Barack w Białym Domu

Treść
Czterdziestym czwartym, a pierwszym w historii USA ciemnoskórym prezydentem tego kraju został 47-letni senator z Illinois Barack Hussein Obama. Z ostatnich danych CNN wynika, że głosowało na niego 52 proc. wyborców, 47 proc. poparło Johna McCaina. Z danych z 48 stanów wynika, że Obama zdobył 349 na 538 głosów elektorskich, a John McCain - 163 głosy. Do zwycięstwa konieczne było 270. Najdłużej liczono głosy w stanach Missouri (11 głosów elektorskich) i Karolinie Północnej (15 głosów), bo tam różnica między kandydatami była minimalna - około 0,2 proc., i trzeba było dodatkowo przeliczać głosy.
Prezydent-elekt jest czwartym demokratą na tym stanowisku od czasów Johna F. Kennedy'ego. W wyborach do Kongresu USA, które także odbyły się we wtorek, Demokraci zdobyli zdecydowaną większość zarówno w Izbie Reprezentantów, jak i Senacie. Po raz pierwszy od 1992 roku, czyli zwycięstwa Billa Clintona, Partia Demokratyczna ma nie tylko prezydenta, ale kontroluje również obie izby Kongresu.
Barack Hussein Obama wygrał m.in. w Michigan, Nowym Jorku, Rhode Island, Wisconsin, Minnesocie, Nowym Meksyku i Ohio. Z kolei kandydat Republikanów John McCain: w Wyoming, Kansas, Północnej Dakocie, Alasce i bastionie Republikanów - Teksasie.
Według powyborczych sondaży, na Obamę głosowało około 62,4 mln osób, na McCaina zaś 55,4 mln. Zgodnie z przewidywaniami spośród wyborców poniżej 30. roku życia 66 proc. poparło senatora z Illinois, a zaledwie 32 proc. jego rywala. Na Obamę zagłosowało 95 proc. Afroamerykanów.
Zdecydowane zwycięstwo John McCain odniósł w Idaho (61 do 37 proc.), Alabamie (60 do 39 proc.) oraz w stanie Alaska (58 do 4 proc.). Z kolei najbardziej spektakularny rezultat Obamy to zwycięstwo 93 do 7 proc. w District of Columbia.
Komentatorzy upatrują przyczyn porażki Republikanów m.in. w wyborze Sarah Palin na stanowisko wiceprezydenta. Wysunięcie tej kandydatury miało zachęcić do głosowania konserwatystów, jednocześnie jednak zraziło niezdecydowanych. Wtorkowe sondaże wyborcze pokazywały, że sześciu na dziesięciu głosujących oświadczyło, iż nie ma ona żadnych kwalifikacji, aby sprawować ten urząd. Ci wyborcy zdecydowali się zatem oddać głos na Baracka Obamę.
Z kolei zwolennicy senatora z Arizony główną przyczynę porażki ich kandydata upatrują w intensywnej kampanii medialnej oraz poparciu, jakiego senatorowi z Illinois udzieliły media.
- Sądzę, że to media pozbawiły Johna McCaina prezydentury. Do tego doszła zła sytuacja gospodarcza w kraju - oceniła jedna z wyborców głosujących na McCaina. Według niej, amerykańskie media dostały wprost obsesji na punkcie czarnoskórego kandydata.
Amerykańskich wyborców nie zraził do Obamy jego stosunek do kwestii ochrony życia. Znany z proaborcyjnych deklaracji zwolennik eksperymentów na ludzkich embrionach w prenatalnej fazie rozwoju uzyskał głosy części wyborców deklarujących się jako katolicy. Znamienna w tym kontekście wydaje się zatem wyrażona przez abp. Charlesa Josepha Chaputa, metropolitę Denver, nadzieja, że Obama nie wcieli jednak w życie swoich projektów, gdyż jest on "najbardziej proaborcyjnym kandydatem na prezydenta od 35 lat".
