"Autobiografia" - historia życia, które wciąż owocuje
Treść
I. Doświadczenie współczesnego czytelnika "Autobiografii" Marii Celeste Crostarosy - pragnienie spotkania z Bogiem na drodze osobistej modlitwy To była wrześniowa, bardzo ciepła jak na tę porę roku, słoneczna niedziela. Nie miałem żadnych obowiązków ani też planów na popołudnie. Wybrałem się na samotny spacer do znajdującego się w pobliżu naszego krakowskiego klasztoru parku miejskiego. Wziąłem ze sobą książkę, najnowszy nabytek, prezent od sióstr z Bielska-Białej, do których wówczas zacząłem jeździć z wykładami. W parku podgórskiej dzielnicy spotkałem spacerujących staruszków, rodziców z biegającymi po trawnikach maluchami, młodych ludzi na rolkach i rowerach. Wyszukałem wolną, opromienioną popołudniowym słońcem ławkę. Z okładki książki, którą trzymałem w rękach, patrzyła na mnie spokojnym, dostojnym, pewnym, głębokim spojrzeniem nieznana mi właściwie kobieta, mniszka, założycielka zakonu moich sióstr. Nie wiem, ile minęło godzin do chwili, gdy zamykałem przeczytaną "Autobiografię". Historia neapolitańskiej dziewczyny, która poruszana zawsze tajemniczym, a przecież osobistym doświadczeniem spotkania Boga zostawiła piękny, szczęśliwy, bogaty, katolicki dom rodzinny, by wybrać ukryte w klauzurze życie zakonne, tak mnie wciągnęła, że tego popołudnia ani nie czułem twardości drewnianej ławki, ani nie kontrolowałem czasu poświęconego lekturze, ani też nie docierał do mnie - zwykle przeszkadzający mi w skupieniu - ożywiony przecież tą niedzielną porą gwar krakowskiego parku. Zamykałem przeczytaną jednym tchem "Autobiografię" z mocno rozbudzonym wewnętrznym pragnieniem, z niezwykle nabrzmiałą w sercu żarliwą tęsknotą: módl się, módl się więcej, dużo więcej niż do tej pory - bo to jest pewna, sprawdzona droga do największego szczęścia na ziemi, do zjednoczenia z Bogiem! To było moje pierwsze, osobiste, znaczące - tak oceniam to dzisiaj - spotkanie z siostrą Marią Celeste Crostarosą. Spisana przez nią osobiście u schyłku życia biografia - retrospekcyjne spojrzenie na obecność i działanie Boga w niej, przez nią i wokół niej - stała się dla mnie niezwykłym medium w rozwoju mojej osobistej relacji do Boga. II. Doświadczenie autorki "Autobiografii" - świadectwo spotkania z Bogiem, które pociąga i pokazuje drogę Bazując na stale potwierdzającym się w moim życiu fakcie, że dzielenie się osobistym doświadczeniem wiary może innych pociągnąć ku Bogu (przez co rozumiem dostrzeganie i przeżywanie obecności i działania Boga w swojej codzienności), opowiedziałem powyżej niezwyczajną dla mnie historię skutków lektury "Autobiografii". Chciałbym przez to zachęcić do sięgnięcia po tę książkę. Jestem bowiem głęboko przekonany, że spotkanie z osobą Marii Celeste Crostarosy i jej życiem (zewnętrznym i wewnętrznym), do którego ona sama daje nam wgląd poprzez pośrednictwo "Autobiografii", stanie się dla wielu czytelników bodźcem do rozbudzenia lub ożywienia ich osobistej zażyłości z Bogiem. Mam świadomość, iż przed ambitnym i spragnionym bliższej jeszcze obecności Boga czytelnikiem, który sięgnie po "Autobiografię", otworzy się historia owocnego życia kobiety, chrześcijanki, zakonnicy, założycielki redemptorystek, mistyczki. Do współczesnego czytelnika trafia biografia sprzed dwóch przeszło wieków, powstała na prośbę kierownika duchowego, spisana w ostatnich pięciu latach (1750-1755) życia Marii Celeste Crostarosy, która w opinii świętości dożyła 59 lat. Jej autorka, przywołując - ze swojej wdzięcznej względem Boga pamięci i ocalałych notatek - wydarzenie po wydarzeniu, pokazuje nam, jak podarowane jej mistyczne