Przejdź do treści
Przejdź do stopki

ARP: Bumar nie ma doświadczenia na rynku lotniczym

Treść

Jeden narodowy koncern zbrojeniowy, obejmujący produkcję amunicyjno-rakietowo-pancerną i lotniczą z dominującą pozycją Bumaru, to odpowiedź Ministerstwa Gospodarki na coraz większą konkurencję na światowych rynkach. Program konsolidacji spółek przemysłu obronnego krytykuje jednak Agencja Rozwoju Przemysłu. Według niej, spółka Bumar nie ma odpowiedniego doświadczenia, jeśli chodzi o rynek lotniczy i chociażby dlatego nie powinna zarządzać tą branżą.
Przebudowa przemysłowego potencjału obronnego (ppo) Polski została rozpoczęta w oparciu o rządową strategię przyjętą w maju 2002 roku. Program zakładał konsolidację kapitałową wybranych spółek przemysłowego potencjału obronnego, w ramach której utworzono dwie grupy kapitałowe: amunicyjno-rakietowo-pancerną skupioną wokół Bumar sp. z o.o. (Grupa Bumar) oraz lotniczo-radioelektroniczną, w której rolę dominującą odgrywa Agencja Rozwoju Przemysłu SA (Grupa ARP). Spółki znajdujące się poza grupami miały zostać sprywatyzowane.
W Ministerstwie Gospodarki powstał nowy "Program konsolidacji i wspierania rozwoju polskiego przemysłu obronnego w latach 2006-2010", który ma poprawić konkurencyjność ppo na międzynarodowych rynkach broni i wyrobów lotniczych i stworzenie efektywnego systemu wspierania rozwoju tego przemysłu. Program ten zakłada m.in. dalszą konsolidację ppo, utworzenie jednego koncernu zbrojeniowego i likwidację Grupy ARP. Do końca roku 2008 ma zostać zachowana dotychczasowa struktura. W tym okresie ma nastąpić przebudowa ich struktury majątkowej. Grupa Bumar (amunicyjno-rakietowo-pancerna) zostanie wzmocniona m.in. wojskowymi przedsiębiorstwami remontowo-produkcyjnymi. Natomiast Grupa ARP (lotniczo-radioelektroniczna) ma przekształcić się w kierunku grupy lotniczej, poprzez wyłączenie z niej spółki Radmor SA (radioelektronika). Według planów Ministerstwa Gospodarki, taki scenariusz zapewni bezpieczeństwo państwa w sferze obronności.
Stanisław Głowacki, przewodniczący Sekcji Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego "Solidarność", uważa, że istnienie Grupy ARP ma sens do momentu sprywatyzowania firm lotniczych wchodzących w skład Grupy. - Jesteśmy za utworzeniem jednego narodowego koncernu zbrojeniowego obejmującego również branżę lotniczą, gdyż taka firma może konkurować na rynku międzynarodowym - powiedział nam Głowacki. Ma on jednak wątpliwości, czy konsolidacja przemysłu zbrojeniowego powinna dokonać się przy dominującej roli Bumaru.
Za włączeniem branży lotniczej do narodowego koncernu opowiada się także Polskie Lobby Przemysłowe im. Eugeniusza Kwiatkowskiego. Według PLP, utworzenie silnego przedsiębiorstwa zbrojeniowego umożliwi skuteczną konkurencję na świecie i zachowanie narodowego charakteru tego przemysłu. - Jesteśmy za włączeniem spółek lotniczych do koncernu narodowego, natomiast niekoniecznie spółką dominującą w tym koncernie powinien być Bumar - powiedział nam dr Paweł Soroka z PLP.

