietykalności cielesnej zawodnika grozi do roku więzienia.
Specustawa ma również dać większą niż do tej pory możliwość stosowania tzw. zakazów stadionowych, do tej pory całkowicie nieskutecznych i lekceważonych. W przyszłości osoby, które naruszyłyby prawo na polskich obiektach, nie będą mogły oglądać na żywo meczów reprezentacji organizowanych zarówno w kraju, jak i za granicą. Ma to wykluczyć obrazki podobne do tych, jakie zaserwowali bandyci w Kownie.
Na rok przed mistrzostwami doczekamy się zatem być może ustaw, które pomogą skuteczniej walczyć ze stadionowym chuligaństwem. Dlaczego jednak oręż trafi do właściwych służb i instytucji dopiero teraz, mimo że plaga bandytyzmu nęka od lat, trudno zrozumieć.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-04-06

Autor: jc