Atak Springera
Treść
Obok "Rzeczpospolitej" spośród wszystkich, ukazujących się w Polsce gazet największy atak na osobę ks. abp. Stanisława Wielgusa wykonał "Dziennik" oraz "Fakt". Obie gazety wydawane przez niemiecki koncern Axel Springer AG. Koncern ten jest m.in. właścicielem niemieckiego dziennika "Die Welt", na internetowych stronach którego wyśmiewany jest Jan Paweł II...
5 stycznia na stronach internetowych Dziennik.pl aż roiło się od nieprawdziwych i obraźliwych treści, dotyczących ks. abp. Stanisława Wielgusa. Spróbujmy prześledzić kilka tytułów, pojawiających się tego dnia na wspomnianych stronach internetowych.
"Arcybiskupie, wstrzymaj ingres!" (godz. 00.18). Pod tytułem cytat z wypowiedzi Jarosława Gowina, senatora Platformy Obywatelskiej i rektora Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera, udzielonej "Dziennikowi": "Chciałbym zaapelować do arcybiskupa Stanisława Wielgusa, żeby sam wyszedł z inicjatywą przesunięcia swego ingresu. (...) Dla dobra Kościoła powinien poprosić o wstrzymanie ingresu do czasu wyjaśnienia sprawy, czy zarzuty są prawdziwe. Powinno być także jasne, czy wobec Ojca Świętego i polskiej opinii publicznej postępował w ostatnich miesiącach prawdomównie. Takich spraw nie można zostawić niewyjaśnionych. Zarzuty są tak poważne, że gdyby się potwierdziły, stanowiłoby to przeszkodę moralną w objęciu nawet posady nauczyciela w szkole".
"Polacy skreślają arcybiskupa Wielgusa" (godz. 2.15). Poniżej opublikowano wyniki sondażu TNS OBOP przeprowadzonego na zlecenie "Dziennika". "Duchowny, który współpracował z SB nie może być hierarchą kościelnym, a abp Wielgus powinien zrezygnować z objęcia funkcji metropolity - uważa dwóch na trzech Polaków. Wynika tak z sondażu. Jeszcze więcej - 73 proc. odpowiadających - jest zdania, że jeśli oskarżony o agenturalną działalność arcybiskup sam nie zrezygnuje, Watykan powinien go odwołać. Prawie co drugi z pytanych nie poszedłby do spowiedzi, gdyby wiedział, że ksiądz, który ma wysłuchać jego grzechów, był współpracownikiem SB" - napisano.
"Abp Wielgus pracował dla najgroźniejszych esbeków" (godz. 10.38). Pod tytułem o takiej treści mogliśmy przeczytać: "Stanisława Wielgusa - agenta 'Greya' - prowadził Departament IV MSW. Duchowny współpracował z wywiadem PRL od 1973 roku. To właśnie wtedy powstała tam grupa do operacji specjalnych. Pracowali w niej najbardziej bezwzględni esbecy, m.in. późniejsi zabójcy księdza Jerzego Popiełuszki. Departament IV w MSW miał jedno zadanie - walkę w każdy możliwy i dostępny sposób z Kościołem i wiernymi. Wszystkie chwyty były dozwolone, łącznie z morderstwami. To z tego środowiska pochodzili zabójcy księdza Jerzego Popiełuszki, Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski".
Bardzo sugestywny był kolejny tytuł: "Episkopat: Abp Wielgus współpracował z SB" (godz. 11.56). W tekście pod nim stwierdzono m.in.: "Abp Stanisław Wielgus donosił Służbie Bezpieczeństwa - uznała Komisja Historyczna Episkopatu". Była to informacja zupełnie nieprawdziwa, gdyż opublikowane przez Kościelną Komisję Historyczną oświadczenie w żadnym miejscu nie zawierało takiego stwierdzenia. W dalszej części przywołano wypowiedź Tomasza Terlikowskiego, który w TVN 24 mówił o nowym metropolicie warszawskim: "Kłamał, twierdząc, że nigdy nie współpracował. Trudno wierzyć osobie, która notorycznie kłamie. (...) Liczy się dla niego wyłącznie własna kariera. Dobro Kościoła nie ma znaczenia".
