Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bagdad na horyzoncie

Treść

Siły inwazyjne zaczęły zajmować wczoraj pozycje na obrzeżach irackiej stolicy, czemu zaprzeczają Irakijczycy. Według USA, amerykańskie siły specjalne zdobyły jeden z pałaców Saddama Husajna położony prawie 100 km od Bagdadu. Siły inwazyjne liczą także na szybkie uruchomienie linii zaopatrzenia z terytorium Turcji.

Amerykańskie siły specjalne weszły w nocy ze środy na czwartek do irackiego pałacu Tartar, rezydencji Saddama, położonego ok. 90 km od Bagdadu - oświadczył wczoraj generał Vincent Brook z Centralnego Dowództwa USA w Katarze. Siły inwazyjne usiłują wciąż zbliżyć się do irackiej stolicy. Przygotowywany szturm na miasto poprzedzają niemal nieustanne bombardowania.
Po raz pierwszy od rozpoczęcia wojny większa część Bagdadu została wczoraj wieczorem bez prądu. Jest to najprawdopodobniej efekt amerykańskich bombardowań, choć siły USA zaprzeczają temu.
Według Agencji Reutera, amerykańskie samoloty bombardowały wczoraj rano głównie centrum i południowe przedmieścia Bagdadu. Brytyjski minister obrony Geoff Hoon przekonywał, że wojska amerykańskie dotarły "na skraj Bagdadu" i walczą tam z dywizjami "Medina" i "Bagdad" irackiej Gwardii Republikańskiej. Minister utrzymywał również, że wojska brytyjskie zajęły "ważne przedmieścia" Basry na południu kraju.
Doniesieniom o amerykańskich oddziałach koło Bagdadu zaprzeczył iracki minister informacji Muhammad Said as-Sahaf. - Nie są w stanie kontrolować żadnego irackiego miasta - mówił.
Rzecznik brytyjskich wojsk przyznał wczoraj, że rozmieszczone pod Basrą oddziały z tego kraju wciąż natykają się na opór tysiąca członków irackich oddziałów paramilitarnych, a także armii.
Wczoraj rano serię potężnych eksplozji słychać było w tureckim mieście Silopi, położonym około 10 km od granicy z Irakiem. Jak podał przebywający tam korespondent agencji France Presse, wybuchy prawdopodobnie miały miejsce w pogranicznych górach, na terytorium Iraku. Dotychczas w tej części Iraku - kontrolowanej przez Kurdów - nie były prowadzone regularne działania wojenne.
Wkrótce mogą w tym rejonie pojawić się amerykańskie transporty. To jeden z efektów środowych uzgodnień w Turcji sekretarza stanu USA Colina Powella. Podczas rozmów z nowym rządem w Ankarze uzyskał on zgodę na tranzyt przez terytorium Turcji zaopatrzenia dla amerykańskich wojsk w północnym Iraku. Przebywają tam od niedawna niewielkie oddziały komandosów, z którymi współdziałają lokalne formacje kurdyjskie.
WP, PAP
Nasz Dziennik 4-04-2003

Autor: DW