Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Barroso obiecuje więcej pieniędzy

Treść

Wydatki Unii Europejskiej w latach 2014-2020 mają wynieść 972,2 mld euro. Tak przynajmniej zakłada projekt budżetu Wspólnoty przedstawiony przez Komisję Europejską. Może się on jednak nie utrzymać, gdyż część najbogatszych państw Unii domaga się redukcji wydatków.
W latach 2007-2013 Unia ma wydać na różne zadania 925 mld euro, zatem zwiększenie budżetu na kolejny siedmioletni okres o niecałe 50 mld euro wydaje się logicznym posunięciem. Tym bardziej że do Wspólnoty zostanie przyjęta w tym okresie przynajmniej Chorwacja, która też będzie mogła korzystać z tych pieniędzy. - Projektowany budżet stanowi 1 proc. unijnego PKB, czyli mniej więcej tyle samo, co obecnie - przekonuje przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.
Priorytetami Brukseli nadal mają być Fundusz Spójności i Wspólna Polityka Rolna, które pochłoną największą część budżetu, ale Barroso obiecał także, że Unia zwiększy wydatki na rozwój i badania naukowe. Na WPR ma być wydane 371 mld euro, a na spójność 376 mld euro, czyli tyle samo, co w latach 2007-2013. Polska ma otrzymać z tego drugiego źródła 80 mld euro, m.in. na inwestycje drogowe i kolejowe. Wyraźnie, bo o 17 mld euro mają wzrosnąć nakłady na politykę zagraniczną - do ponad 70 mld eruo. Z kolei 16 mld euro Barroso zarezerwował na politykę sąsiedzką. Żeby zdobyć pieniądze na dodatkowe wydatki, Komisja proponuje, aby unijny budżet zasilały podatki z transakcji finansowych oraz częściowo podatek VAT.
Już teraz wiadomo, że Komisji Europejskiej niełatwo będzie przeforsować te propozycje. W ubiegłym roku najwięksi płatnicy netto do budżetu, czyli Finlandia, Francja, Holandia, Niemcy i Wielka Brytania, domagali się zamrożenia budżetu UE na poziomie z lat 2007-2013. Ich zdaniem w czasie kryzysu powinno ograniczyć się finansowe apetyty, tak jak robi to wiele państw członkowskich. Także wczoraj przeciwko projektowi Barroso zaprotestowały Niemcy. Minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle oświadczył, że budżet przedstawiony przez Komisję jest nie do zaakceptowania przez Niemcy. Podkreślił również, że "z Brukseli musi popłynąć sygnał oszczędnego i zrównoważonego gospodarowania".
Z kolei propozycji przedstawionej przez Barroso będą bronić kraje najwięcej korzystające z unijnych pieniędzy, w tym Polska. Nie wiadomo jednak, czy to wystarczy, bo Zachód ma przecież większą siłę przebicia i w razie konieczności może spowodować, że budżet Unii nie zostanie przyjęty. Dlatego zapewne dojdzie do jakiegoś kompromisu i wydatki zostaną nieco przycięte. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek otwarcie powiedział, że projekt Komisji jest dobrym punktem wyjścia w negocjacjach.
KL
Nasz Dziennik 2011-07-01

Autor: jc