Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ashton niepokoi się o Tymoszenko

Treść

Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton wyraziła głębokie zaniepokojenie sytuacją przebywającej w więzieniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko po doniesieniach o użyciu wobec niej siły.

W specjalnie wydanym komunikacie wysoka przedstawiciel UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa wezwała ukraińskie władze do "pełnego poszanowania prawa Julii Tymoszenko do odpowiedniej opieki medycznej". Ashton przypomniała też o zobowiązaniach Ukrainy do bezzwłocznego i bezstronnego zbadania wszelkich skarg dotyczących tortur i innych form okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania. Ponadto szefowa dyplomacji UE zwróciła się do ukraińskich władz, by - "jako znak politycznej woli wyjaśnienia sytuacji" - zezwoliły ambasadorowi UE na odwiedzenie Tymoszenko w więzieniu (przedstawicielowi UE mieliby towarzyszyć lekarze, których zadaniem będzie sprawdzenie stanu zdrowia uskarżającej się na problemy z kręgosłupem 51-letniej byłej premier). Jak wynika ze wspomnianego komunikatu, ambasador UE został już poinstruowany, by "przy najbliższej sposobności" udał się do Charkowa, gdzie w żeńskiej kolonii karnej przebywa Tymoszenko.
We wtorek obrona byłej premier przekazała, że opozycjonistka od 20 kwietnia prowadzi w więzieniu strajk głodowy. Jak poinformował jej adwokat, jest to protest przeciwko zastosowaniu wobec niej przemocy. Tymoszenko opublikowała następnie list, w którym oświadczyła, że została uderzona przez jednego ze strażników, którzy w weekend bez słowa wyjaśnienia przewieźli ją z żeńskiej kolonii karnej w Charkowie do miejscowego szpitala kolejowego. Opozycjonistka relacjonowała w nim, że trafiła do szpitala, choć nie wyrażała na to zgody. Twierdzi, że z celi została wyciągnięta siłą przez trzech potężnie zbudowanych mężczyzn, którzy narzucili na nią prześcieradło. Następnego dnia na konferencji prasowej w Kijowie ukraińska rzecznik praw człowieka Nina Karpaczowa oświadczyła, że na ciele Julii Tymoszenko rzeczywiście widoczne są sińce.

Marta Ziarnik, PAP

Nasz Dziennik Piątek, 27 kwietnia 2012, Nr 99 (4334)

Autor: au