przeżycia obecności Boga stale przeplatały się w jej duszy z codziennym doświadczeniem duchowego cierpienia (rozumianym przez nią i z ufnością przyjmowanym jako pełne uczestnictwo w losie Jezusa Odkupiciela). Maria Celeste Crostarosa pisała "Autobiografię" z intencją wskazania innym prostej drogi do jedności z Bogiem, zadziwienia ich owocami zjednoczenia człowieka z Bogiem, zaświadczenia o mocy Boga zwyciężającego ostatecznie pomimo zła, jakie czyni człowiek, pokazania, jak Bóg posługuje się ludźmi w czynieniu rzeczy pięknych, dobrych, wielkich. Chciałbym przywołać trzy wydarzenia opisane w "Autobiografii". Pierwsze miało miejsce, kiedy Julia - zakonne imię Celeste przyjmie później w klasztorze w Scali - miała zaledwie 14 lat. Jest to spotkanie z Bogiem, który mocno pociągnął neapolitańską nastolatkę do siebie. Tak sama to wspomina: "W jedną z niedziel przystąpiłam do Komunii świętej. Po otrzymaniu 'świętej cząstki' objawił mi się Pan nasz z otwartym bokiem (...). Pan powiedział do mnie: 'Ja chcę być twoim Przewodnikiem, Ja chcę cię prowadzić, nie szukaj nikogo, tylko Mnie samego. Ja będę twoim Mistrzem' (...). Wróciłam do domu pełna dobrych pragnień, zdecydowana oddać się cała Bogu i rozpocząć prawdziwie święte życie. Miałam w sobie gorące pragnienie, pobudzane przez tajemniczą obecność, której teraz doświadczałam w sercu. Nie znałam wcześniej tak odczuwalnego towarzystwa naszego Pana Jezusa Chrystusa" (por. Księga I, rozdział 3). Drugie wydarzenie, do którego pragnę się odwołać, dotyczy okresu pobytu Marii Celeste w karmelitańskim klasztorze w Marigliano. Ma wtedy 22 lata. Bóg zapowiada jej, że pójdą za nią inni, że pociągnie ku Niemu wiele dusz, które razem z nią poprzez konsekrację zakonną oddadzą się Bogu w Jego Kościele. Tak opisuje to spotkanie: "Pewnego ranka, po Komunii świętej, kiedy skończyły się już wspólne modlitwy, udałam się do celi, aby nikt nie zauważył mojego stanu ducha. Paląca miłość przeszywała moje serce i osłabiała ciało, położyłam się więc na łóżku. Czyste oczy mojego umiłowanego Boga przenikały mnie, a wnętrze wypełniło się wielką jasnością i milczeniem. Wtedy Pan powiedział mi: 'Chcę uczynić cię matką wielu dusz, które pragnę zbawić za twoim pośrednictwem'. Wśród nich ukazał mi grupę zakonnic, których nie znałam, i powiedział, że mam zakładać klasztory. Niczego mi nie objaśnił, więc nie zrozumiałam, co chciał mi powiedzieć, i nie zwróciłam na to uwagi. Zdawało mi się to zbyt dalekie ode mnie, byłam przecież tak słaba i niezdolna do niczego" (por. Księga I, rozdział 14). Trzecie spośród licznych mistycznych przeżyć Marii Celeste opisanych w "Autobiografii", które w tym miejscu pragnę wspomnieć, miało miejsce w 1738 roku. Celeste ma wówczas 42 lata, od siedmiu lat istnieje założony przez nią nowy zakon sióstr redemptorystek. Po bolesnych doświadczeniach, które przeżywa z wiarą i opisuje z pokorą, podróżuje w kierunku nowej fundacji w Foggii. Podróż jest trudna i niebezpieczna, ale pośród przeszkód zewnętrznych i jeszcze większych cierpień duchowych otrzymuje łaskę mocnego doświadczenia Boga. Bóg zapowiada jej, że misja założonego przez nią zakonu przyniesie owoce, że siostry pociągną "ku niebu" wielu ludzi. Tak spotkanie to wspomina: "Podróż ta jednak nie była dla mnie zbyt trudna, ponieważ Pan nawiedził mnie w czasie drogi szczególną nadprzyrodzoną łaską, objawiając mi bezmiar Boga oraz zadziwiające rzeczy, których nie można wyrazić ludzkim językiem. Widziałam bardzo szeroką drogę, a na niej wszelkie stworzenia i wszelkie rzeczy stworzone. Droga ta była pełna światła, a ja szłam, jakby frunąc, po bezkresnych przestrzeniach