Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ataki na punkty wyborcze

Treść

Na trzy dni przed wyborami powszechnymi w Iraku gwałtownie wzrosła tam liczba ataków. Wczoraj w serii zamachów na punkty wyborcze i posterunki policji zginęło kilkunastu Irakijczyków. Śmierć poniosło też kilku żołnierzy amerykańskich. Zdaniem zagranicznych dziennikarzy, miejscowy ruch oporu stara się zniechęcić ludność do udziału w głosowaniu.

Mimo że informacje o irackich wyborach powszechnych goszczą na czołówkach prasy światowej, zagraniczni korespondenci relacjonujący to głosowanie rzadko kiedy zapuszczają się w teren. W Iraku obecnie jest tak niebezpiecznie, że większość dziennikarzy kursuje jedynie pomiędzy hotelem a biurem. O swobodnym poruszaniu się po kraju czy nawet po stolicy nie ma mowy. Dziennikarze twierdzą, że rok temu można było pojechać samochodem do oddalonego o 400 kilometrów Mosulu na północy, spędzić tam dzień na rozmowach z ludźmi i wrócić. Obecnie taka podróż równałaby się niemal samobójstwu. W przededniu wyborów sytuacja jeszcze się pogorszyła. W Bagdadzie nawet zwykły wyjazd do miasta na rozmowę z kandydatami do parlamentu trzeba zaplanować jak operację wojskową, aby uniknąć zasadzki lub porwania.
Na skutek ataków partyzantów zginęło wczoraj dwóch amerykańskich żołnierzy. Jeden z Amerykanów został zabity, a czterech odniosło rany w prowincji Babil podczas rutynowej operacji wojskowej. Drugi żołnierz zginął w pobliżu miejscowości Mukdadija w prowincji Dijala. Z kolei w Samarze, na północ od Bagdadu, siedmiu Irakijczyków zginęło, a pięciu zostało rannych w wybuchu samochodu-pułapki w pobliżu lokalu wyborczego. Zamachowiec samobójca spowodował eksplozję podczas przejazdu wojskowego patrolu. Wśród siedmiu zabitych było czterech irackich żołnierzy.
Co najmniej pięciu Irakijczyków zginęło, a piętnastu zostało rannych w wyniku wybuchu bomby podłożonej na południe od Bagdadu na trasie przejazdu konwoju irackiej Gwardii Narodowej. Zabici to wyłącznie iraccy cywile, natomiast wśród rannych jest czterech żołnierzy. W wybuchu bomby, podłożonej na trasie przejazdu amerykańskiego konwoju w rejonie Tikritu, zginął Irakijczyk. Samochód-pułapka eksplodował także przed biurem gubernatora irackiego miasta Bakuba na północny wschód od Bagdadu. Zginęła co najmniej jedna osoba.
Bomby eksplodowały również wczoraj przed pięcioma punktami wyborczymi w północnym Iraku. Nie spowodowały ofiar śmiertelnych.
PS, PAP, Reuters

"Nasz Dziennik" 2005-01-28

Autor: kl