Banki mają dawać pieniądze
Treść
"Jestem jak najdalej od wtrącania się państwa w różne dziedziny życia gospodarczego. Ale państwo jest pewną wartością. Może stymulować rozwój gospodarczy, pomyślność obywateli, albo go hamować. Trudno wyobrazić sobie porządną firmę bez jasno sformułowanej misji. Na jej podstawie budowana jest struktura i ustalane reguły codziennego działania. Bez tego jest dryf i przypadkowość. Chcę, żeby nasz kraj miał też taką misję, która będzie podstawą ładu instytucjonalnego i administracyjnego" - stwierdziła prof. Urszula Grzelońska ze Szkoły Głównej Handlowej, kandydatka na prezesa Narodowego Banku Polskiego, w wywiadzie dla miesięcznika "Forbes". Grzelońska oficjalnie potwierdziła, że jeśli dostanie od prezydenta propozycję kierowania NBP, to ją przyjmie. To w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" premier po raz pierwszy zasugerował, że najpewniej Grzelońska zastąpi Leszka Balcerowicza.
Urszula Grzelońska zaznaczyła, że nie otrzymała żadnej oficjalnej propozycji ze strony prezydenta w sprawie objęcia funkcji prezesa NBP. O samej propozycji, jak stwierdziła, dowiedziała się z gazet: "Ale szybko potem pojawili się emisariusze władz Prawa i Sprawiedliwości, spytali, czy chcę i - choć muszę przyznać, że chwilami jeszcze czuję absurdalność całej sytuacji - zgodziłam się" - stwierdziła Grzelońska.
Jej zdaniem, Polska powinna być "technicznie" zdolna do wejścia do strefy euro za mniej więcej 5 lat. Oceniła, że brak wyraźnej deklaracji na temat przystąpienia Polski do euro jest świadectwem "naszego ogólnego braku niepozbierania w sprawach gospodarczych". Odnosząc się do kwestii obniżki stóp procentowych, stwierdziła: "Nawet jeżeli opowiem się za obniżką stóp, to wcale nie znaczy, że poświęcę stabilność złotego dla wzrostu gospodarczego".
Zaznaczyła, że podoba jej się stan polskiej gospodarki. "Mam tylko jedną taką systemową obawę: o to, żebyśmy nie stali się gospodarką w stylu południowoamerykańskim, chimeryczną, bez dyscypliny i planu. (...) Polsce potrzebne jest planowanie, które powinno się zaczynać od gminy, a kończyć na rządzie. Wbrew powszechnemu przekonaniu uważam, że Polska może stać się potęgą gospodarczą. Tylko do tego potrzeba porządku, systematyczności i wizji"
- powiedziała Grzelońska.
Odnosząc się do prywatyzacji banków, stwierdziła, że "być może prywatyzację sektora bankowego należało lepiej przygotować, a same banki korzystniej wycenić". Dodała jednak, że od ustalenia, jak doszło do tego, że mamy w bankach za dużo kapitału zagranicznego, ważniejsze jest "zaplanowanie przyszłości tego sektora, wyobrażenie sobie, jak ma on wyglądać za dwa czy za pięć lat". W jej opinii, zbyt wiele uwagi poświęcamy makroekonomicznym funkcjom banku centralnego i problemom polityki pieniężnej, "jej zacieśnianiu czy luzowaniu", a zbyt rzadko pamiętamy, że "system bankowy ma dostarczyć gospodarce pieniądze, jest jej krwiobiegiem".
Profesor Grzelońska stwierdziła, że jak najszybciej należałoby dokończyć w Polsce prywatyzację, "i to pomimo że towarzyszyło jej niemało skandali czy zwykłych kradzieży". "Uważam też, i jest to sąd fundamentalny, że sprawne funkcjonowanie państwowej firmy jest niemożliwe. Dlatego sektor węglowy, koleje, energetyka itp. powinny być sprzedane" - powiedziała.
Odnosząc się do kwestii, czy ceni i lubi Leszka Balcerowicza i czy "jego myśl i czyny są zbieżne" z jej poglądami, odparła: "Można mieć sztywne zasady, ale o tym, czy one zadziałają w praktyce, decyduje nie tyle ich merytoryczna treść, tylko jak się sprawę sprzeda. Czy w odpowiednim momencie, w odpowiedniej formie i do odpowiedniego audytorium".
AKW
"Nasz Dziennik" 2006-10-27
Autor: wa
Tagi: banki leszek balcerowicz