Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ateiści i masoni w natarciu

Treść

Unia Europejska chętnie podejmuje dialog z przywódcami i przedstawicielami poszczególnych religii, tak jak wymagają tego zapisy regulujące jej funkcjonowanie, ale wyraźnie dyskryminuje masonów, agnostyków i członków organizacji niewyznaniowych. Taką opinię wydali przedstawiciele masonerii i grup ateistów podczas drugiego dorocznego "szczytu" zorganizowanego niedawno w Brukseli, żądając zrównania ich praw z prawami grup wyznaniowych i Kościołów.

Przyczynkiem do składanych pretensji ma być art. 17 traktatu lizbońskiego, który mówi o obowiązku "prowadzenia otwartego, przejrzystego i regularnego dialogu" z Kościołami, organizacjami i ze stowarzyszeniami religijnymi oraz z organizacjami filozoficznymi i niewyznaniowymi. Według Davida Pollocka, przewodniczącego Europejskiej Federacji Humanistów (EHF), Unia Europejska dyskryminuje organizacje niewyznaniowe, gdyż zdecydowanie więcej czasu poświęca na prowadzenie konsultacji z przywódcami religijnymi. Stąd też - zdaniem EHF - istnieje konieczność, by Unia Europejska w bardziej wyważony sposób podchodziła do interpretacji art. 17.
Do tych zarzutów odniosła się Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE), skupiająca krajowe konferencje biskupie państw należących do Unii. Zwróciła uwagę, że problem sprowadza się do tego, że masoneria oraz organizacje filozoficzne i niewyznaniowe, często zróżnicowane i podzielone wewnętrznie, skupiające niewielkie liczebnie społeczności, chciałyby być traktowane tak samo, jak Kościoły i inne organizacje wyznaniowe, liczące często wiele milionów lub co najmniej kilkaset tysięcy członków. Członkowie EHF już 19 października ubiegłego roku wystosowali skargę do Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich, w której zarzucają Komisji Europejskiej łamanie zapisów traktatu lizbońskiego. Przedstawione pretensje dotyczą właśnie m.in. rzekomego "uprzywilejowania Kościołów", z którymi prowadzone są unijne konsultacje.
Na skomplikowanie całej sprawy z punktu widzenia obecnego stanu prawnego zwraca uwagę w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" włoski socjolog prof. Massimo Introvigne. - Faktycznie międzynarodowe konwencje zrównują prawo do tego, by wierzyć, i do tego, by nie wierzyć. Z tego punktu widzenia organizacje ateistów i "humanistów" mają rzeczywiście prawo, by w pewnym stopniu być prawnie uznawane. Ale cały problem tkwi w tym, co oznacza ów "pewien stopień uznawania prawnego" - podkreśla. Przypomina, że traktaty międzynarodowe uznają charakter narodowy i nie wymagają, by wszystkie typy uznawania prawnego organizacji religijnych i ateistycznych/humanistycznych stawiać na równi. - Myślę więc, że o ile organizacje te mogą wykorzystywać traktaty międzynarodowe, by uzyskać uznawanie prawne tam, gdzie go nie mają, o tyle te same traktaty nie dają im prawa, by mogły zostać zrównane z Kościołami - stwierdza. - Nawet na poziomie Unii Europejskiej nie sądzę, aby traktaty narzucały, żeby prowadzić częstsze rozmowy z masonerią niż z Kościołem - dodaje.
Członkowie EHF domagają się także, by Unia Europejska skupiła się na problemach rzekomo wynikających z zasady wyjątków zawartej w antydyskryminacyjnych dyrektywach Unii. Zdaniem organizacji laickich, wyjątki te świadczą o łamaniu praw człowieka. Chodzi głównie o wyjątek dający prawo instytucjom prowadzonym przez organizacje religijne do zatrudniania osób o konkretnym systemie wartości. Dotyczy to m.in. takich placówek, jak szpitale czy szkoły. Według EHF, to jawna dyskryminacja osób, które albo są niewierzące, albo wyznają inną religię, a przede wszystkim to odbieranie szans na zatrudnienie ze względu na orientację seksualną.

Anna Bałaban

Nasz Dziennik Czwartek, 12 stycznia 2012, Nr 9 (4244)

Autor: au