Arizona i Michigan dla Romneya
Treść
Mitt Romney wygrał republikańskie prawybory w Michigan i Arizonie. I choć w Arizonie jego przewaga nad byłym senatorem Rickiem Santorum była ponad 20-procentowa, to już w Michigan wyniosła zaledwie 3 procent.
W Michigan Mitt Romney uzyskał 41,1 proc. głosów, podczas gdy Santorum 37,9 procent. Choć niewielka, to jednak ta przewaga uratowała go od kompromitującej klęski, jaką zostałaby nazwana ewentualna przegrana Romneya w rodzinnym stanie. Na to zaś do ostatniej chwili wskazywały sondaże. - Nie mamy wielkiej przewagi, ale wygraliśmy i tylko to się liczy - powiedział z wyraźną ulgą po ogłoszeniu wyników były gubernator Massachusetts. Pozostały czas niemal półgodzinnego przemówienia poświęcił krytyce prezydenta Baracka Obamy i jego decyzji politycznych.
Romney zarzucił mu, że nie wywiązał się z większości obietnic, w tym m.in. z tych dotyczących naprawy gospodarki, i dwukrotnie powiększył deficyt budżetu, oraz że prowadzi politykę nieprzyjazną biznesowi. Idąc tym tropem, Romney obiecał, że jeśli wyborcy postawią na niego, wówczas obniży podatki i usunie zbędne regulacje krepujące gospodarkę.
Podczas prawyborów w Arizonie ten dystans bardzo się już zmniejszył na niekorzyść Santorum, który uzyskał 26,6 proc., podczas gdy Romney zagarnął aż 47,3 proc. głosów. W obu stanach porażkę ponieśli pozostali dwaj kandydaci - Newt Gingrich i Ron Paul. Ten pierwszy w Michigan zdobył zaledwie 6,5 proc. poparcia. Wynik były przewodniczący Izby Reprezentantów co prawda poprawił w Arizonie, gdzie uzyskał 16,2 proc. głosów, jednak raczej musi się pożegnać z nadziejami na nominację. Podobnie kongresman z Teksasu, który zdobył kolejno 11,6 proc. i 8,4 proc. głosów.
I choć obie batalie nie przyniosły Rickiemu Santorum zwycięstwa, to - jak zauważają amerykańskie media - w dalszym ciągu jest on wielkim zagrożeniem dla Romneya. Były senator, choć przegrał w głosowaniu powszechnym, to ostatecznie może liczyć na tyle samo co Romney - a niewykluczone, że nawet więcej - delegatów na konwencję republikańską. Romney bowiem zdobył 29 delegatów z Arizony, ale spośród 30 delegatów z Michigan aż 10 jest niezdecydowanych, zaś pozostałych 20 rozkłada swoje poparcie na obu kandydatów po równo. Wszystko wyjaśni się już 6 marca, w tzw. superwtorek, kiedy prawybory odbędą się w 10 stanach. Analitycy podkreślają, iż obecnie trudno jest przewidzieć, jak ostatecznie zakończy się ten maraton wyborczy. Choć bowiem Santorum ma za sobą wyborców z Tea Party i konserwatystów religijnych (a połowa tych stanów zaliczana jest do tzw. pasa biblijnego), to jednak największą przewagą Romneya są jego zasoby finansowe, które zapewnia mu republikański establishment, a dzięki temu może bombardować media spotami i ogłoszeniami atakującymi rywala.
MBZ
Nasz Dziennik Czwartek, 1 marca 2012, Nr 51 (4286)
Autor: au