Atak spekulacyjny odparty
Treść
Nie było wczoraj na Giełdzie Papierów Wartościowych "cudu na fixingu", przed którym ostrzegała Komisja Nadzoru Finansowego. WIG 20 osiągnął 1777 punktów, a więc nie spadł poniżej 1650 punktów, tj. poniżej poziomu z daty zawierania kontraktów terminowych. "Walka" inwestorów zakładających wzrosty z tymi, którzy zakładali spadki, zakończyła się remisem - ocenia ekspert sektora bankowego Jerzy Bielewicz. Komentatorzy podkreślają, że manipulacji kursem zapobiegło ostrzeżenie KNF o dużej koncentracji otwartych pozycji w ręku jednego gracza. W ostatni wtorek KNF ostrzegła w komunikacie, iż w piątek, 19 grudnia, w dniu wygasania kontraktów terminowych, może dojść pod koniec notowań do manipulacji kursami akcji na giełdzie. Powodem ostrzeżenia było skoncentrowanie w ręku jednego dużego podmiotu zagranicznego blisko 40 proc. wszystkich otwartych pozycji. KNF podała, że spodziewana jest w związku z tym duża podaż akcji spółek należących do WIG 20 w ostatniej godzinie notowań, tj. podczas fixingu, co może spowodować nadzwyczajny spadek kursów i WIG 20. Kurs wyznaczony pod koniec notowań jest podstawą do rozliczenia kontraktów terminowych. Polski rynek giełdowy jest szczególnie podatny na manipulacje ze względu na stosunkowo niską płynność i wysoką wartość obrotów kontraktami terminowymi. Na komunikat KNF zareagowały władze warszawskiej giełdy decyzją o zawężeniu na piątkową sesję widełek dopuszczalnych wahań kursów akcji spółek WIG 20 z 10 do 5 proc. w stosunku do kursu odniesienia. Ograniczenie to miało na celu zapobiec ewentualnej gwałtownej przecenie akcji, wywołanej przez ów zagraniczny podmiot, który zdominował rynek kontraktów terminowych. Do podobnego incydentu doszło m.in. 12 listopada br., kiedy to duże zlecenia zakupu złożone przez pracownika banku inwestycyjnego JP Morgan podczas fixingu, podbiły ceny akcji. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Zawiadomienie o podejrzeniu manipulacji kursami akcji złożyła KNF. - To dobrze, że KNF ostrzegła o możliwej manipulacji, to zapobiegło dużym stratom po stronie polskich inwestorów. Postawienie sprawy jasno uniemożliwiło grę na spadki akcji. Podmiot zagraniczny, który zamierzał dokonać manipulacji rynkiem, zdecydował się zrolować kontrakty, aby zminimalizować własne straty. Przeniósł je na następny możliwy termin, tj. marzec - ocenia finansista Jerzy Bielewicz, założyciel stowarzyszenia "Przejrzysty rynek". Według niego, nad giełdą zawisła pod koniec roku bańka spekulacyjna - giełda rośnie, choć informacje gospodarcze są najgorsze z możliwych. Jest to spowodowane tym, że fundusze inwestycyjne, chcąc poprawić wyniki w rocznym bilansie, grają na zwyżki. MaG "Nasz Dziennik" 2008-12-20
Autor: wa