Arogancja władzy
Treść
KOMENTARZ
Sprawa prof. Bogdana Chazana jest bardzo głośnym tematem sporu publicznego. Nie ma sensu przywoływanie dramatycznej historii kobiety, która z dzieckiem poczętym in vitro, obarczonym głęboką niepełnosprawnością, zwróciła się do profesora kierującego znaną kliniką położniczą (nie aborcyjną) o aborcję. Znane są decyzje po jednoznacznej odmowie profesora Chazana – kara pieniężna na szpital, odwołanie profesora z zajmowanego stanowiska.
Ta sprawa odsłania coraz więcej warstw.
Warstwa pierwsza to kwestia genezy całego dramatu. W mediach czytamy: „To jest dziecko, które nie ma połowy głowy, ma mózg na wierzchu, ma wiszącą gałkę oczną, ma rozszczep całej twarzy, nie ma mózgu w środku i będzie umierało przez najbliższy miesiąc albo dwa, bo ma zdrowe serce i zdrowe płuca, aż umrze w końcu z powodu jakiegoś zakażenia. A kobieta, która urodziła to dziecko, musiała mieć zrobione cięcie cesarskie. To jest sukces prof. Chazana” – mówił na antenie TVN24 prof. Romuald Dębski. Otóż to nie jest prawda – to jest – jeśli użyć tego prymitywnie cynicznego tonu, „sukces” reproduktorów in vitro.
To zagadnienie odsłania sprawę drugą. „Odłóżmy na bok sumienie. Jeśli sumienie nie pozwala mi służyć zgodnie z prawem, na rzecz dobra pacjenta, to wybieram inny zawód” – powiedziała marszałek Ewa Kopacz. Sprawą przerastającą percepcję intelektualną niektórych polityków i komentatorów jest fakt, że pacjentem w tej sytuacji jest przede wszystkim dziecko. Profesor Chazan służył właśnie dziecku. Bo służbą pacjentowi jest ratowanie jego życia. Służbą nie jest zabójstwo.
Sprawa trzecia to kwestia konfliktu sumienia i prawa stanowionego. Na jednej ze stron internetowych wspierających prof. Chazana przypomniano, że w obozie w Auschwitz dwie kobiety – lekarki, położne, więźniarki tychże obozów, Stanisława Leszczyńska i dr Irena Konieczna, odmówiły przestrzegania prawa niemieckiego. Jedna sprzeciwiła się rozkazom dr. Mengelego, druga „przerywaniu ciąży” każdej Żydówki w obozie zagłady. To obok takich postaci można postawić prof. Bogdana Chazana.
Sprawa czwarta to kwestia konsekwencji tych, którzy wspierają aborcję będącą złem niczym nieusprawiedliwionym. W encyklice „Evangelium vitae” św. Jan Paweł II pisał: „Odpowiedzialność spada też na prawodawców, którzy poparli i zatwierdzili prawa dopuszczające przerywanie ciąży oraz – w takiej mierze, w jakiej sprawa ta od nich zależy – na zarządzających instytucjami służby zdrowia, w których dokonuje się przerywania ciąży”.
Ten, kto zarządzając szpitalem, odwołuje profesora, ginekologa ze względu na to, że sprzeciwił się aborcji, jest za nią odpowiedzialny, to znaczy jest odpowiedzialny za czyn, który jednoznacznie, absolutnie sprzeciwia się nauce Kościoła. Czy można przeczyć komuś i być z nim w zażyłej wspólnocie? Tu kryje się sens ekskomuniki, której istotą nie jest takie czy inne orzeczenie, ale sam czyn danej osoby.
Sprawa piąta to kontekst. Sprawa prof. Chazana dokonuje się w przestrzeni publicznej i politycznej państwa, które – jak pokazuje afera taśmowa – utraciło swoją państwowość, a nie utraciło nic z cynizmu, arogancji i buty władzy. To jest gest upokorzenia ludzi prawych, ale zarazem gest wezwania do jednoznacznego oporu. Nie mamy państwa, bądźmy więc Narodem.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChrNasz Dziennik, 15 lipca 2014
Autor: mj