Inne pomysły na branżę lotniczą
Inaczej przyszłość grupy lotniczo-radioelektronicznej widzi sama ARP. W jej skład wchodzą: PZL Świdnik SA, Radmor SA, PZL Hydral SA, PZL Sp z o.o. w Mielcu oraz PHZ Cenzin Sp. z o.o. (ta ostatnia zajmuje się działalnością handlową). Według Agencji, dotychczasowa strategia pozwoliła zwiększyć efektywność i skuteczność działania spółek grupy i dlatego należy kontynuować te działania w celu stworzenia silnej i konkurencyjnej grupy specjalizującej się przede wszystkim w produkcji wyrobów lotniczych i radioelektronicznych. Dla wzmocnienia branżowego charakteru ARP proponuje poszerzenie grupy poprzez włączenie do niej m.in. PZL Wrocław Sp z o.o. i WSK "PZL Kalisz" SA oraz Wojskowych Zakładów Lotniczych z Łodzi, Bydgoszczy i Warszawy.
Przedstawiciele ARP podkreślają, że Bumar jest grupą amunicyjno-rakietowo-pancerną o profilu produkcji obronnej, i taką powinna pozostać. Zauważają, że Bumar ma doświadczenie na rynku sprzętu zbrojeniowego, maszyn budowlanych, górniczych, ale nie ma go na rynku lotniczym.
Wątpliwości co do włączenia spółek lotniczych do jednego koncernu ma także poseł Maks Kraczkowski (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki. - Pytanie brzmi, czy na pewno w polskim interesie jest to, aby rozwijać produkcję w takim zakresie, w jakim jest to projektowane - zastanawia się poseł. Według niego, trzeba rozważyć, czy nie należy koncentrować się na produkcji specjalistycznej, a jednocześnie nowoczesnej i konkurencyjnej.
Decyzję o włączeniu spółek lotniczych do jednego koncernu poseł nazywa "odważną". - Ponieważ lotnictwo można pojmować nie tylko w kategoriach zbrojeniowych, lecz także cywilnych - wyjaśnia Kraczkowski. - Nie znam argumentów Ministerstwa Gospodarki do końca, ale wydaje mi się, że produkcja lotnicza nie powinna być wrzucana do jednej grupy - powiedział poseł. Poza tym - zdaniem Kraczkowskiego - włączenie sektora lotniczego będzie krokiem, z którego "ciężko będzie się wycofać".
Dokładną analizę w tej sprawie przed podjęciem decyzji sugeruje także poseł Bogdan Zdrojewski (PO), przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej. - Podjęcie decyzji, czy Bumar ma się zajmować fragmentem lotnictwa, bo nie mówimy o całym lotnictwie, jest kompletnie niepoważne, jeśli nie wiemy, do czego chcemy dojść, jaki cel stawia sobie polski przemysł zbrojeniowy w tym zakresie. A ciągle te cele były zmieniane, np. dotyczące Irydy, śmigłowców, samolotów ze Świdnika, Mielca - powiedział nam poseł Zdrojewski. - Nie wierzę w możliwość zbudowania na bazie Bumaru omnipotentnej oferty dla polskiego przemysłu zbrojeniowego w zakresie polskiego lotnictwa, nie ma takiej możliwości - dodał.
Paweł Tunia

Nie można lekceważyć polskiej branży lotniczej
Z prezesem Agencji Rozwoju Przemysłu Pawłem Brzezickim rozmawia Paweł Tunia

Polskich firm produkujących na potrzeby lotnictwa jest mało i są niewielkie. Możemy w ogóle mówić, że mamy w Polsce branżę lotniczą? Czy jest sens tworzenia z nich oddzielnego podmiotu poza narodowym koncernem zbrojeniowym?
- Zdecydowanie można mówić o istnieniu branży lotniczej w Polsce. W odróżnieniu od większości krajów Polska posiada przemysł lotniczy. Oczywiście przemysł ten w krajach "starej" Unii i USA jest znacznie bardziej rozwinięty. Ale lekceważenie tradycji polskiego przemysłu lotniczego, która zaczyna się m.in. od samolotów z Mielca - łoś, przez dromadery czy skytrucki, po śmigłowce ze Świdnika, np. hit, czyli sokół, jest po prostu niedopuszczalne. Natomiast niezależnie od tego, że te firmy są małe, tzn. zatrudniają małą liczbę osób - chociaż może nie aż tak małą, bo w Mielcu jest 1,5 tys., a w Świdniku ok. 3 tys osób - to przemysł wysokich technologii, w którym przychodowość na pracownika jest kilkunastokrotnie wyższa niż w przemysłach innych, np. elektromaszynowym. Takie lekceważenie to likwidacja tych technologii, które są jeszcze w Polsce.

Jednak firmy z Mielca czy Świdnika mają być prywatyzowane...
- Tak, ale jakie to ma znaczenie? Czy po prywatyzacji ktoś wywiezie je z Polski...

Ale czy wtedy będą mogły wejść do niezależnego podmiotu lotniczego?
- W umowie sprzedaży akcji Mielca jest - po pierwsze - spełnianie potrzeb MON. A to gwarantuje, że będą one tworzyć, nawet po prywatyzacji, polską branżę, a prywatyzacja ma za zadanie wprowadzenie jeszcze nowszych technologii z tej dziedziny do polskich firm.

Jak skomentuje Pan zarzuty, że ARP nie ma doświadczenia w zarządzaniu spółkami lotniczymi?
- Mówienie, że Agencja nie ma doświadczenia w zarządzaniu spółkami lotniczymi to po prostu żart. ARP zarządza nimi od lat i ma doświadczenie w tej dziedzinie.

Dziękuję za rozmowę.