"Nosowski: Nie wyspowiadałbym się u abp. Wielgusa" (godz. 12.20). Pod tym tytułem zamieszczono wypowiedź redaktora naczelnego miesięcznika "Więź" Zbigniewa Nosowskiego, który w rozmowie z Moniką Olejnik podkreślił, że wyspowiadałby się u księdza, który zgrzeszył "pod warunkiem, że to byłby ksiądz, który by potrafił jasno powiedzieć i przyznać się do tego, że on taki epizod w swoim życiu miał".
"Ingres arcybiskupa trzeba przełożyć" (godz. 19.52). Poniżej wypowiedź byłego marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego: "Jestem bardzo przygnębiony faktem współpracy arcybiskupa Stanisława Wielgusa ze Służbą Bezpieczeństwa. Ordynariusz powinien reprezentować niepodważalny autorytet moralny. Niestety, w tej sytuacji został on mocno nadszarpnięty. Dlatego uważam, że abp Wielgus powinien przesunąć ingres. W tej kwestii jestem zgodny z abp. Tadeuszem Gocłowskim i z jego zdaniem bardzo się liczę".
"Wielgus powinien wycofać się z życia publicznego" (godz. 23.46). Pod takim tytułem pojawiła się kolejna wypowiedź senatora Jarosława Gowina, który stwierdził: "Po ogłoszeniu komunikatu Kościelnej Komisji Historycznej i ogłoszeniu stanowiska arcybiskupa Stanisława Wielgusa, czuję się rozbity i zdruzgotany. Po pierwsze, sama ranga oskarżeń stawianych wobec arcybiskupa jest miażdżąca. Po drugie, jeszcze bardziej boli mnie to, że arcybiskup Wielgus w ciągu ostatnich kilku tygodni nieustannie mijał się z prawdą. Po trzecie, smuci mnie to, że wokół całej sprawy powstał klimat relatywizmu, zamazuje się granice między dobrem a złem, między prawdą a kłamstwem. Najsmutniejsze jest to, że udział w tym procederze mają ludzie Kościoła. (...) Niestety, arcybiskup zaprzecza oczywistym faktom. Trudno tym zaprzeczeniom dać wiarę, tym bardziej że w ostatnich tygodniach arcybiskup w sposób oczywisty dla wszystkich wielokrotnie mijał się z prawdą. Dlaczego teraz mielibyśmy uwierzyć w zapewnienia, że część dokumentów nie jest wiarygodna, skoro same wypowiedzi księdza arcybiskupa były ostatnio całkowicie niewiarygodne? Najlepiej dla Kościoła i dla nas wszystkich byłoby, gdyby arcybiskup Wielgus zrezygnował z objęcia funkcji metropolity, gdyby zdecydował się przejść na wcześniejszą emeryturę oraz wycofał się z życia publicznego".
Chamstwo "Faktu" i fantazje "Dziennika"
W sobotę, 6 stycznia, dzień przed zaplanowanym ingresem nowego metropolity warszawskiego do stołecznej katedry, wszystkie największe gazety poświęciły rzekomej współpracy arcybiskupa z SB czołowe kolumny. Najbardziej rzucała się w oczy pierwsza strona należącego do koncernu Axel Springer "Faktu", na której wizerunek nowego pasterza archidiecezji pod wielkim nagłówkiem "Arcykapuś". Obok zupełnie wyssana z palca informacja: "Przez długie lata dzięki SB arcybiskup Stanisław Wielgus robił karierę w Kościele. Zgodził się donosić na innych księży i szpiegować ludzi walczących o wolną Polskę".
