Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bądźmy solidarni jako chrześcijanie

Treść

Z przewodniczącym Komisji ds. Misji Konferencji Episkopatu Polski JE ks. bp. Wiktorem Skworcem, ordynariuszem tarnowskim, rozmawia Sławomir Jagodziński Z inicjatywy Komisji ds. Misji Episkopatu Polski 16 listopada w katolickich tygodnikach zamieszczony będzie apel do władz Indii, aby położyły wreszcie kres krwawym prześladowaniom chrześcijan w tym kraju. Czytelnicy będą mogli go podpisać i przesłać do ambasadora Indii w Polsce. Jaki jest zamysł całej akcji? - My jesteśmy ojczyzną "Solidarności", a solidarność jest dziś bardzo w świecie potrzebna. Jest także bardzo potrzebna solidarność pomiędzy wyznawcami Jezusa Chrystusa. Jako wierzący nie możemy spokojnie patrzeć na prześladowania naszych sióstr i braci czy to w Indiach, czy w innym kraju. Dlatego pierwszą reakcją człowieka wierzącego wobec prześladowania Kościoła jest modlitwa - najszybszy sposób wyrażenia jedności i miłości, współczucia i troski. Dlatego modlimy się i wzywamy do modlitwy: o solidarność i modlitwę apelowała Konferencja Episkopatu Polski, poszczególni biskupi, proboszczowie, duszpasterze... Musimy pamiętać o naszych braciach i siostrach w Indiach, ale też trzeba, aby katolicy potrafili wyrazić swoje stanowisko publicznie, także wobec władz danego kraju, w którym dochodzi do mordów na wyznawcach Chrystusa. Dlatego sięgamy do takiej formy, jak wysyłanie apeli do ambasadora Indii w Polsce, aby kraj, który reprezentuje, położył kres prześladowaniom. Chodzi też o to, by zaprotestować wobec łamania podstawowych praw człowieka: prawa do życia i wolności religijnej. Fala barbarzyńskich prześladowań chrześcijan przez hinduistycznych ekstremistów w Indiach trwa już ponad dwa miesiące. Liczbę zamordowanych szacuje się od ok. 50 do nawet ponad 500 osób. Więcej niż 60 tysięcy ludzi koczuje w lasach i obozach dla uchodźców, bojąc się powrotu do swych i tak zniszczonych domów. Jak można skomentować brak zdecydowanych działań ze strony Unii Europejskiej, władz poszczególnych państw, które mienią się cywilizowanymi, instytucji międzynarodowych, które zwykle tak głośno bronią praw człowieka? - Ten brak reakcji i zdecydowanych działań nie dotyczy tylko sytuacji w Indiach. Spójrzmy choćby na dramatyczną sytuację w Darfurze, w Sudanie. Ileż czasu potrzebowały gremia europejskie, żeby się zebrać, żeby przedyskutować i wysłać armię. A przecież chodziło jedynie o to, aby ochraniać uchodźców, wśród których były rzesze chrześcijan uciekających przed przemocą. W dzisiejszym świecie chrześcijanie są na celowniku, zresztą nie tylko przemocy fizycznej. W jakimś stopniu dzielą los swego Pana Jezusa Chrystusa, są prześladowani, są krzyżowani, są mordowani, w wielu rejonach są ofiarami przemocy. Niestety, cywilizowany świat szczycący się osiągnięciami techniki i technologii stał się nieczuły na człowieka; nie reaguje na ludzkie, coraz powszechniejsze dramaty. Dlatego musimy wołać do świata, do rządów, instytucji międzynarodowych, aby broniły praw każdego człowieka - jeśli zamilkniemy, prześladowania nie ustaną. Bierność władz indyjskich wobec tego, co dzieje się w tym kraju, jest bulwersująca. - Indie to państwo, które szczyci się, że jest największą demokracją na świecie, czyli że gwarantuje zachowanie praw człowieka względem wszystkich obywateli. Jak to wygląda - widzimy. Te tak długo trwające prześladowania obarczają odpowiedzialnością przede wszystkim rząd Indii, nie ten stanowy, ale centralny. Władze federalne mają przecież możliwości i środki, aby zapewnić bezpieczeństwo chrześcijanom i obronić ich przed atakami ekstremistów. Mają też obowiązek doprowadzenia do ukarania morderców, podpalaczy i wszystkich, którzy dopuszczali się wszelkich nieprawości. My, chrześcijanie w Polsce i na całym świecie, musimy się o to aktywnie upominać, musimy być solidarni. Szczególnie jednak my, Polacy, którzy żyjemy w kraju "Solidarności", bądźmy solidarni jako chrześcijanie, jako ludzie wierzący w Chrystusa, z tymi, którzy cierpią i giną za wiarę. Do występowania w obronie indyjskich katolików mamy moralne prawo, gdyż Polska, jak i Kościół w Polsce, pomagała i nadal pomaga Indiom. Dość wspomnieć o misjonarzach, którzy z ewangelizacją zawsze łączyli troskę o człowieka, promowali jego prawa i bronili osobowej godności. Śmierć za wiarę to męczeństwo. Czy krew chrześcijan indyjskich może przyczynić się do rozwoju wiary w tym bardzo trudnym dla misji rejonie świata? - My w to wierzymy. Jest takie powiedzenie: "Krew męczenników jest posiewem chrześcijan". Prawdziwość tych słów możemy obserwować w historii i w czasie obecnym. Dlatego ufamy, że również w Indiach będzie podobnie. Działalność misyjna, głoszenie Ewangelii od samego początku związane było ściśle z męczeństwem. Tak było w wieku XX, który przyniósł ogromne prześladowania chrześcijan w świecie, a okazuje się, że obecne stulecie nie będzie wolne od przemocy względem wierzących w Chrystusa. Jego słowa o prześladowaniach uczniów pozostają aktualne. Pamiętajmy jednak, że zapowiedź prześladowań zawsze łączy się z orędziem nadziei. Pan Jezus powiedział: "Nie lękajcie się! Jam zwyciężył świat". Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-11-06

Autor: wa