Ataków ciąg dalszy

Treść

Na następnym posiedzeniu Sejmu ma się odbyć debata o pracy sejmowej komisji śledczej. To wydarzenie bez precedensu w dziejach polskiego parlamentaryzmu. SLD i SdPl twierdzą, że ma ona na celu uzdrowienie sytuacji wokół komisji. Ale ich zapowiedzi pokazują, że w prostej linii zdążają do zablokowania jej prac.

Roman Giertych, Józef Gruszka, Zbigniew Wassermann i Konstanty Miodowicz - odwołania tych posłów domaga się koalicja. Każdy wniosek jest obszernie uzasadniony i żaden z nich nie ma szans na przegłosowanie w komisji. W związku z tym SLD i SdPl wpadły na pomysł, by mógł zrobić to Sejm. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by wbrew woli klubu zmieniać jego przedstawiciela w najmniej nawet ważnej komisji. Ponieważ SLD spodziewa się, jaki będzie odbiór takiego pomysłu, przedstawia ustami swojego przewodniczącego inne rozwiązanie. Krzysztof Janik chce zaproponować, by wszystkie partie wymieniły swoich przedstawicieli. To zmierza prosto do zablokowania prac komisji.
Wczoraj szef komisji śledczej Józef Gruszka powiedział, że nie wyklucza reasumpcji (powtórzenia) głosowania nad wyłączeniem z przesłuchania Jana Kulczyka jego pełnomocnika mec. Jana Widackiego. Gruszka zapowiedział, że wobec pojawiających się ocen, iż komisja złamała wówczas prawo, zwróci się do sejmowego Biura Studiów i Ekspertyz o opinię w tej sprawie. Wydaje się, że będzie ona negatywna, bo od początku Biuro Legislacyjne zajmowało jasne stanowisko w tej kwestii, w przeciwieństwie do grona prawniczych ekspertów komisji, którzy nie potrafili przedstawić jasnej ekspertyzy. Wczoraj troje ekspertów: dr Ewa Gruza oraz adwokaci Krzysztof Góralczyk i Artur Przybora, zrezygnowało z dalszej pracy. W pismach skierowanych do szefa komisji tłumaczyli: "wykorzystywanie naszych nazwisk do firmowania działań komisji jest dla nas uwłaczające". Nie wiadomo jeszcze, kto zgodzi się zastąpić ekspertów i czy ich decyzja nie będzie kolejną przyczyną zahamowania prac komisji.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2004-12-02

Autor: kl