Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ataki na Karola Nawrockiego. Politycy opozycji wskazują na zaangażowanie służb w kampanię

Treść

Za atakiem na Karola Nawrockiego w sprawie kawalerki stoi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Do takich wniosków doszli posłowie Prawa i Sprawiedliwości. W przeszłości były sytuacje, kiedy służby wpływały na wynik wyborów.

Na dwa dokumenty z publikacji prorządowego Onetu dotyczącej gdańskiej kawalerki Karola Nawrockiego zwracają uwagę politycy Prawa i Sprawiedliwość. Pierwszy to polecenie przelewu około 12 tys. złotych. W prawym rogu dokumentu widać napis: „egzemplarz dla klienta” – zauważa były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie PiS, Błażej Poboży.

– Był to egzemplarz, który pozostawał pierwotnie w dyspozycji Karola Nawrockiego, a właśnie w ramach pogłębionego postępowania sprawdzającego przez ABW zapewne został dołączony jako załącznik – wskazał Błażej Poboży.

Uwagę zwraca też widoczne po lewej stronie zdjęć metalowy spinacz segregatora. Tak zdaniem ekspertów wygląda przechowywanie dokumentów w ABW. Prezes Jarosław Kaczyński uważa, że służby zaangażowały się w kampanię.

– Zapewniają, że to nie są materiały z procesów sprawdzeniowych związanych z działalnością ABW. Tutaj nie można mieć 100-procentowej pewności – podkreślił prezes Prawa i Sprawiedliwość, Jarosław Kaczyński.

Wyciekowi z ABW zaprzecza koordynator służb specjalnych, minister Tomasz Siemoniak.

– Ani ABW, ani żadna inna służba specjalna nie ingeruje, nie uczestniczy w sprawach kampanii wyborczej – wyjaśnił Tomasz Siemoniak.

Prawo i Sprawiedliwość zawiadomi prokuraturę oraz OBWE, która monitoruje wybory, o podejrzeniu zaangażowania służb w kampanię.

– Są przesłanki, żeby tak sądzić, ale to trzeba dokładnie sprawdzić – wskazał Jarosław Kaczyński.

O ingerencji służb w wybory w Polsce nie mówi się od dziś. W 2005 roku Anna Jarucka – była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza – przedstawiła obciążające byłego szefa oświadczenie. Sprawą zajęli się ludzie związani z Platformą Obywatelską – Wojciech Brochwicz, były funkcjonariusz UOP-u oraz płk Konstanty Miodowicz z komisji śledczej ds. Orlenu, a wcześniej szef kontrwywiadu UOP.

Tą sprawą żyła wtedy cała Polska. Pod presją oskarżeń o sfałszowanie oświadczenia majątkowego Włodzimierz Cimoszewicz wycofał się z walki o Belweder.

Dokument ujawniony przez Annę Jarucką okazał się fałszywy. Kobieta została skazana. SLD już w 2005 roku oskarżało Platformę Obywatelską o zorganizowanie ataku na Cimoszewicza.

– Osoby, które były w to zaangażowane były związane ze służbami specjalnymi. Za tymi osobami stały konkretne partie polityczne – mówił wtedy Wojciech Olejniczak, ówczesny przewodniczący SLD.

Podobne oskarżenia pod adresem służb kierowanych przez PO kierował Szymon Hołownia. Pod koniec zeszłego roku media publikowały informacje w sprawie studiów marszałka na kontrowersyjnym Collegium Humanum.

– Wiem, że służby są też tego rodzaju mechanizmem, który czasami lubi włączyć się w ten czy inny sposób do gry. Skądś są te informacje, które dzisiaj wypływają – podkreślił Szymon Hołownia.

Politolog Tomasz Synowiec zwraca uwagę, że to konkretni funkcjonariusze mogą wpływać na wynik wyborów.

– Częściej wygląda to tak, że w przypadku służb krajowych, pojedyncze osoby, które mają różne sympatie polityczne, wynoszą różne dokumenty – zaznaczył Tomasz Synowiec.

Później takie dokumenty trafiają do zaprzyjaźnionych mediów.

TV Trwam News


źródło: radiomaryja.pl, 9 maja 2025

Autor: dj