Niewątpliwie wielkim sprzymierzeńcem Baracka Obamy okazał się obecny kryzys. Senator głosował najpierw za planem Paulsona, aby później wysunąć własne propozycje zmniejszenia narastających napięć odczuwanych na Main Street. Jako wyjście z sytuacji zaproponował m.in. zwolnienie osób bezrobotnych z płacenia podatku dochodowego od zasiłku oraz wprowadzenie ulg podatkowych dla osób, które nie wykazują wysokiego przychodu. Przyjęta metoda, mimo braku konkretów, okazała się nadzwyczaj skuteczna.
W wygłoszonym w chicagowskim Grant Parku przemówieniu prezydent-elekt stwierdził, że jeżeli ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości, czy Ameryka jest miejscem, gdzie wszystko jest możliwe, kto jeszcze kwestionuje potęgę amerykańskiej demokracji, tego wieczoru otrzymał odpowiedź. - To odpowiedź dla tych, którzy mieli wątpliwości. Długo czekaliśmy na nadejście tej chwili, ale dziś wieczorem nadeszła zmiana dla Ameryki - oświadczył Obama. Następnie przywołał postacie prezydentów USA Abrahama Lincolna i Johna F. Kennedy'ego, nawiązując do wyznawanych przez nich ideałów. Zwrócił także uwagę na sposób, w jaki sfinansował kampanię, oraz na fakt, iż na jej początku nie dysponował zbyt wielkimi funduszami. Mówił o patriotyzmie i odpowiedzialności władzy za los obywateli. - Pamiętajmy, że jeżeli ten kryzys finansowy nauczył nas czegokolwiek, to tego, że nie możemy wspomagać Wall Street, kiedy cierpi Main Street - podkreślał.
Eksperci są zgodni, iż wybór Baracka Obamy dowodzi zmian, jakie nastąpiły w amerykańskim społeczeństwie. - Prezydentura Obamy oznacza dla ciemnoskórej ludności, przynajmniej chwilowo, poczucie pełni obywatelstwa - powiedziała prof. Melissa Harris-Lacewell, wykładowca nauk politycznych na Uniwersytecie Princeton. Również zdaniem przywódcy konserwatystów Newta Gingricha, zwycięstwo Obamy jedynie odzwierciedla zmiany, które już nastąpiły. W tym samym tonie wypowiedział się William Jelani Cobb, autor publikacji o współczesnej kulturze Afroamerykanów. - Wybraliśmy czarnego prezydenta. To załatwia nam problem rasy - stwierdził.
- Myślę, że stary ład przemija - skonstatował starszy analityk CNN David Gergen, komentując rezultaty głosowania. Otwarte pozostaje jednak pytanie, w jakim kierunku pójdzie nowy.
Czas na weryfikację
Obama zapewne niemalże natychmiast rozpocznie kompletowanie kadr swojej administracji. Zdaniem większości analityków, nie może sobie bowiem pozwolić na jakąkolwiek "chwilę oddechu", jaką mogli się cieszyć jego poprzednicy. Od ludzi, jakim zdecyduje się powierzyć stanowiska w administracji, będzie zależał kierunek polityki USA.
Jako jednego z kandydatów na sekretarza skarbu wymienia się Tima Geithnera, 47-letniego przewodniczącego nowojorskiego Banku Rezerw Federalnych. Rozważa się także możliwość, iż zostanie nim były sekretarz skarbu Lawrence Summers, ewentualnie Paul Volker, były prezes Fed za czasów prezydentów Jimmy'ego Cartera i Ronalda Reagana. Potencjalnymi sekretarzami stanu są Bill Richardson, obecny gubernator Nowego Meksyku, John Kerry (demokrata z Massachussetts) oraz Richard Lugar (republikanin z Indiany). Jako kandydatów na stanowisko sekretarza obrony narodowej wymienia się pełniącego obecnie tę funkcję Roberta Gatesa, senatora Rhode Island Jacka Reeda, a także senatora Chucka Hagela (Nebraska). Głównym doradcą Obamy zostanie prawdopodobnie David Plouffe, jeden z głównych architektów sukcesu jego kampanii. Szanse na to stanowisko mają również David Axelrod (polityczny doradca senatora z Illinois) i strateg obozu Demokratów Steve Hildebrand.