Tego samego dnia czołówka "Dziennika" wyglądała niemal identycznie jak czołówka "Gazety Wyborczej" z tym samym tytułem: "Skrzywdziłem Kościół". "Dziennik" poświęcił sprawie sześć stron, z czego cztery pierwsze w całości. Na łamach gazety jej redaktor naczelny Robert Krasowski napisał: "(...) Całemu skandalowi, który się rozgrywa, winni są nie lustratorzy, ale ich przeciwnicy, którzy przez 15 lat prowadzili swoją obłędną krucjatę w obronie agentów. Winni są autorzy gigantycznych narodowych rekolekcji, w których dowodzili, że czarne jest białe. Że agent to ofiara, że Kiszczak to patriota, że człowiek niezłomny był zwykłym idiotą. Dziś widzimy skutki. Ludziom pokroju arcybiskupa Wielgusa nie tylko dano poczucie bezkarności. Im dano moralną niewinność. Oni dziś sądzą, że nic złego nie zrobili. Że donoszenie to zwykła rzecz. Byli agenci już nie wstydzą się swojej przeszłości. Nie przeszkadza im, że inni o niej wiedzą. Śmiało sięgają po najwyższe urzędy. (...) Czytając dziś teksty w obronie Wielgusa, zastanawiam się, dlaczego ich autorzy stali się ostentacyjnymi promotorami tych proubeckich karier".
W tym samym numerze "Dziennika" Piotra Zaremba ogłaszał, że "arcybiskup Wielgus podzielił wiernych", zaś Jerzy Jachowicz stwierdził, że "arcybiskup zaparł się samego siebie". Ten ostatni napisał: "Z akt metropolity warszawskiego wyłania się obraz człowieka, który dla zaspokojenia swych wybujałych ambicji i dla wygody zaprzedał się SB. (...) To nie służba Bogu i ludziom, ale wybujałe ambicje i chęć życia w komfortowych warunkach pchnęły Stanisława Wielgusa w objęcia bezpieki. Taki wizerunek jego osoby wyłania się z przebiegu jego dotychczasowego życia".
Moralna odpowiedzialność
Zarówno "Dziennik", jak i "Fakt", wydawane są przez niemiecki koncern Axel Springer. Jest to jeden z największych koncernów medialnych w Europie wydającym w 30 państwach ponad 150 gazet. Redaktorem naczelnym "Dziennika" jest Robert Krasowski, który karierę dziennikarską zaczynał w "Życiu Warszawy", w "Życiu" był szefem działu "Opinie", a w "Fakcie" zastępcą redaktora naczelnego dodatku "Europa - Tygodnik Idei".
Na początku stycznia bieżącego roku zastępcami redaktora naczelnego byli: Konrad Kołodziejski, Cezary Bielakowski, Cezary Michalski, Marcin Piasecki i Marta Stremecka. Konrad Kołodziejski pracował wcześniej m.in. w "Życiu", "Nowym Państwie", "Wprost" i "Fakcie". Cezary Bielakowski był pracownikiem Polskiej Agencji Prasowej, gdzie w 1998 roku został szefem działu politycznego. Od 2001 roku był już dziennikarzem "Życia", rok później "Rzeczpospolitej", a w końcu - tygodnika "Newsweek". Cezary Michalski pracował m.in. w TVP SA, "Życiu" i "Fakcie". Marcin Piasecki w latach 1992-1994 współpracował z działem kultury tygodnika "Polityka". Od 1994 roku pracował w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz i redaktor działów: kultura, opinie i gospodarka. Od 2001 roku pracował w miesięczniku "Profit", a od 2004 roku był redaktorem naczelnym miesięcznika "Forbes". Marta Stromecka w latach 1990-1996 pracowała jako redaktor "Czasu Krakowskiego", od 1996 roku była szefową magazynu "Życie", zaś 2003 roku - pracownikiem "Faktu". Również trzon kadry dziennikarskiej tworzą dziennikarze wywodzący się z dziennika "Życie" - założonego przez Tomasza Wołka pisma, które ostatecznie upadło w 2005 roku.
