Arogancja urzędnika
Treść
Prezes NFZ Jerzy Miller nie zechciał spotkać się z organizatorami akcji "Wielkopolska nie choruje inaczej", nie chciał również zobaczyć listu z podpisami ponad 10 tysięcy mieszkańców regionu, którzy zaprotestowali przeciwko skandalicznemu, nierównemu rozdziałowi środków na leczenie mieszkańców poszczególnych województw. Dzięki decyzji szefów NFZ na leczenie jednego Wielkopolanina przeznaczono o mniej więcej 160 zł mniej niż na jednego mieszkańca Mazowsza.
W ciągu trwającej niespełna dwa miesiące akcji poznańscy lekarze, farmaceuci i aptekarze zebrali ponad 10 tysięcy podpisów pod specjalną petycją do szefa Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzego Millera, w których domagali się zmiany krzywdzącego dla mieszkańców Wielkopolski naliczania wysokości środków na leczenie. - Środki przeznaczone w planie finansowym Narodowego Funduszu Zdrowia na rzecz Wielkopolski w przeliczeniu na mieszkańca są zaniżone w porównaniu z innymi województwami i konsekwentnie zmniejszane, począwszy od 2001 roku, czego przykładem były w ostatnim czasie protesty szpitali oraz lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej - mówi dr Andrzej Grzybowski, organizator akcji "Wielkopolska nie choruje inaczej".
O przebiegu akcji i jej założeniach informowaliśmy na bieżąco na łamach "Naszego Dziennika". Protest pracowników wielkopolskiej służby zdrowia i samych pacjentów spowodowała niejasna i kontrowersyjna decyzja szefa NFZ Jerzego Millera w sprawie podziału środków finansowych na świadczenia zdrowotne w 2005 roku, która zakłada ok. 160 zł mniej na jednego mieszkańca Wielkopolski w porównaniu z Mazowszem.
- Zbyt niskie finansowanie Wielkopolski przekłada się bezpośrednio na jakość udzielanych świadczeń i dostępność pacjenta do placówek medycznych. Skutkiem niedostrzegania tego problemu będzie spowodowanie zagrożenia zdrowia i życia pacjentów oraz doprowadzenie do załamania systemu ochrony zdrowia w Wielkopolsce - mówią organizatorzy akcji.
Jak się jednak okazało, państwowy urzędnik Jerzy Miller całkowicie zlekceważył nie tylko koordynatorów całego protestu, ale również samych Wielkopolan. Po blisko dwumiesięcznej zwłoce centrala NFZ zadecydowała, że nie spotka się z inicjatorami akcji protestacyjnej, zaś same listy mają trafić do poznańskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Przecież to nie w Poznaniu zapadają decyzje, komu i ile dać - denerwuje się
dr Andrzej Grzybowski.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w centrali NFZ rozpoczęto już prace dotyczące zmiany kontrowersyjnego sposobu naliczania środków finansowych. Spotkanie z protestującymi oznaczałoby przyznanie się do błędu, a to, jak widać, przekracza możliwości władz NFZ. Także "Naszemu Dziennikowi" nie udało się skontaktować z Jerzym Millerem, który był nieuchwytny dla mediów.
Wojciech Wybranowski, Poznań
Peerelowskie zwyczaje
Arogancja i bezczelność urzędników administracji państwowej i instytucji centralnych kojarzą się raczej z PRL-em, gdzie to biurokrata był panem i władcą, zaś petent - opłacający jego pensje swoimi podatkami - zaledwie kornym sługą. Jednak - jak widać na przykładzie prezesa NFZ Jerzego Millera - mimo że czasy się zmieniły, nie zmieniła się mentalność urzędników wywodzących się z opcji lewicowej, którzy nadal tkwią myślowo i intelektualnie w systemie spaczonego socjalizmu, nie rozumiejąc tak naprawdę, że zostali powołani, by służyć społeczeństwu, a nie, zajmując ciepły dyrektorski fotel, wywyższać się nad innych.
WW
"Nasz Dziennik" 2005-03-17
Autor: ab