Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Armia łamie protesty

Treść

Przywódcy tajlandzkiej opozycji, którzy od marca manifestują w stolicy kraju - Bangkoku, zawiesili wczoraj akcję protestacyjną. Zapowiedzieli jednak, iż będą kontynuować "walkę o demokrację". Tymczasem chwilę później sąd wydał nakaz ich aresztowania. W ręce policji ma także trafić popierany przez strajkujących, a przebywający obecnie na emigracji, były premier Thaksin Shinawatra, który w niedzielę nawoływał społeczeństwo do rewolucji.

Lider tajlandzkiej opozycji Jatuporn Pronpan oświadczył wczoraj, iż z powodu "poważnej sytuacji w kraju" kierownictwo zadecydowało o zawieszeniu protestu w Bangkoku. Opozycja obawia się bowiem ewentualnej brutalnej akcji wojska, jaką w poniedziałek zapowiedział rząd. Tego dnia podczas starć z policją i wojskiem zginęły dwie osoby, a ponad 100 zostało rannych. - Boimy się o bezpieczeństwo naszych działaczy - powiedział Pronpan, nawołując demonstrujących do powrotu do domów. W odpowiedzi ponad 2 tys. demonstrantów zaczęło opuszczać okupowaną od trzech tygodni siedzibę rządu. Z kolei inny przywódca ruchu - Vir Musikapong zaznaczył, iż chwilowe zawieszenie protestu nie oznacza końca walki. - Wrócimy tu jednak i nadal będziemy walczyć o demokrację - dodał.
Po ogłoszeniu rezygnacji z okupacji siedziby parlamentu przywódcy antyrządowej demonstracji wraz z byłym szefem rządu - Thaksinem Shinawatrą, mieli udać się na posterunek policji i oddać w ręce władz. Szef policji Patcharawat Wongsuwan zapowiedział, iż zostaną oni postawieni przed sądem pod zarzutem naruszenia warunków zaprowadzonego w niedzielę przez premiera Abhasita Vejjajive stanu wyjątkowego.
MBZ, PAP, Reuters
"Nasz Dziennik" 2009-04-15

Autor: wa