Awantura o eurokonstytucję
Treść
Nie tylko Polacy mają zastrzeżenia do obecnej wersji europejskiej konstytucji. Również Brytyjczycy obawiają się nadmiernej integracji, mogącej zaszkodzić ich interesom i zbytnio ograniczyć suwerenność. Pod petycją sporządzoną przez zespół redakcyjny brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph", wzywającą do ogłoszenia referendum, które zaaprobowałoby bądź odrzuciło nowy europejski traktat, podpisało się prawie 50 tys. osób.
Opinia publiczna w Wielkiej Brytanii wzmogła presję na rząd w sprawie zorganizowania referendum, w którym obywatele mieliby się opowiedzieć za lub przeciw nowej wersji eurokonstytucji. Sam dokument od dawna budzi na Wyspach wiele emocji i zainteresowania. Wszystkie trzy główne partie rządzące zobowiązały się pierwotnie do przeprowadzenia referendum w tej sprawie, jednak obecnie kwestia ta nie wydaje się wcale taka oczywista.
Brytyjski eurosceptyczny, konserwatywny ośrodek Open Europe wyraził obawy, że nowa wersja traktatu stanowi w zasadzie powrót do odrzuconych w 2005 r. przez Francję i Holandię projektów konstytucyjnych. Eksperci ośrodka obawiają się, że projekt unijnej konstytucji niesie za sobą analogiczne do poprzednich zagrożenia suwerenności ich kraju.
Pojawiły się zarzuty mydlenia oczu wyborcom
Open Europe próbuje również obalić stanowisko rządu, który argumentuje, że obecny projekt traktatu dla UE zasadniczo różni się od poprzedniego. Neil OBrien, dyrektor Open Europe, stwierdził, że chociaż nie bez oporów ministrowie wprowadzili do tekstu dokumentu nowe "czerwone linie" (czyli obszary podlegające wyłącznej kompetencji władz brytyjskich) i podjęli zupełnie inne decyzje w rewidowanych propozycjach, to zabezpieczenia te znajdowały się w poprzedniej wersji tekstu konstytucji. Poza tym organizacja ta wyraziła obawy, że rozwiązania zawarte w nowej wersji traktatu będą oznaczały koniec brytyjskiego weta w 11 kluczowych obszarach, włącznie z kwestią walki z terroryzmem i sojuszem obronnym.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2007-08-18
Autor: wa