w kierunku nieba. I chociaż szłam drogą, czułam się niesiona przez Ducha mocą Boga samego, z niezwykłą lekkością; jakby słodycz Ducha Pana z ogromną szybkością niosła mnie ku niebu. Widziałam wiele innych stworzeń włączonych w ten lot bytów zanurzonych w wielkość i bezkres boskości. Nawet nie zauważyłam, kiedy minął cały dzień podróży, bo zdawało mi się, jakbym wędrowała po niebie. Do końca życia nie zapomnę tego doświadczenia, tej łaski, której skutki pozostały we mnie przez wiele następnych dni" (por. Księga II, rozdział 3). III. Doświadczenie i misja Sióstr Redemptorystek - poruszające i przekonujące dzisiaj świadectwo żywej obecności kochającego Boga Wspomniałem najpierw o osobistym doświadczeniu spotkania z "Autobiografią" Marii Celeste Crostarosy. Zrodziło ono we mnie pragnienie większego zjednoczenia z Bogiem i przekonanie, że drogą ku temu jest gorliwsza modlitwa. Odwołałem się do podarowanego nam wraz z "Autobiografią" osobistego doświadczenia spotkań z Bogiem Marii Celeste Crostarosy. Zaowocowało ono w niej i ludziach, którzy mieli z nią osobistą styczność. Owocuje wciąż, choć od jej śmierci minęło już ponad 250 lat. Jak to możliwe? Dzieło Boga dokonane w siostrze Marii Celeste i przez nią kontynuowane jest nieprzerwanie do dzisiaj. Po całym świecie rozsiane są bowiem i dzisiaj kontemplacyjne wspólnoty Sióstr Redemptorystek. Od 1989 roku redemptorystki mają klasztor także w Polsce. Siostry pragną być wspólnotowym znakiem miłości Boga do człowieka. Redemptorystki są wspólnotą kontemplacyjną. Z ich kontemplacji (nieustannego trwania w Bożej obecności) ma rodzić się miłość wzajemna między siostrami i odwrotnie. Miłość wzajemna sióstr - która jest pierwszą i najważniejszą regułą ich życia - jest dla nich drogą do kontemplacji. Miłość wzajemna owocuje zaś w ewangelicznej gościnności wspólnoty. W ten sposób klasztor Redemptorystek w Bielsku-Białej i każdy inny staje się centrum ewangelicznej gościnności dla każdego, kto zechce do niego zapukać. To jest niezwykłe doświadczenie piękna klauzury. Na klauzurowe Siostry Redemptorystki nie trzeba czekać. One są zawsze w domu, troszcząc się zasadniczo o jedno: aby być nieustannie - zgodnie z pragnieniem Boga objawionym Marii Celeste - "viva memoria", to jest żywą pamiątką obecności Jezusa na ziemi. Aby każdy, kto pragnie spotkać Boga, nie musiał odejść z niczym, aby został dotknięty do głębi swojej duszy obecnością Boga, który sam obiecał: "Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich". Co więcej, obok bycia przekonującym dla świata świadectwem siostry pełnią w Kościele misję modlitwy. Wielu już doświadczyło jej skuteczności, zgodnie z zapowiedzią Jezusa: "Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie" (por. Mt 18, 19-20). Tak, jestem pod osobistym wrażeniem bogactwa życia i duszy matki Celeste. Jestem też pod wrażeniem pięknego życia duchowych córek matki Celeste w Scali, Bielsku-Białej, Kieżmarku, Sacurovie, wszędzie tam, gdzie do tej pory spotkałem redemptorystki. Pragnę dwóch rzeczy: aby piękno i świętość życia Marii Celeste Crostarosy opisane w "Autobiografii" zapaliły wiele szlachetnych serc do większego umiłowania Boga. Pragnę również, żeby spotkanie z Marią Celeste Crostarosą podczas lektury jej książki, a także spotkania z kontynuatorkami jej dzieła w Kościele na ziemiach polskich - redemptorystkami w Bielsku-Białej - zaowocowało nowymi, gorliwymi, wielkodusznymi powołaniami do wspólnoty sióstr. O to zapalony przykładem Służebnicy Bożej matki Marii Celeste Crostarosy modlę się, ufając jej wstawiennictwu! o. Krzysztof Bieliński CSsR "Nasz Dziennik" 2007-01-04
Autor: wa