Arsenal przed niemożliwym
Treść
Kiedy przegrywa się mecz 0:4, szanse na odrobienie strat w rewanżu wydają się mało prawdopodobne, zwłaszcza gdy rywal prezentuje się doskonale. Mimo to piłkarze Arsenalu Londyn wierzą, że nie wszystko jeszcze stracone i mogą pokonać AC Milan jeszcze wyżej, awansując tym samym do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. - Chcemy uczynić niemożliwe możliwym - zapowiedział trener Arsene Wenger.
We Włoszech "Kanonierzy" zostali powaleni na ziemię. Mediolańczycy oddali pięć celnych strzałów, z których zdobyli cztery gole. Strzegący bramki Arsenalu Wojciech Szczęsny nie miał przy nich jednak żadnych szans, bo precyzja gospodarzy była wręcz zabójcza. Wynik 0:4 sprawę awansu zostawił praktycznie rozstrzygniętą, choć Anglicy jeszcze wierzą w to, że mogą odrobić straty. - Chcemy, by niemożliwe stało się możliwe. W sporcie nigdy nie ma pewności, a my nie mamy nic do stracenia. Musimy zaatakować, wywrzeć na rywalach presję, dbając jednocześnie o to, by samemu nie stracić bramki. To będzie trudne, bo Milan ma w składzie niezwykle utalentowanych zawodników - powiedział Wenger. W historii Ligi Mistrzów, a i wcześniej w Pucharze Europy, żadnej drużynie nie udało się awansować dalej po porażce 0:4 w pierwszym meczu. W Pucharze UEFA i Pucharze Zdobywców Pucharów sztuki tej dokonały tylko trzy drużyny: Real Madryt (sezon 1985/1986), Partizan Belgrad (1984/1985) oraz Leixoes SC (1961/1962). - Ale dlaczego nam ma się nie powieść? Pokazaliśmy ostatnio, na co nas stać, więc możemy wygrać np. 5:0 - odważnie zadeklarował Wojciech Szczęsny. Bramkarz reprezentacji Polski był bohaterem sobotniego ligowego starcia z Liverpoolem (2:1), w którym m.in. obronił rzut karny. Ten sukces podbudował "Kanonierów", dodał im skrzydeł. Ale czy na tyle, by wywołać megasensację? Nie. Bo naprzeciw zawodników Wengera stanie drużyna doskonała, z gwiazdami w składzie, mierząca w najwyższe cele. Do odważnych świat należy, jednak trudno się spodziewać, by dziś w stolicy Anglii faktycznie dokonało się niemożliwe. Praktycznie rozstrzygnięta jest również rywalizacja Barcelony z Bayerem Leverkusen. Katalończycy wygrali w Niemczech 3:1, a rywale po meczu... omal nie pobili się, walcząc o koszulki mistrzów Hiszpanii.
Wszystko natomiast może się zdarzyć dziś w Lizbonie i jutro w Nikozji. Benfica postara się odrobić minimalną stratę z Sankt Petersburga, gdzie uległa Zenitowi 2:3. Portugalczycy na własnym stadionie są niezwykle groźni i będą faworytami. Nie bez szans, w starciu z Olympique Lyon, będzie również Apoel. Francuzi u siebie wygrali co prawda 1:0, ale Cypryjczycy są na tyle dobrym i nieobliczalnym zespołem, że mogą sprawić niespodziankę. Warto pamiętać, że łącznie z kwalifikacjami piłkarze Apoelu zagrali w tej edycji Ligi Mistrzów 13 spotkań, z których przegrali tylko trzy. W fazie grupowej okazali się lepsi m.in. od FC Porto, co samo w sobie jest najlepszym komentarzem ich poczynań.
Pisk
Nasz Dziennik Wtorek, 6 marca 2012, Nr 55 (4290)
Autor: au