Rozczarowanie Republikanów
- Wybraliśmy gwiazdę w stylu "Amerykańskiego Idola" - ocenił prezydenta-elekta jeden z sympatyków Johna McCaina, nawiązując do popularnego programu telewizyjnego. - Nie sądzę, by Stany Zjednoczone były gotowe na afroamerykańskiego prezydenta - stwierdziła 30-letnia republikanka. - Nie będziemy musieli niepokoić się kolejnym afroamerykańskim prezydentem za cztery lata, ponieważ przy tym, co wydarzy się w ciągu czterech najbliższych lat prezydentury Baracka Obamy, nigdy więcej nie wybierzemy czarnego prezydenta - wtórował jej mąż. Były to jednak nieliczne tak radykalne oceny.
Sam McCain pogratulował zwycięstwa swojemu rywalowi i w ciepłych słowach zwrócił się do swoich zwolenników. - To moja porażka, nie wasza - stwierdził. - Dotarliśmy do końca tej długiej podróży. Naród amerykański przemówił i to przemówił jasno. Nie wiem, co więcej mogliśmy zrobić, aby wygrać te wybory - mówił do swoich zwolenników zgromadzonych w jednym z hoteli w Phoenix. Pogratulował przeciwnikowi zwycięstwa, jednocześnie deklarując swoją pomoc we wszystkich wyzwaniach, przed jakimi stanie kraj. - Senator Obama osiągnął wielką rzecz dla siebie i dla kraju. Gratuluję mu - powiedział McCain, czym wywołał buczenie zebranych. Barack Obama stwierdził, że telefon z gratulacjami, który odebrał od 72-letniego republikanina, był nadzwyczaj serdeczny.
Światowy establishment z niespotykanym dotychczas entuzjazmem przyjął zwycięstwo ciemnoskórego senatora z Illinois. Trudno się zresztą dziwić: kraje zachodniej Europy mają powód do zadowolenia z wyboru na głowę największego, światowego mocarstwa człowieka, który wyznaje te same liberalne zasady, co one; Kreml liczy na złagodzenie kursu Stanów Zjednoczonych, jeżeli chodzi o rosyjskie strefy wpływów w Europie Środkowowschodniej, a na to się zapowiada, sądząc po wypowiedziach Obamy z początków konfliktu na Kaukazie. Na bardziej ugodową politykę liczą również Kuba i Korea Południowa.
Amerykańska i europejska prasa w większości pozytywnie ocenia zwycięstwo Obamy. "New York Times" umieścił na pierwszej stronie wielki tytuł "Obama". Wygraną ciemnoskórego senatora gazeta ta nazywa ogólnonarodowym katharsis. "Obama tworzy historię" - tak z kolei brzmi tytuł czołowego artykułu w "Washington Post". Dziennik pisze, iż to zwycięstwo otwiera nową erę dominacji Demokratów w kraju, przypominając także o wyjątkowo silnej pozycji tego ugrupowania w Senacie. Podobnie wygląda ocena sytuacji przez prasę z zachodniego wybrzeża. "Los Angeles Times" zaznacza, że Obama przełamał ostatecznie wszelkie rasowe bariery, jakie panowały w kraju. Cytując wypowiedź prezydenta elekta, podkreśla, iż Stany Zjednoczone to kraj, w którym każde marzenie może się spełnić.
Francuskie "Le Figaro" nazywa to wydarzenie epokowym, zaś Obamę tytułuje mianem "zastępczego światowego prezydenta". Z kolei niemiecki "Die Welt" akcentuje fenomen amerykańskich wyborów, zauważając, że cały świat z zapartym tchem obserwował tamtejszą kampanię wyborczą. Londyński "The Times", odwołując się do hasła wyborczego demokraty, pisze, iż wybór ten z całą pewnością oznacza, że dla Ameryki nadeszła zmiana.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2008-11-06
Autor: wa