Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Banki mają się dobrze, konsumenci gorzej

Treść

Polski system finansowy w zeszłym roku był stabilny, a działające w naszym kraju banki uzyskały największe w historii zyski - wynika z raportu Narodowego Banku Polskiego o stabilności systemu finansowego w 2004 r. Gorzej jednak wiodło się przeciętnemu konsumentowi, ubiegły rok stał bowiem pod znakiem znacznych podwyżek cen żywności i bezrobocia.
Według Narodowego Banku Polskiego, ubiegłoroczne rekordowe zyski banków wynikły z poprawy efektywności ich działania przez cięcie kosztów oraz większe przychody z pobieranych odsetek. Oprócz poszerzenia skali działalności było to też wynikiem szybszego dostosowywania oprocentowania kredytów niż oprocentowania depozytów do decyzji Rady Polityki Pieniężnej. W zeszłym roku RPP trzykrotnie podnosiła stopy procentowe. Banki natomiast w odpowiedzi na decyzje Rady szybciej podnosiły stopy kredytowe niż depozytowe. W zeszłym roku wzrósł też popyt na kredyty ze strony indywidualnych klientów, zwłaszcza mieszkaniowe.
Tak dobrze nie wiodło się jednak przeciętnemu konsumentowi, który o kredycie mieszkaniowym nawet nie jest w stanie myśleć, a jedynie stara się, żeby starczyło pieniędzy na przeżycie. Wciąż utrzymywała się bowiem tragiczna sytuacja na rynku pracy - prawie co piąta osoba zarejestrowana była jako bezrobotna. Na koniec zeszłego roku stopa bezrobocia wyniosła 19,1 proc.
Nie dość, że o pracę było nadal ciężko, to ubiegły rok stał pod znakiem wyraźnego wzrostu cen artykułów pierwszej potrzeby. Mimo że stabilny system finansowy ma duże znaczenie dla zachowania stabilności cen, to w 2004 r. o żadnej stabilności w tym względzie nie mogło być mowy. Wejście Polski do Unii Europejskiej sprawiło, że wyraźnie w górę poszły ceny żywności. Według Głównego Urzędu Statystycznego, żywność i napoje bezalkoholowe zdrożały w 2004 r. średnio o 6,3 proc. Dla przykładu ceny mięsa poszły w górę o 9,6 proc., mleka - o 3 proc., serów - o 6,1 proc., jaj - o 10 proc., masła - o mniej więcej 18 proc., a cukru - o ponad 44 proc.
Artur Kowalski

"Nasz Dziennik" 2005-07-12

Autor: ab