Azerbejdżan - Polska o punkty eliminacji Euro 2008
Treść
Pełni wiary i w bojowym nastroju przystąpią do dzisiejszego meczu z Azerbejdżanem polscy piłkarze. Nikt nie ukrywa - cel jest jeden, to komplet punktów, bezcennych w kontekście walki o awans do finałów mistrzostw Europy w 2008 roku. Nikt też nie ma wątpliwości, że o powtórkę z marca, gdy w Warszawie nasi rozgromili rywala 5:0, będzie niezwykle trudno. W Baku można, a nawet trzeba, zgarnąć jednak pełną pulę.
Polacy otwierają tabelę grupy A. Mają co prawda o jeden mecz więcej rozegrany niż ścigająca ich trójka: Portugalia, Serbia i Finlandia, ale i zarazem bezpieczną przewagę pięciu punktów. Oprócz wpadki na samym początku eliminacji i zaskakującej porażki z Finami, grają dobrze, a nawet bardzo dobrze. Pod wodzą Leo Beenhakkera stali się ekipą prezentującą nowoczesny futbol, a do tego wierzącą w siebie i swoje umiejętności. Holender zamienił naszą drużynę w zespół z krwi i kości, a piłkarze zrozumieli i zaakceptowali filozofię swego szkoleniowca. To przyniosło wymierne owoce i oby tak było nadal.
W marcu w Warszawie Biało-Czerwoni grali już z Azerami. Wygrali łatwo i bardzo wysoko, aż 5:0. Dziś o powtórkę będzie niezwykle trudno. Za Kaukazem gra się bowiem ciężko, wysokie temperatury, duża wilgotność i nienajlepszej jakości boiska potrafią utrudnić grę. Do tego przed własną publicznością rywale spisują się o wiele lepiej, agresywniej i pewniej. Polacy nie mają wątpliwości, że czeka ich twardy bój, w którym przeciwnicy będą chcieli osiągnąć swój cel wszelkimi możliwymi środkami. Dlatego możemy spodziewać się faulów, prowokacji, na które nasi muszą znaleźć skuteczny sposób.
Polska jest w światowym rankingu dużo wyżej notowana niż Azerbejdżan, ale to dziś nic nie znaczy. Nasi nie zlekceważą rywala, zresztą Beenhakker na każdym kroku powtarza im, iż najważniejszy w karierze zawsze jest najbliższy mecz, niezależnie z kim i o co. Stawka sobotniego pojedynku jest oczywiście ogromna. Komplet punktów awansu do Euro 2008 nie da, ale znacznie do tej imprezy przybliży.
Oczywiście - ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić - holenderski szkoleniowiec musiał borykać się z kadrowymi problemami. Z różnych powodów nie mógł wciąć do Baku Łukasza Garguły, Arkadiusza Głowackiego, Pawła Golańskiego i Radosława Matusiaka. Ale Beenhakker już nieraz w przeszłości udowadniał, że w Polsce jest wielu zdolnych graczy, którzy pewniaków zastąpić mogą. I tak będzie i teraz. Do niespodzianek w składzie raczej jednak nie dojdzie. Na boisku pojawią się Artur Boruc, Jacek Bąk, Jakub Błaszczykowski, Mariusz Lewandowski, Euzebiusz Smolarek i Maciej Żurawski, a więc ci piłkarze, na których naszą narodową drużynę Holender opierał dotychczas.
Jeśli Polacy dziś zgarną pełną pulę, mogą jeszcze powiększyć swą przewagę nad najgroźniejszymi konkurentami w walce o awans. Portugalia gra bowiem na wyjeździe z Belgią, a gospodarze są wyjątkowo umotywowani po kiepskim początku eliminacji. Do tego podopieczni Luisa Felipe Scolariego będą musieli sobie radzić bez kilku podstawowych graczy, Ricardo Carvalho, Nuno Gomesa i przede wszystkim Cristiano Ronaldo. W bezpośrednim pojedynku zmierzą się również Finowie z Serbami i w tym meczu ktoś (a może obie ekipy) straci na pewno punkty.
Pewne jest, że Azerbejdżan - szczególnie u siebie - nie jest chłopcem do bicia. Potrafi zagrać dobrze i sprawić sporą niespodziankę; pokonał przecież Finlandię. To Polska jest jednak faworytem i wyjdzie na boisko w jednym, konkretnym celu - by wygrać. Ani agresywni rywale, ani kibice i trudne warunki nie powinny jej w tym przeszkodzić.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-06-02
Autor: wa