Za słaby, by konkurować
Z przewodniczącym Sekcji Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego NSZZ "Solidarność" Stanisławem Głowackim rozmawia Paweł Tunia

Jak ocenia Pan pomysł ARP zachowania odrębnego podmiotu, poza narodowym koncernem zbrojeniowym, skupiającego spółki sektora lotniczego?
- ARP nie została powołana do prowadzenia nadzoru właścicielskiego ani do kierowania zakładami państwowego potencjału obronnego, ale została powołana do przeprowadzenia procesów restrukturyzacji w spółkach, które tego wymagają. Agencja nie jest przygotowana, aby zajmować się tym potencjałem, nie ma odpowiednio wyszkolonej kadry, a udawanie, że Cenzin stanowi rękojmię, że proces ten się uda, jest oszukańcze, dlatego że Cenzin jest firmą mającą kontakty na dwóch rynkach, na których słabo operujemy. Dlatego uważam ten pomysł za chybiony. Poza tym jeśli ma nastąpić szybka prywatyzacja Świdnika czy Mielca, a takie są zapowiedzi, to kompletnie bezsensowne jest pozostawienie 2 czy 3 firm, zresztą wcale nie tak istotnych dla potencjału obronnego, w rękach ARP.

Bardziej odpowiada Panu program resortu gospodarki utworzenia jednego koncernu zbrojeniowego obejmującego również branżę lotniczą?
- Program przedstawiony przez Ministerstwo Gospodarki jest zgodny z kierunkami zmian w Europie i na świecie. W pewnych szczegółach oczywiście różnimy się z resortem. Według "Solidarności", sektor lotniczy, w tym firmy tego sektora obecnie nadzorowane przez ARP, powinien wejść w skład nowego koncernu. Jeśli oczywiście możemy mówić o sektorze, bo po prywatyzacji wymienionych wcześniej przeze mnie firm w ARP pozostanie właściwie tylko Hydral z Wrocławia, który musi przejść proces restrukturyzacji. Uczciwie rzecz ujmując, to najpotężniejszy i nowoczesny zakład tej branży, WSK Rzeszów, został już dawno sprywatyzowany, a reszta to są małe firmy, często kooperujące z firmami zachodnimi, więc mówienie tu o sektorze jest nieporozumieniem.

W nowym koncernie dominującą rolę powinien odgrywać Bumar?
- Rząd przyjął takie rozwiązanie, że konsolidacja nastąpi wokół Bumaru. Jednak niezależnie, czy będzie to Bumar, czy inna firma, powinien zostać utworzony po prostu jeden koncern, bo tylko tak możemy zachować nasz potencjał obronny. Polski przemysł obronny jest w tej chwili zbyt słaby, żeby konkurować na rynkach międzynarodowych. Po drugie, jest kwestia prowadzenia biur handlowych, marketingu, przedstawicielstw zagranicznych. A jakie doświadczenie ma ARP, również jeśli chodzi o branżę lotniczą... Poza tym ta rywalizacja między Bumarem a ARP jest skandaliczna. Te firmy nie są od wyznaczania kierunków przekształceń w gospodarce narodowej, od tego jest rząd. To on powinien rozstrzygać te sprawy. Uważamy, że wszystkie zakłady przemysłowego potencjału obronnego, w tym również lotnicze, powinny wchodzić w skład jednego narodowego koncernu zbrojeniowego. Od lipca musimy ogłaszać otwarte przetargi na zaopatrzenie naszej armii, jeśli nie będziemy konkurencyjni, to wielkie firmy z Europy i świata zlikwidują wkrótce nasz potencjał obronny.

Dziękuję za rozmowę.

Bumar ma doświadczenie
Andrzej Spis, wiceprezes Bumaru:
Bumar ma duże doświadczenie w zarządzaniu spółkami przemysłu obronnego. Ma podpisaną umowę o współpracy z Eurocopterem. Prowadzi dostawy śmigłowców do Iraku. Współuczestniczył w rozmowach o dostarczaniu samolotów do Malezji i Indonezji. Od lat prowadzi serwis polskich samolotów VIP-owskich. Bumar ma więc odpowiednią wiedzę, aby w swoim portfelu spółek obronnych o bardzo zdywersyfikowanej produkcji mieć także spółki lotnicze.
not. PPT

Bumar i ARP i tak bez lotnictwa
Wiceminister gospodarki Tomasz Wilczak, odpowiedzialny w resorcie za onsolidację
zbrojeniówki:
Nie ma zamachu na spółki grupy lotniczej. ARP za chwilę ich i tak nie będzie miała pod swoim zarządem, trwają bowiem rozmowy z amerykańskim koncernem Sikorsky w sprawie PZL Mielec i wszystko wskazuje, że oni ten zakład kupią, co jest dla Mielca szansą. Inwestora potrzebuje też Świdnik. Jest on w lepszej sytuacji, ale też potrzebuje kapitału na rozwój. Naturalnym inwestorem dla tej firmy może być Agusta, dotychczasowy partner. Bumar i ARP nie mają pieniędzy na wsparcie tych firm. Dlatego wkrótce ani ARP, ani Bumar nie będą miały czym zarządzać, jeśli chodzi o spółki lotnicze. Ta branża wymaga ogromnych kapitałów na rozwój, a nas na to nie stać.
not. PPT
"Nasz Dziennik" 2006-11-27

Autor: wa

Tagi: bumar