Wydawcą "Dziennika" jest Grzegorz Jankowski, który jednocześnie jest redaktorem naczelnym "Faktu". Od 1990 roku był reporterem Redakcji Aktualności w Programie III Polskiego Radia. Potem pracował w "Życiu Warszawy" i w "Życiu". W 2001 roku został zastępcą redaktora naczelnego tygodnika "Newsweek", a redaktorem naczelnym dziennika "Fakt" jest od 2003 roku.
"Fakt" to odpowiednik niemieckiego brukowca "Bild", nastawionego nie na ukazywanie prawdy, lecz przede wszystkim na rozniecaniu emocji, które w społeczeństwach żądnych sensacji gwarantują zysk.
"Dziennik" jest w Polsce odpowiednikiem niemieckiej gazety codziennej "Die Welt", nazywanej "okrętem flagowym" koncernu Axel Springer. To właśnie "Die Welt" kilka miesięcy temu "zasłynął" ordynarnymi szyderstwami z osoby Jana Pawła II, zamieszczonymi na swojej internetowej stronie w rocznicę Jego śmierci. Wystarczy przypomnieć choćby jeden z opublikowanych tam fotomontaży, na którym widać było Ojca Świętego jadącego po bieżni stadionu. Pod zdjęciem widniał podpis, że fakt, iż Papież zdobył złoty medal w biegu na 100 metrów na paraolimpiadzie w Port Parkinson... Co ciekawe, w polskojęzycznych mediach, należących do koncernu Axel Springer, sprawa została przemilczana. Ani słowem nie wspomniał o tym "Dziennik", który w sprawie ks. abp. Stanisława Wielgusa wykazał tak ogromną "troskę" o Kościół katolicki w Polsce. Tak czy inaczej milczenie "Dziennika" kładzie na jego pracowników moralną współodpowiedzialność za chamstwo ich pracodawców wobec polskich katolików.
Jak na ironię do wydania z 5 kwietnia br. dołączył płytę z filmem o Janie Pawle II. Jeszcze wcześniej, 23 września 2006 roku, "Dziennik" rozpoczął wydawanie nowej zeszytowej serii pt. "Cuda Jana Pawła II". Na stronach internetowych koncernu Axel Springer można było przeczytać, że "seria została zapoczątkowana w związku ze zbliżającym się dniem papieskim oraz trwającym procesem beatyfikacji Jana Pawła II". Można przypuszczać, że jedynie dla zwiększenia zysków, bo po ustosunkowaniu się do publikacji "Die Welt" trudno przypuszczać, że chodzi o cokolwiek innego
Jedną z charakterystycznych cech koncernu Axel Springer w przeszłości był negatywny stosunek do tego, co polskie i sprzyjanie interesom środowisk żydowskich. Wystarczy wspomnieć, że tak jak w 1967 roku Springer nie krył swojego entuzjazmu z powodu izraelskiego ataku na Egipt, tak samo nie krył niezadowolenia z zawartego 7 grudnia 1970 roku układu o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków między Polską i Republiką Federalną Niemiec. Wydaje się, że cechy te przetrwały w tym środowisku do dziś. Dlaczego pismo, które wyśmiewa się z wiary katolickiej, tak bardzo uczulone jest na używanie słowa Żyd w niewłaściwym kontekście? O jawnie antypolskim stanowisku, formułowanym przez publicystów i przedstawicieli koncernu Axel Springer nie można mówić jedynie w czasie przeszłym. Wszak szyderczy materiał o Janie Pawle II ukazał się w satyrycznej rubryce "Die Welt" pt. "Szklane oko" - tej samej, która nierzadko w bezczelny sposób kpiła z Polaków i polskości...
Sebastian Karczewski
"Nasz Dziennik" 2007-07-20
Autor: wa